Czyli nasze opowiadania XD
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Rany Boskie, czyli kolejne opowiadanie xD
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zUo Strona Główna -> Nasze Historie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Sob 22:30, 30 Maj 2009 
Temat postu:

- Dzień dobry...- próbowała się do niego uśmiechnąć, ale wyszło jej coś w stylu grymasu "ta cytryna jest za kwaśna". Tyki zgasił swojego papierosa i od razu podał jej do stołu śniadanie.
- Czujesz się lepiej?- spytał, podwijając rękawy w swojej koszuli. Usiadła naprzeciwko, patrząc się w zupę mleczną.- Pomyślałem, że nie masz ochoty na coś sycącego po wczorajszym dniu.- Ciągle się na nią gapił. Mógłby się wreszcie odczepić...
Zjadła szybko i poszła do pokojo-salono-przebieralni. Musiała pojechać do domu swojego brata. Strasznie chciał poznać jej nowych przyjaciół. Oczywiście, wiedział o nich wszystko i rozumiał jej decyzję. Sam miał innocence, jednakże oddał ją od razu, gdy go znaleźli. Jej się to tylko chciało ciągnąć w nieskończoność. Myślała, że umrze bez innocence. A wystarczyło spotkać taką Tyczkę, która niby zła jest, a leczyć umie jak nie jeden ginekolog... znaczy się kręgarz... W każdym bądź razie, był dobry! Przez pewien czas. Teraz niech się tłumaczy i niech dalej przed nią klęka.
Nie odzywał się do niej. Nie chciał pogarszać sytuacji, którą ledwo uratował. Jak on- poważny, elegancki i zły noah mógł zakochać się w takiej dziewczynie! Przecież ona jest złośliwym i nieznośnym bachorem, który czuje do niego tylko nienawiść i to jeszcze większą niż przedtem, co mogło wydawać się nie możliwe.
- Musisz się tak na mnie gapić, czy wybałuszyć ci te oczy, co??- popatrzyła na niego wściekle, trzymając w reku kubek ciepłej kawy. Wolał się nie odzywać, ani nie robić gwałtownych ruchów, inaczej zawartość kubeczka, wylądowałaby na jego głowie. Odwrócił tylko wzrok i bąknął coś pod nosem. Po kilku minutach, kiedy to Hikari zjadła już swoje śniadanie i poszła się ubierać, Tyki rozważał możliwość pogodzenia się z nią. A dobrze wiedział, iż jest na to tylko jeden sposób...

Byli tam po godzinie. Naprawdę, dobrze mieć szybkiego noah pod ręką (proszę, bez skojarzeń!!). Jej brat wiedział już o wszystkim. nie mogła się nie wygadać. Wiedział także, co za grupa się tutaj zbierze, jednakże Tyki wolał pozostać w swojej ludzkiej postaci. Możliwe, że zależało mu na ich wygodzie. Reszta przybyła, oczywiście, z wielkim grzmotem i hukiem. Na sam początek w drzwi- tak dosłownie w drzwi, rypnęła Tatsu. Została popchnięta przez Jasa tak mocno, iż drzwi wyleciały z zawiasów.
- Mówiłam ci, że przyjdą debile..- mruknęła dziewczyna- Nawet więksi niż ten tutaj!- palcem wskazała na Tykiego, który spojrzał na nią złowieszczym wzrokiem, co spowodowało szybkie spuszczenie ręki z pola jego widzenia. Po chwili było słychać śmiech Jasa na całą hacjendę i bulwersujący tupot Debitto. Potem wbiegła Fauna, zeskrobując swoją panią z podłogi. To był bardzo przyjemny widok dla Hikari. Jednakże jak podszedł do niej Tyki, dostała ataku wściekłości. Nic nie powiedziała. Pogorszyłoby to jeszcze sprawę i ich spotkanie nawet by się nie zaczęło. Jednakże przez cały dzień była tak wkurzona na niego... Nawet nie podała mu mleka, jak o to poprosił.

Rozmawiali o różnych sprawach. Debitto siedział jej na kolanach i się do niej tulił, a Jasdero czesał jej włosy. Musieli się za nią stęsknić. A Tyki był straszliwie zazdrosny. Dobrze mu tak! Niech postawi się w jej sytuacji!! Ależ oczywiście postawił się. I gadał tylko z ta wredną suką, która była przywalona drzwiami i tam miała zostać!! Wyrwał ją tylko, żeby powiedzieć jedno- wracam razem z nimi. No to się kurna zdziwisz!!

Siedział właśnie pijąc drugą kawę. Tyle roboty było po jego przyjeździe, a Earl nie dawał mu spokoju. Nie miał nawet czasu pomyśleć o niej. Jednakże ktoś zapukał do drzwi. Kiedy zobaczył osobę, całą mokrą od deszczu, bez parasola z wielką walizką w ręku, wypluł resztki kawy i stał z rozdziawioną gębą. Ona- bo to była kobieta, odepchnęła go na bok i z uśmiechem weszła do kwatery, w której nie było jej około miesiąc.
- HIKARIIIIIIII!!!!!!!!!!!!!!!!!- Mała Road skoczyła jej do szyi i zaczęła ją obściskiwać. Lero także wkręciła się między nie, a Tyki stał dalej tam gdzie stał z szczęką dalej rozwartą. Postanowiła więc podejść do niego i zamknąć mu japę. Podciągnęła ją na jednym palcu i pogładziła mu twarz. Już myślał że to znak na pogodzenie się, kiedy przyłożyła mu w pysk.
- Za co??!!
- A za to!!- ułożyła ręce w geście "a mnie boli łokieć" i odwróciła się naburmuszona, pędząc do reszty swoich kumpli.
Nie spodziewała się powieszenia na ścianie w swoim pokoju, tak aby nie sięgała ziemi. Tak- zrobili to i to jeszcze z wesołymi uśmieszkami. Zrobili to za karę, ponieważ dowiedzieli się z cichej rozmowy Tykiego z Tatsu, iż on zakochał się właśnie w niej, wiszącej na ścianie. Za karę, iż nie kontaktowała się z chłopakami i za ten oto właśnie zbieg okoliczności, została powieszona i to za pomocą kajdan, które już raz spoczywały na jej nadgarstkach. Nie wiedziała jak je tam przyczepili, ale byli dobrzy. Wisiała tak około godziny, aż pewien pan raczył ją odwiedzić.
- Spadaj stąd, bo zawołam chłopaków!!
- Coś mi się wydaję, że cię nie posłuchają...
Spuściła tylko głowę i uśmiechnęła się do samej siebie.
- Ty lepiej idź do tej swojej dziewczyny... Tatsu.
- Ona nie jest moją dziewczyną. Jednakże, też zauważyłem, że czuje do mnie miętę.- Ściągnął z siebie płaszcz, który miał na sobie po wyprowadzeniu pieska Hikari. Na szczęście, jeszcze żył. - Ty dobrze wiesz, na kim mi zależy, Hikari.
Pierwszy raz w życiu ktoś wypowiedział jej imię tak niskim i przenikliwym głosem. W ogóle, pierwszy raz nazwał ją po imieniu!!
- To już lepiej mnie spuść z tej ściany, bo zaraz mi ręce odpadną.- wymamrotała, uśmiechając się do niego ponuro...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aqua dnia Pią 21:54, 05 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:54, 17 Cze 2009 
Temat postu:

Tatsu po nieprzyjemnej przygodzie, która wydarzyła się w domu Hikari, czuła jeszcze większą nienawiść do Jasdebi. Pocieszyło ją to, że Fauna zerwała z Jasdero, twierdząc, że jest zbyt infantylny oraz obraził jej panią. Blondyn wyraźnie nie był zadowolony z tego powodu. A w dodatku Debitto też przestał się do niego odzywać, bo to on miał popchnąć Tatsu na drzwi. Jas był więc teraz sam jak palec i nudziło mu się strasznie.
Kiedy po kilku tygodniach Hikari wróciła do kwatery, Tatsu nie odczuwała już złości ani zazdrości na jej widok. Wyleczyła się już z Tykiego. Uznała, że i tak nie będą razem, bo on kocha fioletowowłosą. Żadne zaloty nie wchodziły w grę - mogłyby zniszczyć ich przyjaźń. Miała nadzieję, że on nie zauważył tego, co ona do niego czuje. (Zdziwiłaby się biedaczka xD)
W dodatku przez najbliższy czas nie będzie miała nic do roboty, bo:
a) Tyki będzie zajęty Hikari,
b) Egzorcyści tymczasowo zamilkli, więc nie wyjeżdża na żadną misję,
c) Fauna jest chora, więc o wspólnych wypadach na miasto nie ma mowy.
Przygnębiona siedziała całe dnie w swoim pokoju, czytając książki, w czym przeszkadzało jej smarkanie i kaszlenie Fauny. Kiedy przysnęła, czytając nudną, 1000-stronicową powieść o wojnie, obudziło ją pukanie do drzwi. Zaspana otworzyła je i zobaczyła Debitto.
- Co ty tu robisz? - zapytała zdziwiona.
- Pomyślałem, że może się nudzisz tak jak ja. Co powiesz na mały spacer po ogrodzie?
W pierwszej chwili chciała odmówić, ale potem pomyślała, że może dowie się czegoś ciekawego. Zresztą naprawdę nie miała nic do roboty.
- Niech będzie - powiedziała z obojętnością. Zamknęła drzwi od pokoju na klucz, po czym schowała go do kieszeni. W ciszy zeszli do ogrodu. Akurat zachodziło Słońce. Tatsu przysiadła na ławce na altance. Debitto usiadł obok niej.
- Piękny zachód, co? - zapytał.
- Taa...
Zauroczona widokiem nie zauważyła, że Debitto patrzy na coś innego. W końcu się zorientowała, że intensywnie się wpatruje w jej biust.
- Hej, co robisz?! - spytała oburzona, odruchowo się zakrywając.
- Wybacz... Zagapiłem się - wyjaśnił ze śmiechem. Jej jednak do śmiechu nie było.
- Idę stąd - powiedziała. On złapał ją za rękę.
- Nie... Zaczekaj. Sorki. To się nie powtórzy, ok? Nie moja wina, że jesteś taka piękna - powiedział z uśmiechem. Ona przewróciła oczami i usiadła z powrotem. W końcu z okna nie miała takiego widoku.
Przez chwilę siedzieli w ciszy. Debi już nie wpatrywał się ani w nią, ani w niebo. Patrzył pustym wzrokiem przed siebie, jakby nad czymś intensywnie się zastanawiał. Ciekawiło ją, co to było.
- O czym tak myślisz? - spytała w końcu.
On ocknął się i popatrzył na nią.
- Zastanawiam się... czy się do czegoś nie przyznać.
- Do czego? - spytała, przełykając ślinę. Oby to nie było to, czego się spodziewała...
- Bo widzisz, Tatsu... - złapał ją za nadgarstki. - Jestem w tobie beznadziejnie zakochany. Nie wiedziałem, jak ci to powiedzieć. Dobrze, że mam już to za sobą. Teraz już wiesz, co do ciebie czuję.
Popatrzyła na niego jak na kosmitę. Nie spodziewała się po nim takich słów, a brzmiał szczerze. Nie wiedziała, co powiedzieć.
- Czemu nic nie mówisz? Nie czujesz tego samego? - spytał z zawodem w głosie.
- Mógłbyś mnie puścić? Niewygodnie mi w tej pozycji.
Puścił jej ręce. Po chwili powiedziała:
- Debitto... Co ja mam ci powiedzieć? Wiesz dobrze, że cię nie lubię. Czego ode mnie oczekujesz?
On westchnął. Wyglądał na zrozpaczonego. Przez chwilę zrobiło jej się go żal.
Postanowiła go zostawić samego. Kiedy wstawała, on nagle się zerwał z ławki, chwycił ją mocno i posadził z powrotem.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęła.
- Nie pozwolę ci tak odejść! - wrzasnął. W jego oczach było widać szaleństwo. Tatsu, już nieźle przerażona, zaczęła się wyrywać, ale on trzymał ją bardzo mocno.
- Czego ode mnie chcesz?! Puść mnie!! - wrzasnęła, on jednak nie zareagował. Zawołał swojego brata. Zobaczyła słaniającego się na nogach Jasdero, niosącego linę. Pomimo jej protestów związali jej ręce i nogi. Potem Debitto wyciągnął klucz do jej pokoju z jej kieszeni. Zdziwiona na to patrzyła.
- Po co ci klucz do naszego pokoju??
Z kpiącym uśmieszkiem podał go Jasdero. Ten, wyraźnie zadowolony i podniecony, wszedł do kwatery tylnym wejściem.
- Ty... Ty draniu!! Zostaw Faunę w spokoju! - wrzasnęła Tatsu, ale Jas już poszedł. Zrozpaczona popatrzyła na Debitto.
- Jak możesz...? Nie, jak możecie?? To obrzydliwe! - wrzeszczała z łzami w oczach. Czy nikt jej nie słyszy?? Wszyscy są po stronie Jasdebi?!
- Możemy... Po prostu możemy - powiedział, po czym zaczął całować ją po szyi. Nie miała jak się bronić. Nikt jej nie słyszał, albo nie chciał słyszeć. Była teraz zdana na jego łaskę. Marzyła teraz tylko o tym, żeby uratował ją jej braciszek...
Tyki tymczasem spał, więc nie słyszał jej telepatycznego wezwania o pomoc. Usłyszała je za to Road, która bawiła się w swoim pokoju. Przerażona dziewczynka pobiegła do ogrodu i zobaczyła ich razem. Dzięki Bogu do niczego więcej nie doszło. Debitto skutecznie został przepłoszony. Road nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Tatsu była zalana łzami. Road, odwiązując linę, pocieszała dziewczynę, obiecała, że dopilnuje, żeby on został ukarany. Kiedy sznur został zdjęty, Tatsu poderwała się z miejsca i powiedziała:
- Musimy ratować Faunę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Wto 19:41, 30 Cze 2009 
Temat postu:

Tyki podchodził do niej bardzo powoli. Wyglądał tak, jakby ciężko się nad czymś zastanawiał, a Hikari bardzo dobrze wiedziała o co mu chodzi. I tak nie pozwoliłaby mu się ruszyć, wykorzystałaby swoje innocence, które już dawno jej oddali. Jednakże nie wiedziała, czy była w stanie je użyć. Uratowało jej to kilka razy życie, to fakt, jednakże teraz wisiała tutaj już troszkę czasu, przez co kości ramienia po prostu wychodziły jej z barków. To naprawdę nie było przyjemne, szczególnie, że nie mogła sięgnąć do ziemi. Kurduplem być...
Rozmyślając nad całą sytuacją, dopiero po chwili zauważyła, iż Tyki ściąga jej buty.
- Co ty do diabła robisz??!!- chciała go kopnąć prosto w twarz, jednakże mężczyzna miał dobry refleks i w ostatniej chwili pochylił do tyłu głowę. Nie odpowiedział na jej wrzaski. Odłożył buty obok i szybko wstał. Popatrzył się jej w oczy. Ona, oczywiście spaliła buraka i spuściła głowę. On zabrał się za ściąganie łańcucha. Dla niego to była pestka- po prostu zgniótł jedno ogniwo i cały łańcuch poszedł. Hikari, gdyby nie Tyki, spadłaby na podłogę i nabyła kilka nowych siniaków. Jednakże mężczyzna zatrzymał ją w połowie lotu i szybko podniósł. Nagle zauważyła, że jest w postaci ludzkiej. Nie wiedziała czy bardziej jej się podoba tak czy jako noah. I tak go kochała. Ale lepiej się do tego mu nie przyznawać!
Nie patrzyła mu w oczy. Bała się go. I to bardzo. Trząsła się jak osika nie tylko z tego powodu. Była wykończona wiszeniem na ścianie i ciągłym wrzeszczeniem na Tykiego.
- Co się dzieje?- spytał szeptem. A że mężczyźni mają dość ciekawy szept (głos jest jeszcze niższy i tak fajniuśko rozbrzmiewa), Hikari dostała drgawek.
Tak, udawana choroba uratowała jej dziewictwo. Cieszmy się, iż Tyki właśnie tak na nią działa, inaczej znowu byłaby scena łóżkowa. Co zrobił? Położył ją do łóżka i szybko przykrył, po czym zamknął otwarty lufcik.
- Lepiej?- dziewczyna popatrzyła się na niego z niedowierzaniem i pokiwała głową.- To idę zabić pewnych braci...- uśmiechnął się do niej po czym nachylił się nad nią i pocałował ją w czoło.- Mam nadzieję, że poczujesz się lepiej za parę godzin...
- Wiesz, że cię nienawidzę...
- To nie znaczy, że nie mogę cię wykorzystać.- teraz jego uśmiech był dość idiotyczny. Po chwili wyszedł z pokoju, pozostawiając ją samą.

***

Tyki szedł powoli korytarzem. Nie spieszyło mu się. Wiedział, że oni i tak przed nim nie uciekną. Już kilka razy mięli zagrożone życie przez swoje wygłupy i zabawy. Teraz przesadzili. Jednakże mężczyzna nie wiedział o ich kolejnej zabawie...
Jak na razie zastanawiał się. Nad Hikari. Teraz musi udawać żądnego seksu samca, inaczej wyda się, że ją w głębi serca kocha. Choć ona już o tym wie od dawien dawna. Tylko ją trzeba przekonać....
Nagle zauważył na korytarzu biegnącą Tatsu i Road. Obie miały łzy w oczach. Szybko go ominęły, jednakże on pobiegł za nimi. Weszli do pokoju Najmłodszej z sióstr. Tyki szybko zakrył oczy Road, a Tatsu rzuciła się na Jasa z wielką wściekłością. Na szczęście jeszcze do niczego nie doszło. Dziewczyna tak go skopała, że nawet nie miał siły wyjść z jej pokoju.
- Ja to załatwię...- kobieta była już cała we łzach. Przytulała biedną Faunę na łóżku, na którym przed chwilą leżał z nią Jasdero. Tyki szybko podniósł chłopaka z podłogi i wywalił go na zbity pysk. Oczywiście, zdążył uciec.
- Co się dzieje?!- spytał dość wkurzony. Pamiętajmy, że Tyki nie złości się nigdy. Ale teraz był naprawdę zły. Nagle Tatsu rzuciła mu się w ramiona. Umoczyła mu koszulę swoimi własnymi łzami. Przez chlipanie i skrzeczący głos, wytłumaczyła mu, co się stało.
- Zostańcie tutaj i przypadkiem nie wychodźcie na dwór. Jeżeli zobaczę tam którąś, to nie wiem czy będę się w stanie opanować, zrozumiano?!
- Tyki, ty chyba nie chcesz...- zaburczała mała Road puszczając jego rękę (tak, była przyczepiona do niego cały czas).
- Road, kochanie... Ty też masz tu zostać, dobrze?- uklęknął przed nią i poczochrał po gładkich, sterczących włosach.- Masz się opiekować dziewczynkami...Zaraz wrócę.
Wyszedł biegiem z pokoju. Gdy doszedł do pokoju chłopaków, słyszał ich jęki i przekleństwa.
- Wdać, nie mogło wam wyjść. Tyki wkroczył do ciemnego pokoju. Oboje siedzieli przy stole, na którym leżała pusta butelka po wódce- Widzę, że będę miał przewagę...- obydwoje wziął za karki i wyciągnął z nory. Lecieli jak szaleni tam gdzie pieprz rośnie. Tyki spokojnie nakierowywał ich w stronę ogrodu. Kiedy zdołał wypuścić ich na dwór, kazał się im połączyć.
-A-ale...
- Żadne ale!!!- wrzasnął tak głośno, że szyby w najbliższym otoczeniu zatrzęsły się. Przy okazji usłyszała to Hikari- przebrana już w koszulę nocną, bo co będzie leżeć w ubraniu. Usiadła spokojnie na parapecie, a że w hacjendzie tej są stare parapety, takie z czasów arystokracji, miały około metr szerokości. Popatrzyła się na Tykiego. Oj, był wkurzony. Najlepiej rozpoznaje go wkurzonego. Ale na szczęście na nią nie był jeszcze aż tak zbulwersowany, bo chyba raczej by umarła. Chyba??!! NA PEWNO!!
Wracając do seksownego Tykiego i tych dwóch pedałów...
Nagle rozbłysło światło, które oślepiło biedną Hikari. Próbowała otworzyć oczy, jednakże usłyszała jakieś dziwne dźwięki. Walczyli ze sobą zaciekle i coś jej się zdawało, że to właśnie Tyki wygrywał. Niestety, nie zdołała go zobaczyć w full mode, ponieważ po 15 minutach na środek placu- kiedy to już wyglądali wszyscy normalnie- braciszkowie dość mocno zmasakrowani, a Tyki zasapany (tak, Hikari była zarumieniona...), wyskoczył Earl w samych galotach i to jeszcze w różowe serduszka. To zaspokoiło jej wiedzę o pełnym wyglądzie Noah. Nie mają nic w spodniach!!
Ale już niedługo miała się ciężko zdziwić...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aqua dnia Wto 20:23, 30 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:53, 14 Sie 2009 
Temat postu:

- Co się tu do diabła dzieje??! - wrzasnął wyraźnie wkurzony Earl. - Już człowiek nie może sobie drzemki uciąć??
Tyki tylko wzruszył ramionami, odwrócił się na pięcie i zaczął iść w kierunku drzwi wejściowych. Natknął się na Tatsu, stojącą w progu.
- A co ja ci mówiłem? Miałaś czekać na górze! - lekko zniecierpliwiony poczochrał jej włosy.
- Wybacz, nie mogłam się doczekać - powiedziała lekko zakłopotana. - Dzięki, braciszku - przytuliła się do niego.
- To nic takiego - odparł z uśmiechem. Przecież nie pozwoliłby, żeby jego siostrzyczce stało się coś złego...


- Znowu ta cholerna Tatsu-chan... Słodka, że aż próchnicy można dostać. Ale ona mnie wkurza... - mruknęła Hikari, obserwując ich przez okno. Kiedy skończyli się obściskiwać, weszli do kwatery. Hm, a co z Earlem? Przekierowała wzrok na niego. Próbował cucić dwóch pedałów, ale mizernie mu szło. "Jutro będzie ich wszystko boleć", pomyślała złośliwie.
Po kilku minutach usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę?
W drzwiach stanął Tyki z głupim uśmiechem na twarzy. W ręku trzymał kubek.
- Przyniosłem ci trochę rosołu, podobno pomaga przy chorobie...
Hikari nic nie odpowiedziała, gdyż była obrażona, wiadomo o co (albo raczej o kogo).
Tyki położył kubek na stoliku, a sam przysiadł obok niej na parapecie. Spojrzał za okno.
- O, widzę, że braciszkowie się pozbierali i wynieśli z pola walki. Albo Earl im w tym pomógł - zaśmiał się. Kątem oka spojrzał na Hikari. Ta oglądała swoje paznokcie. Wiedział, że one wcale jej teraz nie ciekawią.
- Ładną mamy dzisiaj pogodę, co?
Hikari wciąż bez słowa oglądała keratynowe wytwory na swoich palcach.
- Obraziłaś się, że się nie odzywasz?
Zero reakcji.
- Pewnie chodzi ci o Tatsu... Wiesz, że to moja siostra i jest dla mnie ważna.
Znowu to samo.
- Ale ty jesteś dla mnie najważniejsza...
Hikari nagle zerwała się z parapetu.
- Gówno prawda! Jakbym była dla ciebie ważna, to spędzał byś ze mną więcej czasu! - wrzasnęła i wybiegła z pokoju.
- Ehh, te kobiety... - westchnął Tyki, po czym wybiegł za nią.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yo-chan dnia Pią 19:54, 14 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pon 19:42, 17 Sie 2009 
Temat postu:

- Czemu lecisz za mną??!!- Hikari odwracała się co kilka chwil, żeby sprawdzić czy ten kretyn jest dalej za nią czy też nie. Już tak naprawdę nie wiedziała co do niego czuje. Jednakże nienawiść przeważyła. Przed chwilą powiedziała mu, żeby był z nią dłużej, jednakże w głębi serca chciała pobyć wreszcie sama. Nie z zabójcą własnego przyjaciela.
- Poczekałabyś chwilę!- chwycił ją za ramię, jednakże ona bardzo szybko się wyrwała i obróciła o 180 stopni z taką siłą, że przygrzała mu prosto w policzek. Mężczyzna aż musiał przytrzymać się ściany.
- Kretyn! Głupi, uparty, nieznośny kretyn! Odwal się wreszcie ode mnie! Idź sobie do swoich siostrzyczek, które pewnie przelatujesz na każdym kroku!
- O czym ty do jasnej cholery mówisz, ty zazdrosna kretynko?!!- wrzasnął Tyki, podnosząc się z klęczek.
- Tak, krzycz sobie na mnie!!! Może jeszcze mi coś wyrwiesz urwiesz i zjesz!! A najlepiej to mnie zabij!!!
Stali na środku korytarza i darli się w niebo głosy. W koncu w ruch poszedł rosół, który wziął ze sobą Tyki. Wylał go na nią z uśmiechem (niepodobne do niego, prawda?), po czym ona kopnęła go w bardzo czułe miejsce, w które na pewno kopać się nie powinno.
- A na dodatek jesteś!.... Jesteś...- Nagle Hikari poczuła ból głowy i opadła na ziemię. Tyki chwycił ją w locie- i tak już był na ziemi, więc jakoś to wielkiej trudności mu nie sprawiło. Dziewczyna po prostu zemdlała z wycieńczenia.

Obudziła się dopiero na drugi dzień. Była już w czystym ubraniu, we własnym łóżku, przy którym siedział ten wredny typ. Gdy go zauważyła, odwróciła znacząco głowę.
- Dzień dobry, panno obrażalska.
- Dostaniesz zaraz w ryj!- chciała się podnieść, jednakże nie miała siły. Tyki delikatnie położył ją z powrotem.
- Przepraszam za wczorajsze- mruknął pod nosem, kiedy zmieniał jej okład na czole.- Masz gorączkę i teraz powinnaś leżeć w łóżku, a przede wszystkim nie kłócić się ze mną. Dasz radę wytrzymać tak przez kilka dni?- uśmiechnął się delikatnie i podał jej kubek świeżego rosołu. Nagle Hikari przypomniała sobie pewną sytuację...
- Kto mnie przebrał w tą piżamę?
- Khem khem...
- Ty....- po chwili westchnęła tylko i znów odwróciła się do niego bokiem.
- Ale tylko cię przebrałem!! Przecież nic bym ci nie zrobił!! A i tak Road była przy mnie i mi pomagała.
- A sam sobie z rozbieraniem kobiety poradzić nie umiesz?- zerknęła na niego z nad ramienia.
- Oczywiście, że sobie poradzę, ale chciałem ci udowodnić, że nic ci nie zrobiłem, bo wiedziałem że będziesz się o to pytać.
- Udowodnij mi to.- Uśmiechnęła się do niego po czym on odwzajemnił uśmiech.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:04, 19 Sie 2009 
Temat postu:

Tatsu po tym, jak została odprowadzona przez Tykiego do swojego pokoju, zamknęła się w nim razem z Fauną i zaczęła obmyślać z nią, co dalej. Jasdebi co prawda dostało nauczkę, ale co z tego, skoro będą musiały na nich codziennie patrzeć?
- Może poprosiłybyśmy Earla, żeby ich gdzieś indziej przeniósł? - zaproponowała Fauna.
- Niby gdzie? Nie sądzę, żeby Noah mieli jeszcze jakąś kwaterę.
- Ojciec na pewno zrozumie, że nie będziemy mogły z nimi mieszkać pod jednym dachem. Nasze zdanie też się liczy, prawda?
- No dobra... Możemy spróbować, ale pewnie gówno nam to da.
Zeszły do gabinetu Earla. Ten, już ubrany, rozmawiał akurat z Jasdero i Debitto, siedzącymi na kanapie. Braciszkowie mieli skrzywione miny, a kiedy zobaczyli wchodzące do pomieszczenia dziewczyny, nastrój jeszcze bardziej im się pogorszył.
- Dziewczyny, dobrze, że jesteście - powiedział Earl. - Właśnie rozmawiałem z waszymi braćmi o karze dla nich... Może lepiej usiądźcie - wskazał im drugą kanapę.
Kiedy zajęły swoje miejsca, kontynuował:
- Tatsu-chan, dopiero niedawno do nas dołączyłaś, więc zapewne nie wiesz. Otóż na całym świecie mamy kilka kwater. Ta tu, azjatycka, jest główna i największa, a poza tym mamy po jedną kwaterę na każdy kontynent. No ale do rzeczy. Wziąłem pod uwagę, że po tym, co Jasdero i Debitto próbowali wam zrobić, nie będziecie chciały ich widzieć na oczy. Pomijając fakt, że boli mnie strasznie ta wasza wzajemna nienawiść, muszę was odseparować. I to na zawsze. Jasdero, Debitto - spojrzał teraz na nich - przenosicie się do europejskiej kwatery. I jeśli myślicie, że to kraina miodem i mlekiem płynąca, to się mylicie. Ze względu na to, co zrobiliście, nie będziecie dobrze traktowani. Mam nadzieję, że potraktujecie to jako nauczka na przyszłość.
- Ale, ale... Earl-sama! My już nigdy czegoś takiego nie zrobimy! Przysięgamy! - zaczęli się tłumaczyć bracia. Earl potrząsnął tylko głową.
- Wy chyba nigdy nie dojrzejecie.


JasxDebi mieli dwa dni na spakowanie się i pożegnanie ze wszystkimi. Jak można się było spodziewać, nikt nie chciał się z nimi żegnać. Zaraz przed wyjazdem bracia, którzy nie byli przecież źli do szpiku kości, postanowili przeprosić swoje niedoszłe ofiary. Rzecz jasna, dziewczyny nie były skłonne im wybaczyć.
- Wiesz, zależało mi na tobie... Ale zawiodłeś mnie. W ogóle nie dojrzałeś od ostatniego razu. Chyba nie mamy o czym gadać - oznajmiła Fauna.
Jasdero tylko pokiwał smutno głową. Tatsu natomiast w ogóle nie chciała słuchać Debitto.
- Ale ja cię kocham... Zrozum mnie! - w jego oczach było widać żądzę i szaleństwo, tak jak przedtem.
- Wynoś się stąd! Nie chcę cię widzieć! - niemal siłą wypchnęła go z pokoju.
Kiedy wyjechali, niemal wszyscy odetchnęli z ulgą. Nie tylko dziewczynom bracia dali się we znaki...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Czw 22:48, 20 Sie 2009 
Temat postu:

- Nareszcie nie będziesz mogła wykorzystywać ich przeciwko mnie- mruknął do niej Tyki po wyjeździe obu chłopców. Uśmiechnęła się do niego po czym oparła się o ścianę. Dalej była wykończona. W końcu działo się to wszystko dopiero 2 dni temu. ale czy coś się wydarzyło w sypialni Hikari? Nic. Poszła spać. Znowu. Tylko tyle, że mężczyzna położył się obok niej. Nic zero nul. Chcielibyście spać z kimś mając gorączkę? Powodzenia. Jednakże Hikari i tak by tego nie zrobiła. Ponieważ aż do teraz nie wiedziała jakie będą konsekwencje tego czynu. Do bazy głównej przyjechał nowy Noah. Był dość wysoki i szczupły. Tak prawdę mówiąc kiedy pierwszy raz zobaczyła go w jadalni, myślała że to Tyki z dłuższymi włosami i w okularach. Jednakże okazało się, że to był jego brat. W tym momencie dziewczyna zdębiała. Usłyszała to oczywiście od małej Road, która siedziała obok niej, po czym szybko podbiegła do mężczyzny. Wtuliła się w niego, po czym to samo zrobił Tyki, który wyszedł ni stąd ni z owąd którymiś drzwiami. Byli tego samego wzrostu, włosy miały ten sam odcień, a nawet podobnie się falowały. Tylko ich twarz wyrażała zupełnie odmienne uczucia. Po chwili- kiedy Tyki się ocknął- podszedł do kobiety i postanowił ją przedstawić swojej rodzinie.
- Witaj, nazywam się Cyril- mężczyzna podniósł jej rękę do swoich ust i delikatnie ją cmoknął. Hiakri musiała gibnąć na jedno kolanko- na szczęście przytrzymał ją Tyki inaczej padłaby jak długa.- Szkoda, że taka piękna dziewczyna marnuje się z takim chłoptasiem jak ten tutaj...- popatrzył się z uśmiechem na swojego brata. Ten też uśmiechnął się, ale z widoczną pogardą. Możliwe, że się po prostu nie lubili. Choć wcale tak nie było.
- No nareszcie jakiś facet mnie docenia!- dziewczyna zaśmiała się razem z nim. Usiedli razem przy stole, na którym leżało tylko picie. Obiad miał być dopiero za dwie godziny, dlatego też nikt za bardzo nie przejmował się tym co na stole leży.
- A więc jesteście rodzeństwem?
- A to takie dziwne?- spytał się Cyril i załyczył jakiś soczek.
- Wydawało mi się, że Noah nie mogą mieć prawdziwego rodzeństwa, albo dzieci...
- Przecież Road to moja córka!- kolejny zonk po stronie Hikari. Przez chwile wpatrywała się w małą dziewczynką, po czym mężczyzna dalej ciągnął rozmowę- Mam też, oczywiście żonę.- w tym momencie dziewczyna popluła się wodą gazowaną (Muszynianka to była). Tyki uśmiechnął się do niej. Siedział po lewej stronie swojego brata.
- To wy możecie normalnie...khem khem...
- Alez oczywiście! Przecież jesteśmy normalnymi ludźmi, tylko że obudziły się w nas geny Noah, tych sprzed 7000 lat. Ah, tak z innej beczki.. Skąd ją wytrzasnęliście, mój braciszku?
- A tak się przybłąkała...- dostał kopa pod stołem po czym poprawił się na krześle- Earl ją pilnuje...
- Ahh... to już wiem o co chodzi.- Tak, Hikari nie ma zielonego pojęcia.- Niesamowite, ze jesteś egzorcystką... Mam nadzieję, że dbają tutaj o ciebie co?
Pokręciła przecząco głową, po czym się uśmiechnęła od ucha do ucha.
- Ah, niemożliwe- machnął ręką- Noah przyjemności- popatrzył się na brata- zawsze dobrze zajmuje się gośćmi. A że pierwszy raz naszym gościem jest kobieta...
- Nie wiem czy nazwałbyś czymś przyjemnym wpychaniem ci w biust reki i wyrywanie serca, no ale cóż...
Cyril uśmiechnął się. Dobrze wiedział co tu się kroi...
- Przecież widzisz jaka jestem bezbronna, prawda? Szczególnie przy takim złym i okrutnym Noah jak Tyki...- efekt tej mowy poprawił fakt iż była w koszuli Tykiego, oczywiście rozpięte dwa pierwsze guziczki. Na dodatek skuliła się jak dziecko a jej słodkie oczka spowodowały rumieniec na twarzach obu mężczyzn.
- Oj, braciszku nagrabiłeś sobie...- nagle Cyril wstał i podszedł do niej.- Przepraszam Cię za mojego młodszego brata, ale to jest jeszcze dziecko... Na pewno się poprawi.
- Mam taką nadzieje...- mruknęła do Tykiego, przez co zarumienił się jeszcze bardziej. Road cały czas była uśmiechnięta i zupełnie nie przejmowała się tym co się dzieje dookoła niej. W końcu Cyril musiał iść do swojego pokoju. Wyszedł z jadalni razem ze swoją córką. Wtedy zostali sami.
- Wiesz co?
- Hm?- wyrwała go z dłuższego zamyślenia.
- Nawet pasuje do Ciebie to przezwisko, wiesz?- uśmiechnęła się dziwnie i podrapała po głowie, po czym rozczochrała szybko włosy.- Rany, spać mi się chcę...- możesz mnie odprowadzić do pokoju? Bo zaczynam gadać ci komplementy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:04, 21 Sie 2009 
Temat postu:

Tatsu i Fauna właśnie wracały z zakupów w Tokio. Cieszyły się z beztroski, jaką zagwarantował im wyjazd szatańskich braci. Kiedy były już na swoim piętrze, zauważyły kogoś kucającego obok ich pokoju i grzebiącego w doniczce.
- Tyki? Co ty robisz...? - zapytała Tatsu, podchodząc do niego. Mężczyzna podniósł się. Wtedy zauważyła, że ma dłuższe włosy od Tykiego. Kiedy odwrócił się do niej, spostrzegła też okulary na jego nosie.
- Kim ty jesteś?
- Jestem Cyril, starszy brat Tykiego - powiedział i już miał chwycić jej dłoń, kiedy nagle się opamiętał: - No tak, przecież grzebałem nią w doniczce - zaśmiał się. - Pozwól, że powiem tylko witam, piękna damo.
- Dziękuję - odparła Tatsu. - Ja jestem Tatsumaki, ale możesz mi mówić Tatsu-chan. A to moja partnerka, Fauna - wskazała głową dziewczynę, stojącą z tyłu i lekko podenerwowaną.
- Och, dopiero teraz cię zauważyłem, dziewczyno. Jesteś taka nieśmiała i niepewna siebie, że nie zwracasz na siebie uwagi. Czego tak się boisz?
Fauna wzruszyła tylko ramionami.
- Nie jest zbyt rozmowna, co? - Cyril mrugnął porozumiewawczo do Tatsu.
- Ta... Powiedzmy. A weź mi wytłumacz, po coś grzebał w tej doniczce?
- Sprawdzałem stan roślin. Widzę, że specjalnie o nie nie dbacie. Kiedy były ostatnio podlewane?
- A ja wiem? Co mnie to. Dobra, my już spadamy do siebie. Trzeba rzeczy wypakować, poprzymierzać i takie tam... - uśmiechnęła się do niego. - To na razie.
- Na razie, Tatsu-chan.


- Fajny ten jego brat, nie? Ciekawe czy jest wolny... - rozmarzyła się Tatsu.
- Ty to tylko o jednym... - Fauna przewróciła oczami. - Ładnie ci w tej sukience.
- Dzięki - odparła Tatsu, wygładzając białą, krótką sukienkę z falbankami. - Właściwie on wygląda identycznie jak Tyki, nie? Gdyby nie te włosy i okulary, w życiu bym ich nie odróżniła. Kurde, ta bluzka to niewypał - powiedziała, podnosząc do góry czarny top. - Powinnaś mnie pilnować podczas zakupów, bo kiedyś się tak zapędzę, że wykupię cały sklep!
Fauna nie odpowiedziała. Tatsu popatrzyła na nią.
- A tobie co? Jakaś przygnębiona jesteś. Tęsknisz za tymi idiotami czy co?
- Nie... Nie o to chodzi.
- To o co?
- Zastanawiam się, czy moje życie ma jakiś sens poza ochranianiem ciebie. Jakby nie patrzeć, ja się liczę tylko w walce. Poza tym nikt mnie nie zauważa. A jak nie daj boże coś ci się stanie? Co wtedy będzie ze mną? Przestanę istnieć...
- Ale cię wzięło na filozofię... - Tatsu przewróciła oczami. - Cyril miał w sumie rację. Jesteś taka spokojna, nigdy się nie odzywasz... Sama się zachowujesz jak bohater drugiego planu. Jak chcesz, żeby ktoś cię zauważył, musisz najpierw sama zauważyć siebie i swoją wartość.
- Że co mam zauważyć?
- Kobieto, ty wiesz co to samoocena?? Jak nie polubisz siebie, nie polubi cię nikt inny.
- A ty mnie nie lubisz?
- Ja to co innego. Jesteśmy w sumie jak siostry. Lubiałabym cię bez względu na wszystko. Ale reszta to co innego.
- W sumie masz rację...
- Zastanów się nad sobą i pomyśl, co w sobie lubisz, a co nie. Kiedy zrobi ci się smutno, pomyśl o swoich zaletach. A wady staraj się naprawić. Jak coś to ci pomogę - dodała szybko.
- Dzięki, Tatsu-chan. Na ciebie zawsze można liczyć... siostro - dodała z uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pią 23:30, 21 Sie 2009 
Temat postu:

- Rany, twój brat nawet przystojny jest...- Hikari trzymała Tykiego za ramię, aby nie zemdleć, upasć albo nie wywinąć pięknego orzełka na świerzo pastowanej podłodze. Popatrzył się na nią dziwnym wzrokiem. Zauważyła także że trzymał ją coraz mocniej za rękę, kiedy wypowiadała dalsze stwierdzenia na temat Cyrila.- Jest męski, szczery, elegancki- nie to co ty, umie docenić piękno kobiety...
- Ta, jasne...- mruknął mężczyzna, otwierając przed nią drzwi do jej pokoju.
- Wiesz co?- powiedziała na pożegnanie- Chyba dzięki niemu się zakochałam...- popatrzyła mu w oczy, ale zobaczyła tylko strach. Tyki odwrócił się na pięcie i pomaszerował szybkim krokiem w nieznaną stronę.-...w tobie...
Niestety, tego już nie usłyszał, ponieważ nawet nie było go na korytarzu. Hikari zastanawiało to, dlaczego Tyki jest aż tak zazdrosny o swojego brata. wiedziała, że zrobi źle, jednakże wzięła na spytki córeczkę podejrzanego. Dlatego też poszła do pokoju małej dziewczynki i postanowiła zapytać się dlaczego bracia tak się nienawidzą.
- Ależ oni się kochaająąą... Tylko trzy razy się kłócili...
- A o co, kochanie?
- O takie trzy panie co to były koleżankami Tykiego, jedna to nawet jego żoną miała być!!
- Mhm...- przełknęła głośno ślinę. Zabiłaby sukę.
- Ale wtedy przyszedł Cyril i te dziewczyny powiedziały, że wolą teraz się kolegować z nim. Tak było. Tyki był bardzo na niego zły...
- Wcale mu się nie dziwię...- teraz wszystko poukładało jej się w głowie. Cyril był aż takim babiarzem? Właściwie to tak się zachowuje...- Dziękuję Ci, mała...- przytuliła ją i wyszła z jej pokoju. Teraz trzeba pogadać z Tykim.

Nie wspomniała mu o rozmowie z jego bratanicą. Zachowywała się tak, jakby nic się nie stało. Gdy weszła do jego pokoju męzczyzna siedział przy swoim biurku i robił jakies bazgroły. Nawet nie podniósł wzroku żeby zobaczyć kto przyszedł. Podeszła do niego powoli i powiesiła się mu na ramieniu.
- Co rysujesz?- Tak, rysował coś.
- Nie twoja sprawa...- zepchnął ją ze swojego ramienia po czym zakrył pismo czysta kartką- Co tu robisz?
- Chciałam się ciebie spytać czemu jesteś taki obrażony.
- Lepiej sie spytaj o to Cyrila, przecież on jest taki idealny i pasujecie do sie...
Dostał w twarz. Tym razem to było lekkie uderzenie.
- Gdybyś mnie wysłuchał do końca to byś wiedział o co mi chodzi!!!
- O czym ty...- znowu chciała mu przyłożyć, jednakże chwycił ją za rękę i tak trzymał przez całą dalsza rozmowę.
- Chodzi mi o to, że rzygam takimi miłymi i rozśmieszającymi wszystkich wkoło facetów! Są denni, pyskaci i samolubni! Dzięki twojemu "wspaniałemu" bratu uświadomiłam coś sobie!!
- Niby co?! Że się w nim zakochałaś od pierwszego wejrzenia?!- druga ręka została złapana.
- Że Ciebie kocham pacanie ty jeden naburmuszony!!
W pokoju nastała cisza. Słychac było tylko jej zdenerwowany oddech. Nie mogła się wyrwać bo trzymał ją za ręce, a jednocześnie chciała przy nim zostać. Jednak szybko się wyrwała i wyszła z jego pokoju. I to z wielkim hukiem.
- co ja narobiłam?- zastanawiała się w drodze do swojego pokoju. Ledwo szła przez zmęczenie związane z dzisiejszym trudnym dniem. Jednakże ktoś nagle chwycił ją pod rękę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:18, 22 Sie 2009 
Temat postu:

Odwróciła się i zobaczyła Tatsu.
- Co ty robisz?
- Widzę, że jesteś zmęczona i ledwo idziesz. Nie chciałabym, żebyś się przewróciła.
- Yy... Dzięki, ale to mi raczej nie grozi - Hikari delikatnie wyswobodziła się spod jej uścisku.
- Jak chcesz - Tatsu wzruszyła ramionami.
- A tak w ogóle... To co u ciebie? Jak się czujesz? - zapytała nagle fioletowowłosa. Blondynka popatrzyła na nią zszokowana.
- Ty do mnie mówisz?
- No a do kogo? Pytam, czy wszystko z porządku po... no, sama wiesz czym.
- Taa, już w porządku... W końcu ci debile wyjechali. A ty przypadkiem nie walnęłaś się ostatnio w głowę?
- Że co??
- Nie, nic. Tylko zastanawiam się, od kiedy jesteś miła. Normalnie to byś wrzasnęła na mnie i kazała cię puszczać, i pewnie jeszcze byś zwyzywała od głupich blondynek i zdzir.
- Najwyraźniej uznałam, że te nasze kłótnie nie mają sensu - Hikari wzruszyła ramionami. Tatsu popatrzyła na nią zszokowana. "Co jej się stało? Czyżby to wpływ Tykiego...?"
Odprowadziła Hikari do jej pokoju. - Dzięki, Tatsu-chan - uśmiechnęła się fioletowowłosa i weszła do swojego pokoju. Zszokowana Tatsu stała jeszcze przez jakieś pół minuty pod jej drzwiami i zastanawiała się, czy ktoś przypadkiem nie robi sobie z niej jaj.


Wróciła do pokoju i klapła na łóżko. Na dzisiaj miała dość wrażeń. Najpierw ten sobowtór Tykiego, a potem dziwne zachowanie Hikari... Chyba już nic jej dzisiaj nie zdziwi.
Nagle Fauna wyszła z łazienki. Tatsu szybko zmieniła zdanie. TO dopiero było dziwne. Dziewczyna była ubrana w krótką, czarną sukienkę na ramiączkach, czarne pończochy i tegóż koloru szpilki. Poza tym miała bardzo mocny makijaż oraz natapirowane włosy.
- Co ci się stało? - zapytała ją po chwili.
- Postanowiłam trochę zmienić swój wizerunek. Teraz na pewno nikt mnie nie przeoczy - odparła Fauna. Przeszła się dumnie po pokoju. - I co o tym sądzisz?
- Yy... Biorąc pod uwagę, że dotąd zawsze widywałam cię w t-shirtach i dżinsach, to jest naprawdę spora odmiana... Ale muszę przyznać, że do twarzy ci w tym nowym imidżu - odparła lekko zakłopotana Tatsu.
- Też tak uważam - powiedziała Fauna. Nagle zaczęła nad czymś rozmyślać.
- Co ty na to, żebyśmy poszły na jakąś imprezę?
- Ty na imprezę? Przecież nigdy nie chciałaś na żadną iść!
- Mówiłam - muszę się zmienić. Kto wie, może mi się spodoba to chodzenie na imprezy?
- No skoro chcesz... Ale idź sama, ja nie mam nastroju.
- Przecież nie mogę cię zostawić samej! Jestem twoją strażniczką, muszę być cały czas przy tobie.
- Spokojnie, jak jestem w kwaterze, to przecież nic mi się nie stanie, no nie? A tych idiotów już nie ma, więc nic mi nie grozi. Idź skoro chcesz. Ja nie chcę cię ograniczać.
Fauna wciąż się wahała.
- Idź i rozerwij się! Cały czas żyjesz w stresie. Naprawdę nic mi się nie stanie!
- No dobra...
- To miłej zabawy i powodzenia, może wyrwiesz jakieś przystojniaka - Tatsu mrugnęła do niej porozumiewawczo. Fauna uśmiechnęła się.
- I zostaniesz gwiazdą wieczoru! Zobaczysz! - krzyknęła za nią, gdy zamykała drzwi. Chwilę po jej wyjściu poczuła się strasznie samotna. Jakby nie patrzeć, nigdy się nie rozstawały. Postanowiła więc pójść już spać. Wzięła gorącą kąpiel i położyła się do łóżka. Taak, beztroska to cudowne uczucie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Nie 0:02, 23 Sie 2009 
Temat postu:

Na pewno wszyscy zastanawiali się, dlaczego to Hikari jest taka miła i uprzejma dla swojego największego wroga, który po prostu uwielbiał wchodzić jej w paradę w związku z Tykim i nią. A dlategoż to, że ukrywała w swoim pokoju nocnego gościa, który wczorajszej nocy wdrapywał się specjalnie na ścianie na drugie piętro do jwej pokoju, żeby ukryć się przed resztą Noah. Był to Debitto, który strasznie chciał przeprosić Tatsu. A że Hikari ostatnio dobijało na punkcie wszystkich udanych związków, postanowiła pogodzić ich ze sobą. kiedy wchodzili oboje do pokoju Tatsu, zobaczyli ja z łyżeczką wymaczaną w dżemie. Smacznie spała na swoim łóżku. Nie wiadomo jak można zasnąć przy jedzeniu, jednakże jej się to powiodło.
- Tat-chan, kochanie, obudź się na chwilkę- kobieta dotknęła jej ramienia, po czym ona szybko zerwała się z łóżka i przetarła oczy. nagle zauważyła go w swoim pokoju.
- C-co?
- Nie, nie bój się, będę tutaj siedzieć. On tylko chciał ci powiedzieć parę rzeczy...- usiadła na łóżku na miejscu Tatsu, która akurat teraz stała przed Debitto. Chłopak wyglądał na strasznie spiętego, a jednocześnie miał minę jak zbity pies.
- chciałbym cię przeprosić...- zbliżył się trochę do dziewczyny, jednakże ona zrobiła szybki krok do tyłu. Chłopak westchnął cicho.- wiem, że nie powinienem robić tego co zrobiłem...- tak, już zaczynał plątać się w zeznaniach- ale tak bardzo mi na tobie zależy... Po prostu nie pomyślałem, że... miłość to jest coś co łączy dwójkę ludzi... jedna osoba to sobie może w nocniku pogrzebać...
Przemowa Debiego trwała bardzo długo. Niestety po wzmiance o nocniku nachodziły go jeszcze bardziej filozoficzne wywody i właściwie zamiast słów przyjęcia jego przeprosin usłyszał tylko brechty obu dziewczyn.
- Ej weź się z nim już pogódź bo nie mogę tego słuchać!- powiedziała Hikari wycierając łzy. W końcu Debitto przytulił Tatsu i to bez żadnych podtekstów. Uśmiechnął się jeszcze do kobiety, której to wszystko zawdzięczał i oboje pożegnali się z dziewczyną.
Teraz musiał się wydostać po kryjomu z bazy. Fioletowłosa trzymała go za ramię i co chwilę albo nim szarpała albo zatrzymywała go na zakrętach. Kiedy weszli w jeden z nich, zauważyła Tykiego na końcu korytarza.
- Osz w mordę! Ja się tym zajmę a ty tu siedź, póki nie zobaczysz, że Tyczka jest zajęta okej?
- Ej, ale...
- Zamknij się i rób co mówię!!
Tyki zauważył ją dopiero wtedy, kiedy biegła w jego stronę. Gdy była już blisko chciał się jej spytać dlaczego tak leci, jednakże dziewczyna przerwała mu w połowie zdania i rzuciła mu się na szyję. Tyki musiał się oprzeć o ścianę, aby nie upaść. zaczęła go całować i po chwili obróciła przodem do owej ściany, aby Debi mógł spokojnie się prześlizgnąć. Kiedy przechodził obok, uśmiechnął się głupkowato, a ona wskazała mu oczami drogę, która ma się kierować, po czym odkleiła się od mężczyzny.
- Co, już przeszedł?- uśmiechnął się dalej trzymając ją za biodra.
- Skąd ty...
- Jak myślisz, kto mu pozwolił włazić w nocy do twojego pokoju?
Hikari uśmiechnęła się i pocałowała go znowu.
- Nie jesteś zmęczona?
- Nie wkurzaj mnie nawet! Przez tych dwóch pokłóconych debili nie spałam!
Chwycił ją za rękę i razem poszli do jej pokoju. On tylko zaprowadził ją do drzwi i upewnił się czy na pewno doszła do łóżka- tak, zdarzało się jej że padała przed łóżkiem. Uśmiechnął się do siebie i poszedł porozmawiać z Tatsu...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aqua dnia Nie 19:39, 23 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:38, 25 Sie 2009 
Temat postu:

Już miał otwierać drzwi od jej pokoju, kiedy nagle otworzyły się i stanęła w nich Tatsu.
- Tatsu-chan? Co robisz? - zapytał zdziwiony.
- Muszę jeszcze pogadać z Debitto... Widziałeś go?
- Jeszcze nie opuścił kwatery. Jest na dole.
- Dzięki!
Pobiegła ile sił w nogach. Zobaczyła go na korytarzu dwa piętra niżej. Akurat otwierał okno i prawdopodobnie szykował się do skoku. Kiedy ją zobaczył, natychmiast tego zaniechał.
- Tatsu? Co ty tu robisz?
- Chciałam z tobą porozmawiać na osobności, bez Hikari.
- A o czym?
Wzięła głęboki wdech.
- Wiesz... Myślałam o tobie i o tym, co tobą właściwie kierowało. Zastanawiałam się, czy jesteś po prostu zły, czy może tylko niezaspokojony seksualnie (tu Debi się zarumienił). I doszłam do wniosku, że ty i twój brat jesteście po prostu niedojrzali i nie myślicie o konsekwencjach swoich czynów. Dlatego ci wybaczyłam. I jeszcze jedno - popatrzył na nią pytającym wzrokiem - kiedy wyszedłeś z mojego pokoju i zdałam sobie sprawę, że już więcej się nie zobaczymy, zrozumiałam, że mi na tobie zależy. I to nie jak na bracie czy koledze, ale... ale... - zaczęła się jąkać.
W mgnieniu oka był przy niej.
- Może i jestem debilem, ale chyba wiem, co chcesz powiedzieć. Ty... kochasz mnie, prawda?
Popatrzyła mu w oczy.
- Ta... Chyba masz rację - zaśmiała się nerwowo.
Przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował.
- Teraz jesteś już pewna?
Pokiwała głową. Nagle usłyszeli kroki. Ktoś wchodził po schodach na górę.
- O cholera, to może być Earl - szepnął nerwowo Debitto i odkleił się od Tatsu. - Ja się już zmywam. Nara, bejbe - pocałował ją szybko w policzek, podbiegł do okna i wyskoczył. Tatsu podejrzewała, że zszedł na dół po kablu od neta Tykiego.
Dziewczyna była na tyle oszołomiona tym, co zdarzyło się w ciągu ostatniej minuty, że nie zdołała nic odpowiedzieć.
- Tatsu-chan? Co ty tu robisz? - zapytał zza jej pleców Earl.
- Witaj, Earl-sama - odwróciła się do niego - nie mogłam zasnąć, więc zrobiłam se spacerek po kwaterze - odparła z uśmiechem. - Ale lepiej już wrócę do siebie. Dobranoc!
- Dobranoc...
Szybko pobiegła do siebie do pokoju i zamknęła drzwi. Kiedy emocje nieco opadły, zaczęła myśleć, co dalej. Earl raczej nie zmieni tak łatwo zdania co do nich, a przecież Debi nie będzie cały czas zakradał się do ich kwatery. Związek na odległość bez częstych widzeń? Odpada. Postanowiła poczekać na powrót Fauny.
Czekając na nią, przysnęła. Obudziła się rano, siedząc przy stole. Kiedy skumała, co się działo przed kilkoma godzinami, rozejrzała się po pokoju. Fauna chyba była w łazience, słyszała lejącą się wodę pod prysznicem. Kiedy dziewczyna wyszła z łazienki, Tatsu szybko zerwała się ze stolika.
- Fauna, posłuchaj, muszę ci o czymś powie...
Urwała, zauważywszy, w jakim stanie jest jej przyjaciółka. Niedokładnie zmyty makijaż był rozmazany na jej policzkach w postaci czarnych smug. Dziewczyna wciąż pochlipywała. Miała spuszczoną głowę i unikała jak mogła wzroku Tatsu.
- F... Fauna? Co ci się stało?
Nie odpowiedziała. Powlekła się do swojego łóżka, położyła się i zakryła cała kołdrą.
Tatsu była już nieźle przerażona. Szybko do niej podeszła.
- Fauna? Proszę, powiedz, co się stało. Odezwij się! - potrząsnęła nią lekko. W odpowiedzi usłyszała tylko głośne pociągnięcie nosem.
- Płaczesz? Dlaczego? Powiedz, co ci się stało? Wiesz dobrze, że chcę dla ciebie jak najlepiej.
Fauna odkryła się i obróciła w jej stronę. Wskazała swoją prawą rękę. Tatsu zamarła z przerażenia.
- Kto... Kto ci to zrobił??
Miała pełno siniaków na ręce. Po chwili odkryła także swoje nogi i podwinęła bluzkę, by pokazać brzuch. Miała je wszędzie.
- Boże... Boże jedyny, kto ci to zrobił??
Fauna nic nie odpowiedziała. Zaczęła jej drgać dolna warga.
- Spokojnie, nie płacz. Już jesteś bezpieczna.
Potrząsnęła tylko lekko głową. Tatsu gorączkowo zaczęła myśleć, co dalej.
- Zaczekaj, wiesz co, pójdę po Tykiego, on coś wymyśli...
- Nie! - krzyknęła przeraźliwie Fauna. - On nie może się dowiedzieć... Nikt nie może...
- Ale ten skurwiel cię pobił! Trzeba by się na nim zemścić czy coś...
- Nie chodzi o pobicie - Fauna tym razem nie wytrzymała i rozpłakała się. Tatsu zrozumiała.
- On... cię zgwałcił?
Fauna znowu nakryła się cała kołdrą. Tatsu zrozumiała, że więcej się nie dowie. Mimo sprzeciwu Fauny, postanowiła powiedzieć o tym Tykiemu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Śro 13:02, 26 Sie 2009 
Temat postu:

Tatsu miała straszne wyrzuty sumienia, że puściła Faunę samą. Gdyby była przy niej... nie wie, czy potrafiłaby ją obronić, jednakże na pewno poświęciłaby się, aby uratować ją. Nawet Hikari czuła się z tym bardzo źle. Szczególnie, że podejrzenia padły na Jasdero. Tatsu myślała, że to wszystko jej sprawka. Dlatego była taka miła, żeby skrzywdzić je obie. Oczywiście, Tyki ją bronił. Ona, na udowodnienie swojej niewinności i niewinności braci, postanowiła znaleźć swoją przyjaciółkę, egzorcystkę, która potrafiła czytać w ludzkich wspomnieniach. Problemem było wyprowadzenie Fauny z bazy. nie chciała w ogóle wychodzić z pokoju. Jak patrzyła się na Tykiego, zaczynała płakać. On próbował ją pocieszać, jednakże kiedy jej dotknął, ona odsunęła się od niego i zaczęła się trząść ze strachu. Nikt nie rozumiał jej zachowania. Tatsu umyła ją i ubrała. Już po południu byli na stacji kolejowej w Paryżu. Tam właśnie mięli się spotkać z dziewczyną, która bardzo mogła im pomóc.
- Spokojnie, ona zaraz tu będzie...
- Nie odzywaj się do mnie ty...- Tatsu miała już dość i chciała przyłożyć Hikari, jednakże jej rękę zatrzymał Tyki.
- Przestań! Dobrze wiesz, że to na pewno nie Jasdero.- dziewczyna odrzuciła jego rękę i usiadła obok Fauny tuląc się do niej. Ona siedziała jak na szpilach. Z tego co mówiła do niej fioletowołosa będzie musiała przeżyć całe zdarzenie jeszcze raz pod wpływem mocy Eve. Bo tak właśnie miała na imię dziewczyna, a raczej dziewczynka, która właśnie do nich podeszła.
- Witaj, Hikari- powiedziała dziecinnym głosem, jednakże bił od niej spokój i rozwaga starszej osoby. Zachowywała się jak babcia, która przeżyła bardzo wiele. Niestety, ona przeżyła wiele złych rzeczy, wraz z ludźmi, którym próbowała pomóc. Kobieta przytuliła swoją małą koleżankę i od razu przeszła do rzeczy. Wytłumaczyła jej wszystko po cichu, aby nie denerwować dodatkowo Fauny.
- Dlaczego patrzy się tak na tego wyższego?- powiedziała po chwili dziewczynka.
- A, właśnie tego też nie wiemy, a jak się okaże że ma coś z tym wspólnego to mu przyleję, obiecuję ci, Fauno!- powiedziała Hikari odsuwając się od niej, tym samym przepuszczając małą. Dziewczyna położyła ręce na ciepłym czole kobiety. zamknęła oczy. Nagle po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Po chwili Fauna po prostu zemdlała, a Evę przytrzymała Hikari. Od razu kiedy ją dotknęła, zobaczyła te same obrazy co ona przed chwilą. Postawiła małą i z wściekłą miną przyłożyła Tykiemu w brzuch.
- Nie, to nie jego wina!- wrzasnęła mała, próbując ją przytrzymać.- Nie zauważyłaś, że tamten miał długie włosy?
Tym razem twarze wszystkich obrazowały przerażenie. Tatsu zakryła twarz rękami, a Tyki odwrócił się na pięcie i pomaszerował w sobie tylko znaną stronę.
A co ona miała z tym wszystkim zrobić? Jak nie pocieszy dziewczyn to będzie koniec, jak nie wytłumaczy Evie o co chodzi to padną na nią podejrzenia, jak nie zatrzyma Tykiego to zaraz ktoś umrze...
A może tak właśnie miało być?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aqua dnia Czw 19:59, 27 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:24, 29 Sie 2009 
Temat postu:

"Od początku wyglądał podejrzanie. Wiedziałam, że z nim coś nie tak. I w dodatku tak dziwnie patrzył się na Faunę..." - co rusz nowa myśl pojawiała się w głowie Tatsu. Wrócili już do kwatery poza Tykim. Domyślała się, gdzie poszedł i po co. Nikt nie próbował go powstrzymać.
Fauna od razu po powrocie poszła spać. Na dzisiaj miała zdecydowanie za dużo wrażeń. Tatsu zdawała sobie sprawę, że będzie trzeba poinformować Earla o tym, co się wydarzyło. Nawet gdyby chcieli zachować to w tajemnicy, on i tak zauważyłby, że coś jest nie tak. Bała się jego reakcji, tego, że będzie na nie wściekły za to, że się rozdzieliły. Pewnie gorzej byłoby, gdyby to Fauna opuściła swoją panią...
Postanowiła mieć już to za sobą. Poszła do gabinetu Earla.
- Witaj, Milenijny - przywitała się.
- Witaj, Tatsu-chan - odparł z wiecznym uśmiechem na ustach. - Co cię do mnie sprowadza?
- Widzisz, Milenijny... - zaczęła Tatsu, siadając na kanapie - coś się stało. Coś strasznego. I pomyślałam, że powinieneś o tym wiedzieć.
- Cóż to takiego, Tatsu-chan?
Westchnęła głęboko.
- Zapewne będziesz na mnie wściekły... Ale nie mogę tego ukrywać, to byłoby nie w porządku. - Urwała i spojrzała na niego. Wpatrywał się w nią zaciekawiony. - No więc... Wczoraj wieczorem... Fauna... poszła na imprezę.
- No i co z tego? Przecież nie zabraniam wam opuszczać kwatery, o ile nie wydajecie wszystkich moich oszczędności - zaśmiał się Earl.
- Tak, ale... Ona poszła sama... I została zgwałcona - wyrzuciła w końcu.
Zapadła cisza. Spodziewała się, że Earl albo się rozpłacze, że jego córeczka została tak skrzywdzona, i zaraz do niej pobiegnie ją pocieszać, albo, w mniej przyjemnej wersji, podejdzie do Tatsu i wymierzy jej policzek za wysłanie samej w świat jego nieznającej życia kruszynki.
Popatrzyła na niego nieśmiało. Nie wyglądał na specjalnie rozpaczonego, raczej na wkurzonego. "No to zaraz mi się oberwie", pomyślała i zacisnęła zęby. On nagle podniósł się z krzesła i wyszedł prędko z pokoju. Zdziwiona Tatsu wstała z kanapy i poszła za nim.
- Milenijny, gdzie idziesz??
- Jak to gdzie?! Do Fauny!
- Ale ona teraz śpi, pocieszenie teraz jej się nie przyda...
- Nie mam zamiaru jej pocieszać! - odparł, po czym przyśpieszył kroku i wszedł na chama do ich pokoju.
- Fauna, budź się! Natychmiast! - wrzasnął tak głośno, że nawet nieboszczyk by się obudził. Zaspana Fauna podniosła na niego wzrok. Na jej twarzy pojawiło się przerażenie.
- Earl... - sama... Ja nie chciałam - miała łzy w oczach. Tatsu, która weszła do pokoju chwilę po Earlu, nie rozumiała, o co chodzi.
- Dobrze wiesz jaka jest twoja misja!! Nagrabiłaś sobie! Już nam się nie przydasz! - wrzeszczał Milenijny.
- Chwila, o co ci chodzi? - zapytała Tatsu. - Przecież to nie jej wina, że została zgwałcona...
- Nie chodzi mi o ten cholerny gwałt! - wrzasnął w odpowiedzi. - To twoja strażniczka, ma być przy tobie cały czas, a ona sobie poszła na jakąś pieprzoną imprezę! Lekkomyślna szmata!
Tatsu nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Fauna płakała, a Earl podszedł do nieji, chwycił ją za ramię i wyciągnął z łóżka.
- Pakuj się! Opuszczasz to miejsce raz na zawsze! I nie myśl, że twoje łzy mnie ruszają! Nie jesteś już nikomu potrzebna! Twoje życie dobiegło końca!
Tatsu przypomniała sobie ich ostatnią rozmowę. Rozmowę o sensie życia Fauny. "Zawsze była częścią mnie... A teraz... Przez jeden głupi incydent... Ona ma przestać być potrzebna? Przestać istnieć? To okrutne..."
- Zostaw ją! - krzyknęła. Obydwoje popatrzyli na nią zdziwieni.
- Tatsu-chan... To nie ma sensu - szepnęła Fauna, cała we łzach.
- Fauna to człowiek, żywa istota. Nie masz prawa nią tak pomiatać! A skoro to moja strażniczka, to ja chyba mogę decydować co do niej, czyż nie?
Earl wyglądał, jakby się zamyślił. Nagle wybuchnął gromkim śmiechem.
- Myślisz, że masz tu coś do gadania, blondi? - wyglądał, jakby go bardzo rozśmieszyło to, co właśnie powiedział. - Ja tu o wszystkim decyduję, rozumiesz? Tak więc zamknij lepiej jadaczkę i pożegnaj się z tą... ech, szkoda słów - powiedział i wyszedł z pokoju.
Fauna w ciszy podniosła się z podłogi i, nie patrząc na Tatsu, zaczęła zbierać swoje rzeczy. Tatsu nie wiedziała, czy powinna się teraz odzywać, ale zrobiła to.
- Gdzie on cię przenosi? Do innej kwatery? Nie martw się, znajdziemy jakiś sposób kontaktu. A ja cały czas będę się starała przekonać Earla, żeby cię tu przywrócił. W końcu będę bezużyteczna bez ciebie, prawda? - uśmiechnęła się niemrawo. Fauna nawet na nią nie popatrzyła. Wciąż pakowała swoje rzeczy.
- Hej, to nie koniec świata. Może teraz będziesz walczyć u boku jakiegoś przystojniaka... - starała się ją pocieszyć Tatsu. Fauna jednak dalej się nie odzywała.
- Czemu się nie odzywasz? Proszę, powiedz coś... - Tatsu z przerażenia miała już łzy w oczach.
Fauna przestała się pakować. Odwróciła się do niej i z niewzruszoną twarzą odparła:
- On nie chce mnie nigdzie przenosić. Nie słyszałaś go? Jestem już bezużyteczna, a takich jak ja on się pozbywa.
- J... Jak to pozbywa??
- Normalnie. Eliminuje. Zabija. - Odparła, po czym wróciła do pakowania.
Tatsu była w szoku. Przeraziła ją nie tylko ta straszna wiadomość, ale i obojętność Fauny.
- Zabić? On chce cię zabić? - wyjąkała zrozpaczona Tatsu. - Dlaczego nie reagujesz?? Nie możesz sie sprzeciwić? Przecież możesz po prostu opuścić Noah i zacząć żyć jak zwykły człowiek!!
Fauna popatrzyła na nią z uśmiechem.
- Przecież sama dobrze wiesz, że to niemożliwe. Nie jestem jak zwykły człowiek... Urodziłam się tylko w jednym celu, a za spieprzenie roboty to życie jest mi odbierane. Proste.
- Nie wierzę w to... Po prostu w to nie wierzę.
Fauna chwyciła torbę i stanęła w progu pokoju. - Na pewno dostaniesz jakąś inną strażniczkę... Chociaż nie, ty teraz dla odmiany wolałabyś pewnie strażnika - zaśmiała się i wyszła z pokoju. - Żegnaj, Tatsu-chan. Lepszej pani nie mogłam mieć.
Kiedy zamknęła za sobą drzwi, Tatsu miała ochotę za nią pobiec i spróbować przekonać Earla, żeby nie posuwał się do tak drastycznych środków. Odbierać życie za jeden błąd? Przecież to przegięcie. W głębi duszy wiedziała jednak, że to nie ma sensu. Earl i tak postawi na swoim. Uczucie beznadzieji, że nie może uratować swojej przyjaciółki, i bezsilność sprawiły, że się rozpłakała. Tylko tyle.




"Żegnaj, Fauna. Nie wiem, co bym zrobiła bez ciebie jako Noah. Nikt nie będzie potrafił cię zastąpić."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pią 22:08, 04 Wrz 2009 
Temat postu:

Gdzie oni się wszyscy podziali? Co się w ogóle stało? Hikari siedziała sama w salonie i nie wiedziała co ze sobą począć. Fauna została wysłana nie wiadomo gdzie, Tyki nie wracał od ponad tygodnia, a z Tatsu nie było żadnego kontaktu. Co się dzieje? Dziewczyna, nie wiedząc co ze sobą począć, postanowiła wybrać się na dłuższy spacer. Postanowiła powiedzieć Earlowi, że wraca do swojego brata na kilka dni. Gdyby mu powiedziała, że już nie wróci, na pewno by jej nie wypuścił. Ona jest im na coś potrzebna.
Wzięła swoje ostatnie oszczędności. Miała tylko na bilet w tamtą stronę, dlatego też miała nadzieję, że brat jej da troszkę pieniędzy. Niestety, myliła się. Kiedy przeszła przez całą swoją rodzinna wieś, zauważyła dym. Szybko pobiegła w stronę domu- jej domu. Palił się dośc długo- około dwa dni. Dym wzbijał się w powietrze przez mocny wiatr. Próbowała znaleźć jakiekolwiek oznaki życia, czy też ciała. Na szczęście nic takiego nie odnalazła. Tylko jedna myśl przeszła jej przez głowę. To mogli być noah. Ale dlaczego? Zrobili to po to, aby nie miała gdzie wrócic? Nie płakała. siadła pod pobliskim drzewem i rozmyślała nad wszystkim. Gdzie mógłby być jej brat? Może gdzieś go wywieźli? Nagle usłyszała czyjeś kroki. schowała się za najgrubszym drzewem w swym niedawnym ogrodzie. Drewniane części ścian, spadały w żarzącą się kupę popiołu, co powodowało stłumienie rozmowy dwóch mężczyzn, którzy byli poszukiwaczami- ludzie, którzy wyznaczają miejsce gdzie mogłaby się pojawić innocence.
Czy to było możliwe, żeby Black Order odwrócił się od niej? Przecież dla nich nie żyła! Dlaczego chcą zabić jej rodzinę? O co tu do cholery chodzi?!
Musiała szybko zwiać z miejsca zdarzenia. Ale gdzie uciec? Bez pieniędzy nie miała jak jechać- dobra, miała odznakę egzorcysty, ale i tak nic by jej to nie dało bo nie jest na misji, a to widać. Co teraz?
Po kilku godzinach zatrzymała się nad jeziorem znajdującym się 20 kilometrów od jej domu. Przemyła w nim twarz i spojrzała w odbicie. Zauważyła rozpuszczająca sie krew w wodzie. Czerwona ciecz, zaczęła skapywać do jeziora. Skaleczyła się? Przetarła swoją głowę jakąś szmata ze swojego plecaka i popatrzyła w nieruchomą taflę wody.
Stygmaty?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zUo Strona Główna -> Nasze Historie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin