Czyli nasze opowiadania XD
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Rany Boskie, czyli kolejne opowiadanie xD
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zUo Strona Główna -> Nasze Historie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Wto 2:02, 27 Sty 2009 
Temat postu: Rany Boskie, czyli kolejne opowiadanie xD

Hikari miała wsiadać do pociągu pospiesznego, wiodącego wprost do Zamku Egzorcystów, jednakże Pan miły-jak-zwykle konduktor, zauważył, iż kobieta nie posiadała biletu. Okrzyczała biednego człowieka z góry na dół i usiadła z powrotem na ławce na stacji. Musiała pomyśleć, skąd skołować trochę kasy. Gumy do żucia nawet się jej skończyły. To była tak zwana dziura finansowa. Podrapała się po swojej fioletowej głowie, myśląc, co by tu zrobić. Tak, miała fioletowe włosy, proste jak drut, sięgające ramion. Grzywka, nie przycinana od miesięcy, zasłaniała jej jasnozielone oczy. Kolor włosów był efektem posiadania Innocence, takiego a nie innego. Rozejrzała się po terenie i zobaczyła trzech mężczyzn z kartami w ręku. Uśmiechnęła się sama do siebie i szybko wstała, podciągając swoją kostkę na ramieniu.
- Przepraszam panów, czy mogłabym zagrać?
Mężczyźni zaśmiali się. Jeden z nich, dość grupy, a na dodatek łysy, spytał się świńskim głosem:
- A co z tego będziemy mięli?
- Jeśli ja przegram, będę się rozbierać. Jeżeli wy, dacie mi kasę.- Uśmiechnęła się i zrobiła maślane oczy. Jeden z nich, dość wysoki(ona miała ledwo 166cm wzrostu) nic nie mówił. Patrzył się na nią przez swoje grube, przypominające denka słoików okulary, jego włosy były poskręcane na każdą stronę, dwudniowy zarost na pewno kuł go, gdy tak drapał się po brodzie, myśląc nad tą propozycją.
- Zgoda!- powiedział głośno, przez co wypadł mu papieros z ust. Kobieta zaśmiała się. Poszli w ustronne miejsce, czyli do baru. Postawili jej piwo i rozdali karty. Hikari uczyła się grać od prawdziwego mistrza. Nikt nie miał z nią szans. Chłopcy stracili całą swoją gotówkę. Chcieli grać dalej i niestety wylądowali w samych bokserkach. Najlepszą miał minę facet ze słoikami na oczach. Papieros opadł mu na dół, tak samo jak mina. Dalej trzymał w ręku karty, kiedy dziewczyna zbierała swój łup.
- Ciuchów nie potrzebuję, zatrzymajcie je sobie.- uśmiechnęła się do nich wesoło i wymaszerowała z baru.

Słońce zaszło gdzieś pół godziny temu. W jej dużych oczach odbijał się blask gwiazd. Schowała zarobione pieniądze do plecaka. Nagle usłyszała za sobą szelest. Kiedy się odwróciła. zobaczyła mężczyznę w słoikowych okularach. Poznała go po odbiciu światła. Ściągnął je i zaczesał swoje włosy do tyłu. Plecak spadł na podłoże. Dziewczyna otworzyła usta ze zdziwienia. Mężczyzna podchodził do niej powoli. Był w garniturze. Wcześniej widziała go w potarmoszonym swetrze i spodniach na szelki. Uśmiechnął się do niej, a papieros dymił jak smok.
- Bardzo dobrze grałaś...- obrócił w palcach kartę, która pojawiła się tak nagle jak on.- ...Hikari.
Jego złote oczy rozbłysły delikatnie pod wpływem księżycowego światła. Tylko tyle pamiętała z ich pierwszego spotkania. nie wiedziała, co się działo z nia później, lecz miała duże szczęście, że przeżyła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:21, 27 Sty 2009 
Temat postu:

Śniadanie Noah trwało w najlepsze. Skin zajadał swoje ulubione słodycze, Road, nieco skwaszona brakiem Tykiego, szybko odzyskała humor, oglądając wygłupy Jasdero i Debitto, a Lulubell obmyślała kolejny plan zgładzenia Egzorcystów. Wszystko byłoby normalne, gdyby nie to, że nie było Earla. Wszyscy domyślali się, że szykuje im niespodziankę.
W końcu drzwi się otworzyły. Stanął w nich Earl i, zakłopotany, zaczął poprawiać kapelusz.
- Wybaczcie nasze spóźnienie, drogie dzieci - powiedział. Wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni.
- Przedstawiam wam waszą najmłodszą siostrę, Tatsumaki Chitose. Jestem pewien, że pokochacie ją od razu!
W ciemności za drzwiami złapał kogoś za ramię i wyciągnął. Ujrzeli przed sobą piękną, wysoką dziewczynę. Miała trójkątną twarz, proste blond włosy, sięgające do łopatek, i szare oczy. Była szczupła, miała drobne piersi i dość szerokie biodra. Wciąż była w ludzkiej postaci, a czoło miała owinięte pokrwawionym bandażem. Wiedzieli, że to od świeżych stygmatów.
- No, powitajcie ją! - popędził ich Earl.
Pierwsza wstała Road. Z uśmiechem na ustach podeszła do dziewczyny i wyciągnęła do niej rękę.
- Już się poznałyśmy. Jestem Road Camelot, twoja starsza siostra. Obiecujesz się ze mną bawić? - zapytała z dziecinnym, wesołym uśmiechem. Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko uścisnęła jej dłoń i pokiwała głową. Spróbowała się uśmiechnąć, ale jej to nie wyszło.
Potem podszedł Skin. Wyciągnął do niej swą wielką łapę i mruknął, gryząc lizaka trzymanego w drugiej ręce:
- Jestem Skin Boric i kocham słodycze - jakby dla demonstracji zaczął łapczywiej lizać lizaka.
Earl dał znak Lulubell i wstała. Tatsu od razu uderzyło jej niesamowite opanowanie i spokój i zdała sobie sprawę, że musi być także niezwykle silna.
- Jestem Lulubell - powiedziała swoim chłodnym głosem, po czym wróciła na miejsce.
Wzrok Earla i dziewczyny padł na ostatnich uczestników śniadania - Jasdero i Debitto, którzy w najlepsze kontynuowali posiłek.
- Hej, Jasdebi-chan, nie powitacie swojej nowej siostrzyczki?
Spojrzeli na nią lekceważąco.
- Cześć, Barbie-chan, hihi! - powiedział Jasdero, a Debitto dodał:
- Ona będzie naszą maskotką? Bo walczyć to chyba nie umie - skrzywił się i obydwaj się roześmieli.
Dziewczyna nie wytrzymała. Rzuciła się na nich, a ponieważ nie zdążyli zrobić uniku, mieli teraz śliwy pod oczami. Wrzasnęli rozpaczliwie.
- Hej, Tatsu-chan, tutaj się nie bijemy - powiedział Earl wesołym, opanowanym głosem i chwycił ją za ramię.
- A obrażać się możemy, tak?! - wrzasnęła i wyrwała się z jego uścisku.
- Usiądź proszę - z jego głosu zniknęła wesołość. Wskazał jej wolne krzesło.
- To krzesło Tykiego - miauknęła Road.
- Tatsu-chan usiądzie tu tylko dzisiaj, cukiereczku - w głosie Earla znowu pojawiło się rozbawienie. Tatsu usiadła. Wiedziała, że musi się przyzwyczaić do nowej rodziny, a także, że nie zapomni prędko o starej. Może nawet nigdy...

Była szczęśliwą 19-latką. Miała wszystko, czego potrzebowała dziewczyna w jej wieku. Była piękna, inteligentna, miała chłopaka, kochających rodziców i mnóstwo przyjaciół. Skończyła liceum, dostała się na studia, miała przed sobą wspaniałą przyszłość. Jednak pewnego ranka wszystko się zmieniło...
- Mamo! Mamo!!! - jej rozpaczliwy wrzask słyszeli chyba wszyscy sąsiedzi. Matka dziewczyny, śmiertelnie przerażona, pobiegła prędko na górę. Otworzyła drzwi do pokoju córki i stanęła w nich jak wryta. Tatsu zwijała się z bólu na podłodze i przeraźliwie łkała. Czoło dziewczyny, pokryte dziwnymi, ciemnoczerwonymi krzyżykami, obficie krwawiło.
- Kochanie, co ci się stało...? Co to jest? - matka spróbowała się opanować i uklękła przy córce.
- N... Nie wiem! Pojawiło się tak nagle... Wstałam rano i to zobaczyłam... Poduszka też jest cała pokrwawiona - wyjąkała i przytuliła się mocniej do matki.
- Zaraz ci opatrzę tą ranę - powiedziała matka, wstała i poszła do kuchni. Byli ateistami, jednak kobieta domyślała się, że dziwny kształt ran na czole Tatsu nie jest przypadkowy. Postanowiła później pójść do katolickiego księdza.
Wzięła z apteczki gazę, bandaże i wodę utlenioną i poszła do pokoju córki. Ta siedziała na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach.
- Czekaj, kochanie, opatrzę ci to czoło... - wystękała matka. Dziewczyna podniosła na nią zapłakane oczy.
- To coś znaczy, prawda? - wyszeptała łamiącym się głosem. - Te rany nie pojawiły się przez przypadek...
- Spokojnie, Tatsu-chan, pójdziemy za chwilę do księdza... On ci pomoże - odparła matka, drżącymi rękami opatrując czoło córki. Kiedy skończyła, podniosła się i powiedziała:
- Pójdę wezwać dorożkę - po czym wyszła z pokoju i zamknęła drzwi.
Dziewczyna, nieco uspokojona, siedziała wciąż na swoim łóżku i obserwowała swój pokój. Podświadomie czuła, że za niedługo go opuści. Myśl ta zarówno ją przerażała, jak i dziwnie podniecała.
Wyjrzała przed okno i zobaczyła, że na niebie w ich kierunku zmierzają ciemne chmury. "Będzie burza", pomyślała. Obserwowała widok za oknem, kiedy nagle usłyszała za sobą głos, który wywołał u niej dreszcze:
- Witaj, Tatsu-chan. Gotowa pójść ze mną? - Odwróciła się. Zobaczyła dziwnego, grubego mężczyznę z wielkim uśmiechem i cylindrem na głowie. W ręku trzymał różową parasolkę. Przeraziła się.
- K... Kim pan jest? Jak pan się tu dostał?? - to jedyne, co przychodziło jej do głowy. Mężczyzna zaśmiał się tylko i podszedł do niej.
- Nazywam się Milenijny Earl, a ty jesteś wybranką, moim dzieckiem! - powiedział, po czym złapał ją za ramiona. Wrzasnęła.
- Zostaw mnie!!!
Zignorował jej wrzaski. Nagle zauważyła w kącie jeszcze jedną postać.
- Road, podejdź tu - powiedział mężczyzna.
Postać okazała się małą, kolorowo ubraną dziewczynką. Na jej twarzy malowało się znudzenie. Podeszła do dziewczyny, otworzyła księgę, którą miała w ręku, i zaczęła czytać.
"To Biblia", rozpoznała Tatsu po pierwszych słowach. Kiedy skończyła, zamknęła księgę i uśmiechnęła się do niej:
- Nie masz się o co martwić. Wujek Earl zabierze cię do domu. - Zwróciła się teraz do Earla:
- Wujaszku, pójdę już na śniadanie. - Earl pokiwał głową, a Road dygnęła i rozpłynęła się w powietrzu. Tatsu wciąż nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Ona dzieckiem tego grubasa? Wybranką? Czytali jej tu Biblię, a przecież jest niewierząca! To jakiś okrutny żart??
Earl wziął ją pod pachę. Dziewczyna krzyknęła. Jego parasolka nagle otworzyła usta i przemówiła.
- Wracamy już, lero? - spytała dziwnym głosem. Dziewczyna przeraziła się jeszcze bardziej.
- Co tu się dzieje?? - wrzasnęła, ale jej pytanie zostało zignorowane.
- Lero, przenieś nas do naszej komnaty - powiedział Earl i nagle zniknęli. Tatsumaki czuła, jak oddala się od domu i dawnego życia. Wrzasnęła ostatni raz "mamo!", po czym urwał jej się film.
Obudziła się, leżąc na kanapie w jakimś dziwnym, mrocznym pomieszczeniu. Najpierw poczuła zdziwienie, a potem wszystko sobie przypomniała. Zrozumiała.
- Obudziłaś się, Tatsu-chan? - spytał wesołym głosem Earl, siedzący na tronie.
- Earl-sama... Witaj w domu...
Jej słowa wywołały jego radosny śmiech. Uśmiechnęła się, po czym zamknęła spokojna oczy. Była w domu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yo-chan dnia Wto 16:09, 27 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Śro 0:35, 28 Sty 2009 
Temat postu:

Usłyszała ciche szepty. Głowa leżała jej na klatce piersiowej. podniosła ją delikatnie, lecz kark od razu odmówił posłuszeństwa. Otworzyła oczy. Próbowała oddychać, jednak do gardła napłynęła jej żółć z żołądka. Zwymiotowała na podłogę. Krew zmieszana z resztkami śniadania spłynęła jej po ustach.. Była przyczepiona łańcuchami do ściany. nie mogła się poruszyć. Nawet nie miała siły aby wykonać jakikolwiek ruch. Była w jakichś ciemnych lochach. Śmierdziało tutaj pleśnią i oczywiście jej śniadaniem. Ściany pokryte grubą warstwą zielonej mazi przyprawiały ją o jeszcze większe mdłości. Z samego przodu można było zobaczyć kraty, lecz ona widziała tylko zamazany i nierówny obraz.
- Masz ja wyleczyć, jest nam potrzebna.
Usłyszała powolne kroki. W końcu podniosła głowę. Ledwo oddychała. Powieki sklejały jej się od potu. Nagle poczuła ciepły dotyk. i to w brzuchu. Od razu odzyskała siły. Otworzyła szerzej oczy i zobaczyła rękę Tykiego w swoim brzuchu.
- C-co ty robisz?- powiedziała jeszcze słabym głosem. Powycierał jej usta jakąś chusteczką i wymamrotał tylko żeby się nie ruszała. Ona nabrała resztki płynów i splunęła obficie wprost na jego twarz. Uśmiechnęła się szyderczo. On tylko popatrzył jej w oczy i powycierał sobie twarz. Po chwili ciepło odeszło, jednak dziewczyna dalej czuła się świetnie.
- nie rób tak więcej!- jakaś mała dziewczynka ukłuła ją w bok swoją różową parasolką. Na tejże parasolce była nabita mała dynia, która cały czas powtarzała "Lero, Lero". Kajdanki puściły jej ręce. kobieta opadła na ziemię, tak aby nie wdepnąć we własną robotę. Ominęła to co tam zostawiła i podeszła do krat. Earl uśmiechnął się do niej.
- Dzień doberek.- wymamrotała pocierając zdartą skórę na nadgarstkach. - Pan to ten zły?
- Można tak powiedzieć.- pogłaskał ją po głowie.- Już nie masz Innocence...
- Serio?- Hikari ucieszyła się jak małe dziecko.- Wzięliście to gówno ode mnie? O Boże, jak dobrze!!
Wszyscy zgromadzeni patrzyli na nią jak na wariatkę, prócz samego Earla.
- Właśnie dlatego cię wybrałem!- powiedział gruby mężczyzna dotykając jej ramienia.- Chciałabyś być naszą... jak to teraz młodzi mówią... wtyczką?
- Jeżeli nie zamieni mnie pan w żadna Akumę albo szarego monstrum z kosmosu- popatrzyła się na Tykiego i Road.
- Zgoda.
- Sztama!- potrząsnęli nawzajem rękami. Earl już chciał wychodzić, kiedy dziewczyna przypomniała sobie o czymś.
- Mogłabym dostać z powrotem mój plecak?
- Oczywiście.- przeszukała swoje kieszenie i po chwili mruknęła:
- A zawartość kieszeń?
- To co tam miałaś już ci się nie przyda.
- Ale to jest mi bardzo potrzebne. Bardzo.- uśmiech zszedł jej z twarzy tak szybko jak się na niej pojawił. Grubas odwrócił się na pięcie ze swoim uśmieszkiem i jeszcze przez plecy wrzasnął.
- Tyki-chan! Masz się nią zająć!!
"Tyki-chan " tylko się skłonił i zwrócił się do dziewczyny. W tym czasie Earl już zniknął.
- Dlaczego byłaś dla niego taka miła?- zapytał, kiedy prowadził ją do jakiegoś pokoju. Road szła za nimi mając nadzieję, że ktoś w końcu będzie umiał zrobić jej zadanie. Parasolka latała dookoła i przyglądała się nowej kobiecie.
- Ponieważ to starsza osoba... Road, mogę tak do ciebie mówić?- dziewczynka pokiwała głową.- z czym masz problem?
Kiedy dziewczyna zarzucała ją zeszytami z matematyki i geografii, Tyki mówił jaki to on nie jest stary.
-... Dlatego tez dla mnie powinnaś być równie miła, jak dla Earla.
Kobieta zatrzymała się w miejscu, trzymając już kupę książek na rękach, odwróciła się do Tykiego, aby powiedzieć mu to prosto w oczy.
- Earl wygląda przynajmniej jak stary dziad, ale ty w porównaniu do niego wyglądasz jak nastolatek sikający w nocy na widok swojej babci.
Mała zaczęła się tarzać ze śmiechu, mężczyźnie wypadł papieros z ust, a Hikari sama nie mogła wytrzymać. Uśmiechnęła się wesoło.
- Ty głupia smarkulo...- Tyki już chciał jej coś zrobić, jednak przypomniał sobie, że jest ważna.
- Zaprowadź mnie lepiej do pokoju, siusiumajtku, bo inaczej nie zrobię małej zadania.
Dziewczynka pobiegła za nią, a Tyki dalej stał jak wryty i nie wiedział co ma dalej robić. Jak tutaj być dżentelmenem przy takiej kobiecie? Jeszcze czuł na sobie zapach jej zawartości żołądkowych, dlatego tez zostawił je same przy zadaniu. Road wiedziała gdzie iść, więc zaprowadziła ją do małego przytulnego pokoju. Tam już czekała na nią kostka z całą zawartością. Łóżko było dwuosobowe, a cały pokój był wykonany w stylu barokowym. Kobiecie bardzo się tutaj spodobało. Miała nawet prywatną łazienkę, z której postanowiła od razu skorzystać. Road siedziała spokojnie i czekała, aż Hikari dojdzie do ładu. Wróciła w białym szlafroku przygotowanym specjalnie dla niej.
- Wolę jednak lochy...- zażartowała i wzięła się do zadania z matmy.- Naprawdę tego nie umiesz?
- Umiem, ale mi się nie chce.- Road uśmiechnęła się. Chyba ją polubiła.
- Okej, będziesz miała wszystko gotowe na jutro, dobrze?- pokiwała głową i pożegnała się z nią. Tak samo jak parasolka. Dziewczyna mogła wreszcie odsapnąć. Na łóżku leżała piękna suknia i to w jej rozmiarze. Są inni, lecz niesamowici, pomyślała. Jednak otworzyła swoja kostkę i ubrała się w swoje codzienne ciuchy. W wyciągniętym swetrze i za dużych dżinsach naprawdę można się porządnie wyspać...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:37, 28 Sty 2009 
Temat postu:

Po śniadaniu Earl zaprowadził ją do jej pokoju. Powiedział jej, że musi być teraz sama na kilka godzin. Chciała zapytać, po co, lecz nie zdążyła. Zamknął drzwi na klucz. Dziewczyna kolejny raz poczuła rozpacz i samotność. Rzuciła się na łóżko i zamknęła oczy. Po chwili je otworzyła i zaczęła się rozglądać po pokoju. Był mały, ściany były pomalowane na granatowo, a podłoga składała się z czarnych, niedbale położonych desek, które strasznie skrzypiały przy chodzeniu. Jedynymi meblami było łóżko, komoda i stolik nocny, które i tak ledwo się tu mieściły. Pokój miał także osobną łazienkę.
Przypomniała sobie, że Earl kazał jej się przebrać, bo wciąż miała na sobie piżamę. Nie zdążyła zmienić jej, gdyż kiedy tylko się ocknęła w komnacie Earla, od razu poszli na śniadanie. Wstała i zauważyła przewieszone przez krzesło ciuchy. Był to krótki, czarmy żakiet, sięgający do żeber, biała koszula z dużym dekoltem i spodnie 3/4 do kompletu z żakietem. Na podłodze stały czarne szpilki. Niechętnie włożyła przykrótkie ciuchy (zapewne Earl oczekiwał kogoś niższego), na szczęście szpilki były w sam raz. Poszła do łazienki. Była nieco sympatyczniejsza od pokoju. Ściany wyłożone były ciemnożółtymi kafelkami, a podłoga zgniłozielonymi. Tatsu pomyślała sobie, że Noah wyjątkowo nie mają poczucia smaku. Noah...
W drodze tutaj Earl wyjaśnił jej, że jest dzieckiem Noego, a on się będzie nią opiekował. Powiedział też nieco karcącym tonem, że wszyscy uczestnicy kolacji są jej rodzeństwem i powinna ich dobrze traktować. Nic nie odpowiedziała, ale rosła w niej złość. To, jak potraktowali ją ci dwaj, nie można nazwać okazaniem szacunku. Nie mogła na nich patrzeć i miała nadzieję, że nieczęsto będzie miała ku temu okazję.
Zdjęła bandaż, już nieźle pokrwawiony, i wyrzuciła do kosza. Obejrzała swoje czoło. Przestało krwawić, a stygmaty zniknęły. Nie wiedziała, czy to dobrze, czy źle. Umyła twarz i wyszła z łazienki. Chciała wyjść z pokoju, ale nie miała klucza. Wściekła na Earla, klapnęła na łóżko. Nie miała tu żadnej książki, ani niczego, czym mogła się zająć. Nagle dopadło ją straszne zmęczenie. Zamknęła oczy i od razu zasnęła.
Obudził ją potworny ból na całym ciele. Zaczęła wrzeszczeć. Nie mogła go znieść. Czuła się, jakby miała zaraz rozpaść się na kawałki. Zauważyła, że jej czoło znowu zaczęło krwawić. Nie mogła się podnieść z łóżka, mięśnie odmawiały jej posłuszeństwa. Nagle jej skóra zaczęła szarzeć. Pomimo bólu udało jej się przypomnieć sobie, że inni Noah mieli taki sam odcień skóry. Uspokoiła się nieco. Ból zaczął ustawać. Kiedy ustał na tyle, by mogła wstać, poszła do łazienki i przejrzała się w lustrze. W pierwszej chwili się nie poznała i aż krzyknęła ze strachu. Miała teraz czarne włosy. Zauważyła, że jej oczy także zmieniły kolor - były teraz zielonkawe i wyglądały jak oczy węża. Starła krew z czoła i zauważyła stygmaty, które tym razem nie wyglądały jak rany. Dotknęła ich. W dotyku przypominały szwy. Jej skóra stała się matowa i utraciła elastyczność.
Wyszła z łazienki. Usiadła na łóżku. Po chwili usłyszała odgłos przekręcanego w zamku klucza. Drzwi otworzyły się i stanął w nich Earl, wyraźnie zadowolony z wyglądu dziewczyny.
- No, Tatsu-chan, teraz naprawdę wyglądasz jak dziecko Noego! - powiedział i podszedł do niej. Wstała i popatrzyła na niego. Nie był już dla niej taki obcy jak wcześniej.
- Chodź, zaraz będzie obiad - powiedział. Skinęła głową i wyszli z pokoju.
Przy stole siedzieli ci sami, co wcześniej, i jeszcze ktoś. Był wysokim mężczyzną w czarnym garniturze. Popatrzył na nią. Mierzyli się chwilę wzrokiem. W końcu Earl wskazał jej wolne krzesło naprzeciwko Skina i obok Road. Obydwoje zajęli swoje miejsca. Zignorowała, że wszyscy gapią się na nią zaciekawieni.
- Wasza siostra przeszła już przemianę. Czyż to nie wspaniale? - powiedział wesoło Earl, zaczynając jeść.
Odezwała się jedynie Road: - No jasne! Będę się miała z kim bawić!
Tatsu uśmiechnęła się do niej. Ta mała od razu wzbudziła u niej sympatię. Zastanawiała ją tylko jedna rzecz...
- Hej, Road-chan... - szepnęła.
- O co chodzi, Tatsu-chan?
- Dlaczego jako jedyna jesteś w ludzkiej postaci?
Road westchnęła cicho.
- Nie lubię swojej postaci jako Noah. Ta jest o wiele bardziej zabawna - powiedziała wesoło i uśmiechnęła się promiennie.
Tatsu pokiwała głową i kontynuowała jedzenie. Kątem oka obserwowała tych, co tak ją wkurzyli rano. Przyglądała się im. Jeden miał długie blond włosy, czerwoną nań opaskę i dziwne, zaszwione usta, a drugi krótkie, czarne włosy i pomalowane oczy. Obydwaj byli ubrani w dziwne ubrania z futerkiem. Nie byli chyba głodni, zamiast jeść co chwilę podśmiewali się i dokuczali Skinowi. Na chwilę jej wzrok spotkał się ze wzrokiem czarnowłosego. W jego oczach zobaczyła pogardę. Szybko odwróciła wzrok. Skończyła szybko jeść i wstała, dziękując za posiłek. Earl skinął głową. Poszła do pokoju położyła się na łóżku. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yo-chan dnia Śro 15:47, 28 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Śro 15:01, 28 Sty 2009 
Temat postu:

Obudził ją zapach zupy pomidorowej. Otworzyła oczy i zobaczyła Tykiego wnoszącego jedzenie. Dalej udawała, że śpi. Nie zamierzała mu dziękować, ani w ogóle się do niego odzywać. Leżała na środku wielkiego łózka brzuchem do dołu. Mężczyzna uśmiechnął się na jej widok. Podszedł do niej powoli i przykrył ją kołdrą, która zsunęła się z niej w nocy. Kobieta już nie wiedziała co trzeba zrobić temu facetowi, żeby nie był taki miły.
- Zostaw mnie...- mruknęła tylko, odwracając się na drugi bok. Kiedy wyszedł z pokoju, szybko rzuciła się na swoją ulubioną zupkę. Sweter spadał jej z ramienia, musiała ciągle go podciągać, przez spodnie nie było widać nawet jej stóp. Jak zauważyła makaron w zupie, jeszcze bardziej się ucieszyła i wszamała całą zawartość talerza w ciągu kilku minut. Powycierała się w rękaw i odetchnęła głośno. Trzeba się teraz ubrać w ta sukienkę, co była przygotowana. Wcisła się w nią jakoś. Wyglądała jak mała czarna lolitka. Sukienka miała dość duży dekolt, który jeszcze bardziej uwydatniał jej biust. Góra wyglądała jak Czarny gorset zszyty białą koronką. Suknia na szczęście opadała do samej podłogi i była bez klosza. Uczesała włosy, grzywka opadała jej lekko na policzek. Mogła ją już spokojnie dać za ucho. Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Road weszła powoli.
- Ojeej! Ale ładnie wyglądasz!!- do pokoju wleciała jeszcze mała różowa parasolka.
- No nawet, Lero!- mruknęła patrząc się z góry na dół na Hikari.
- Smakowała ci zupa? Tyki-chan zrobił ją specjalnie dla ciebie.- Dziewczynka usiadła przy stoliku i zaczęła kołysać nogami.
- Ten wysoki w garniturze?- zgadła kobieta podchodząc do małej. Pokiwała głową. Za ten czas Hikari oddała jej wszystkie zeszyty.
- Masz zrobione wszystko. I to dobrze.- nie miała zamiaru wracać do tematu Pana Tyczki. Albo gość był psychicznie chory, albo myśli, że ja przekona do siebie. To jednak było niemożliwe.
- Chciałabym ci wszyystkich przedstawić!- powiedziała Road słodkim głosikiem.- Pójdziesz ze mną?
Kobieta ubrała na stopy wysokie szpilki. Była do takich przyzwyczajona, więc nie sprawiało jej to problemu. Szła razem z małą i parasolka przez wielki korytarz prowadzący do jadalnie. Kiedy drzwi otworzyły się, zobaczyła długi stół, który był zaśmiecony różnego typu żarciem. Najwięcej było słodyczy. Przy nich siedział wielki mężczyzna z lizakiem w buzi.
- To jest Skin- Road wskazała na mężczyznę, który teraz pomachał jej wesoło.
- Wyglądasz słodko dlatego już cię lubię.
Chciała mu coś odpowiedzieć, ale powstrzymała się, widząc kilka trupów kelnerów, którzy przynieśli mu nie-słodkie jedzonko.
- To jest Devi, A to Jas- razem Jasdevi
Chłopcy zagwizdali na nią i zaczęli się śmiać. Nareszcie jacyś normalnie ludzie, pomyślała podchodząc do nich.
- Jest jeszcze Lulu, ale ostatnio gdzieś się podziała. No i mamy też nową, czyli Tatsu-chan, ale u niej jest Tyki...
- I niech tam siedzi cały dzień!- wrzasnął Debitto
- Zgadzam się z tobą...- wymamrotała Hikari, siadając między blondynem a brunetem.- Chciałabym uprzykrzyć mu życie tak bardzo jak tylko jest to możliwe. Pomoglibyście mi?
- Chcemy to zrobić od kiedy tu jesteśmy...- wymamrotał przez zszyte usta Jesdero. Przekręcił głowę jak papuga.- On jest za bardzo...
- To jest po prostu zwykła ciota!- powiedziała kobieta, a Devi zaśmiał się pod nosem, kładąc nogi na stół.
- Podobasz mi się! Dzięki tobie może się to nam udać!
Zaśmiali się wszyscy w trójkę tak diabolicznie, że nawet Skina przeszły ciarki.
- Zrobimy mu z dupy Jesień Średniowiecza!- wrzasnęła jasnooka i przybiła piątki z chłopakami. Wreszcie znalazła jakieś bratnie dusze, które w głowie miały tylko zabawy i głupoty. Dogadała się z nimi w pięć minut, a czuła się jakby znała ich już całe życie. W ciągu tych kilku chwil, jakie spędziła wraz z nimi, wymyślili tyle planów poskromienia Tyczki, że aż nie mogła większości zapamiętać. Jednak główny cel się nie zmienił. Akcja "Jesień Średniowiecza" rozpocznie się, kiedy wróci Szary kosmita. Spytała się jeszcze o Earla. chciała do niego iść razem z małą, aby oddał jej wszystko co do niej należało. Długo bez tego by nie wytrzymała, jednakże nie czuła głodu, co było bardzo dziwnym uczuciem. Lecz dobrze wiedziała, że to może wrócić. Szczególnie teraz, kiedy brakowało jej innocence. Nie wiedziała dlaczego jeszcze w ogóle żyje. Może to był cud? A może Earl dał jej coś, czego oczekiwała tak bardzo od zakonu? Drugie życie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aqua dnia Śro 15:04, 28 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:19, 28 Sty 2009 
Temat postu:

Do pokoju wszedł ten sam facet, który wcześniej się jej przyglądał. Spojrzała na niego pytająco.
- Nie poznaliśmy się jeszcze - wyjaśnił. Pokiwała głową i wstała.
- Tyki Mikk - wyciągnął do niej rękę.
- Tatsumaki Chitose, ale wszyscy mówią mi Tatsu-chan - powiedziała i uścisnęła mu dłoń. Usiedli obok siebie na łóżku.
- Jak masz jakieś pytania, to śmiało - powiedział Tyki. - Pamiętam, jaki byłem na początku przerażony. Nikogo nie znałem i nie wiedziałem, o co chodzi z tym całym Noem.
Dziewczyna pokiwała głową i po chwili zadała pytanie, które od jakiegoś czasu kołatało jej się po głowie:
- Czy da się wrócić do ludzkiej postaci?
Tyki pokiwał głową. - Ale musisz się tego nauczyć. To nie takie proste.
- A moc? Nie zauważyłam żadnych zdolności u siebie...
- Pojawi się. Na wszystko przyjdzie czas.
Ponownie pokiwała głową. Zapadła niezręczna cisza. Po chwili wstała i powiedziała przepraszającym tonem:
- Wybacz, ale chciałam teraz wziąć prysznic i...
- Jasne - odparł Tyki i wstał pośpiesznie. - No to...
- Dzięki i na razie - powiedziała z uśmiechem i wyciągnęła ku niemu rękę. Uścisnął ją i odwzajemnił uśmiech. Wyszedł z pokoju i zamknął drzwi. Westchnęła głośno i wskoczyła pod prysznic.

***

- Nie, Komui-san, nie widziałem jej.
Komui zdenerwowany mruknął pod nosem "ok", po czym udał się zapytać o nią kolejnego Egzorcysty. Miała wrócić z misji już wczoraj. Coś mogło jej się przecież stać...
Wiedział, że jej najlepszym przyjacielem jest Allen, więc zapukał do drzwi jego pokoju. Otworzył mu zaspany Allen. Wrócił 16 godzin temu z długiej i wyczerpującej misji, którą teraz odsypiał.
- Co jest, Komui-san?
Komui przełknął nerwowo ślinę.
- Hikari nie wróciła z misji.
Allen przetarł zdumiony oczy.
- Jak to?? Przecież minęła już doba...
- No właśnie. Dlatego chciałem się zapytać ciebie, czy czegoś nie wiesz na ten temat.
Siwowłosy pokiwał przecząco głową.
- Nie mam pojęcia. Nic mi nie mówiła o swoich planach. Ale... wie pan, jaka ona jest. Pewnie została na jakiejś imprezie i się upiła, a teraz dochodzi do siebie. Na pewno za niedługo wróci.
Komui westchnął.
- Dobra, dzięki. Śpij dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Śro 19:43, 28 Sty 2009 
Temat postu:

Pierwsza misja zniszczenia Tyczki odbyła się na korytarzu przejściowym. Wentylacja była co 5 metrów, dlatego tez trzeba było zaplanować wielce ważny plan zrobienia z dupy tego właśnie co trzeba było zrobić. Rozstawili pułapki w kanale wentylacyjnym, aby można było je spokojnie spuścić na ofiarę. Hikari nie mogła się doczekać akcji. Najpierw wcisnęli Jasdero do wentylatora w ścianie. Przeszedł spokojnie piętnaście metrów. Ustawiono trzy pułapki śmierci, których Tyki na pewno nie ominie. Później dołączyła do niego kobieta, ledwo przeciskając się w długiej sukience. Devi rozciął ją do samego końca.
- Sexi!- wrzasnął z uśmiechem i pomógł jej się wcisnąć do środka.
Musiała przejść 10 metrów i zostać przy jednej z krat. Ostatni wchodził Devi, był przy pierwszej kracie. Czarnowłosy zarzucił jej liną, która miała podać Jasdero. Obwiązali się wszyscy wokół pasa. Miało to być zabezpieczenie, które chroniło ich przed upadkiem z wysokości. Gdy było już wszystko przygotowane, usłyszeli kroki. Pierwszy spuścił się Devi. Zwinął kapelusz Tykiemu, kiedy dwójka go podtrzymywała. Mężczyzna nawet tego nie zauważył. Szedł dalej korytarzem, kiedy czarnowłosy niezgrabnie wspinał się po linie z powrotem, aby podtrzymać tym razem Hikari. Spuściła się powoli po linie. Jej misja była najważniejsza. Rozczochrała szybko włosy Tykiego, a chłopcy odstrzelili ją jak z procy, żeby szybko wróciła do wentylacji. Ofiara rozglądała się dookoła, lecz i tak nie miała szans ich zauważyć. W tym momencie Devi i Hikari musieli szybko wyjść pierwszą dziurą. Tam czekali na Jasdero, który musiał wykonać recte. Przywiązał sznur do garnka z keczupem, czy jakąś inna masą pomidorową, którą znaleźli w kuchni. W dwie sekundy dostał się z powrotem do nich, razem z końcem sznura. Kiedy Tyki był dokładnie przy końcowej dziurze, pociągnęli, a cała czerwona masa wylała się wprost na jego głowę. Odwrócił się w ich stronę z mina, jakiej jeszcze kobieta u niego nie widziała. Był tak wkurzony, że była po prostu pewna, że ją zabije.
- Dziękuję za zupkę, Tyki!- pomachała mu sznurem i zaczęła się z niego nabijać razem z Jasdevi. Odrzuciła mu kapelusz, a ten spokojnie założył go na czerwone włosy i odmaszerował w druga stronę.
- Był naprawdę wkurzony- wymamrotał jak zwykle zgarbiony Jasdero, drapiąc się po głowie.
- Z taką miną to go jeszcze nie widziałam.- kobieta nie mogła przestać się śmiać.- Powtórzymy to?
- Oczywiście!- Devi popatrzył na jej nogi, które teraz było całe widać przez jego udoskonalenia w sukience.- Wiesz co? Gdyby wszystkie kobity łaziły w takich ciuchach jak ty…
- Zostań projektantem mody!- powiedziała, machając im na pożegnanie. Była cała uświniona z kurzu i brudu. Był wieczór, więc to była odpowiednia pora na kąpanie. Przez piętnaście minut szukała swojego pokoju. Kiedy już go znalazła, weszła powoli i zamknęła za sobą drzwi. W pokoju, jak zwykle, było ciemno. Okno pokazywało iluzję nocy, jednakże światło sztucznego księżyca padała na twarz mężczyzny, którego nie spodziewała się zobaczyć już dzisiejszego dnia.
- Cześć, Tyczka…widzę, że już się umyłeś…mógłbyś tutaj nie palić, strasznie śmierdzi.
Upuścił papierosa na ziemię. Leciał tylko przez sekundy, jednak on już przy niej był, kiedy ostatni raz odbił się od parkietu. Przytrzymał jej ręce i wbił się w jej klatkę piersiową. Nawet nic nie poczuła. Była przerażona, a on uważał to za zabawne. Jego uśmiech był coraz szerszy. Nagle zaczął się przeraźliwie śmiać, a jego włosy opadły mu na czoło. Lecz Hikari i tak widziała jego złote oczy.
- Właśnie mam w ręku twoje serce.- powiedział szeptem z uśmiechem.- Jeżeli jeszcze raz wywiniesz mi taki numer, wyrwę ci je. Mmm…bije coraz szybciej. Wiesz co? Mam ochotę zrobić to teraz…
- Proszę bardzo- wymamrotała zimno- Ciekawe co na to powie Earl? A tak w ogóle wciskanie ręki w kobiece piersi nie jest zbyt miłe.
Puścił jej ręce, jednakże dalej trzymał jej szybko bijące serce. Dalej się uśmiechał. Nagle pogłaskał ją po włosach.
- Wiesz co? Podobasz mi się…- puścił ją całkowicie i zapalił nowego papierosa.- Szkoda, że jesteś takim dzieciakiem.
Gdy wyszedł z pokoju, Hikari opadła na ziemię i chwyciła się za klatkę piersiową. Oddychała coraz szybciej. To ja nawet nie bolało. Ale i tak nie miał prawa. Pałka się przegła, pomyślała, cytując swojego wujka. Trzeba się na nim zemścić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:09, 28 Sty 2009 
Temat postu:

Tyki miał rację. Po kilku godzinach jej ciało powróciło do ludzkiej postaci. Miło było patrzeć na siebie w lustrze i nie czuć obrzydzenia. Spojrzała na zegarek. Była 21:00, pora kolacji. Dziewczyna jednak nie była głodna. Postanowiła zamiast tego pójść na spacer po budynku, który od dzisiaj był jej domem...
Jej pokój znajdował się na 5 piętrze i był na nim jedyny. Jadalnia i komnata Earla znajdowała się na samym dole. Postanowiła zbadać piętra je dzielące. Zeszła po drewnianych, skrzypiących schodach na 4 piętro. Zauważyła kilkoro drzwi, na których wisiały numerki. Nagle usłyszała skrzypienie schodów. Nie wiedziała po co, ale schowała się za wielkim kwiatkiem stojącym na korytarzu. Uspokoiła się, gdy zobaczyła Tykiego.
- Cześć, Tyki... - wyszła ze swojej kryjówki.
Spojrzał na nią zaskoczony.
- O, cześć Tatsu... -chan - dodał po chwili namysłu. - Road cię szukała. Chyba chce się z tobą pobawić. - Skrzywił się znacząco.
- Ta, zajrzę do niej... Ale właściwie gdzie ona ma pokój?
- Na 2 piętrze. Nr 3.
- Ok, to idę. Nara - powiedziała i weszła na schody.
- Hej, Tatsu-chan...
- Tak?
- Jesteś piękna.
Popatrzyła na niego zdziwiona, ale on nie wydawał się speszony, jak gdyby codziennie mówił to kobietom. Po chwili otworzył drzwi pokoju nr 23. Dziewczyna wzruszyła ramionami i zeszła na 2 piętro. Ujrzała Jasdero i Debitto, wracających skądś i rechoczących. Postanowiła ich zignorować, jednak oni mieli inne zamiary.
- Ooo, nasza blondi już nie ma stygmatów! Hihi! - zaczął się wygłupiać Jasdero.
- Jaka seksowna... Wygląda niewinnie jak baranek - podchwycił Debitto i zaczął beczeć jak baran.
Tego zignorować nie mogła. Pozwalali sobie na zbyt wiele. Powinni w końcu dostać porządną nauczkę. Chciała ich pobić jak wcześniej, ale nagle poczuła coś dziwnego. Zobaczyła, że znowu się zmienia w Noah, tym razem jednak nie czuła bólu. Uczucie to było niemal przyjemne...
- Fauna! Atakuj! - usłyszała swoje słowa, których wcale nie miała zamiaru wypowiadać. Jak przez mgłę zobaczyła dziwną dziewczynę z mieczem, atakującą dwóch wkurwiających ją gości. Usłyszała ich wrzask i zobaczyła ich krew. Po chwili znowu straciła przytomność.
Obudziła się w swoim pokoju. Głowa jej pękała. Zobaczyła Tykiego, siedzącego przy jej łóżku.
- Co się stało...? - Aż bała się zadać to pytanie.
- Odkryłaś swoją moc. I dobrze, że zrobiłaś to przy Jasdebi - mruknął Tyki i uśmiechnął się szyderczo. Dziewczyna spróbowała wstać, ale Tyki ją powstrzymał.
- Odpoczywaj. Jesteś jeszcze osłabiona.
Niechętnie wróciła pod kołdrę.
- Road przyjdzie do ciebie za chwilę... Chyba naprawdę cię polubiła - powiedział, wstając. - A, może na poprawienie humoru chcesz wiedzieć, co się z nimi stało? - Zaśmiał się.
Pokiwała głową.
- Przez tydzień nie będziemy musieli ich oglądać. Leżą cali zabandażowani. Już nam nie będą podskakiwać...
- Tobie też dali w kość?
Uśmiech zszedł z jego twarzy. - Wszystkim ciężko z nimi wytrzymać. Oprócz tej małej... - Urwał, po czym powiedział: - Wypoczywaj. - Wyszedł z pokoju i zamknął drzwi.
Dziewczyna przez mrok panujący w pokoju prawie nic nie widziała. Resztkami sił wstała i podeszła do okna. Otworzyła je i wychyliła się przez nie. Była pełnia księżyca. W jego świetle zauważyła, że znowu była w swej ludzkiej postaci. Wdychała chwilę świeże powietrze. Spojrzała na dół. Dziedziniec wyglądał jak przed każdym normalnym domem, ale podświadomie czuła, że nie udałoby jej się stąd wyjść. Westchnęła i zamknęła okno. Poszła po omacku do łazienki. Spojrzała na siebie w lustrze. Jej zmęczona twarz przypominała twarz 40-latki. Niezadowolona, poszukała w szafce nad umywalką jakiegoś kremu. Znalazła tylko małą apteczkę i mydło. Nie było nawet szamponu. Burknęła coś pod nosem i położyła się z powrotem do łóżka. Nagle drzwi otworzyły się z trzaskiem. Zobaczyła Road ze zniszczoną zabawką w ręce. Obok niej latała gadająca parasolka.
- Tatsu-chan, jak się czujesz? - spytała Road i podbiegła do jej łóżka. W jej oczach zobaczyła prawdziwą troskę.
- Wszystko ok, Road-chan - powiedziała. - Chcesz, żebym się z tobą pobawiła?
Road natychmiast się ożywiła.
- No jasne! Ty bądź Lero, a ja jestem Betty! - powiedziała, chwyciła Lero, która zaczęła wrzeszczeć swoje imię i dała jej do ręki. Road zaczęła zabawę swoją zniszczoną kukiełką. Dziewczyna, pomimo całej sympatii do Road, po chwili miała już jej dosyć. Teraz rozumiała, czemu Tyki się krzywił...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Śro 23:12, 28 Sty 2009 
Temat postu:

Rano poszła na jadalnie. Już dawno wiedziała, że będzie musiała siedzieć sama, ponieważ Jasdebi mieli lekki wypadeczek z nowym noah. Od razu ją zauważyła. Mała ciota siedząca między Tykim, jeszcze większą ciotą i biedną małą Road. Nazywała się Tatsumaki i już jej nie lubiła. Usiadła przed mężczyzną, którego od wczoraj jeszcze bardziej nienawidziła. Tyki spojrzał na nią, tak aby nikt inny tego nie zauważył. Hikari kopnęła go pod stołem i uśmiechnęła się jak zwykle. Miała go po prostu dość.
- Mam dla ciebie wiadomość, moja droga Hiku-chan.- powiedział Earl, klepiąc ją po plecach.
- zUUUo... znaczy się... Proszę do mnie mówić pełnym imieniem...
- Pójdziesz na swoją pierwszą misję wraz ze swoim pomocnikiem, Tykim!
Walnęła głowa w stół i zaczęła kląć pod nosem do samej siebie.
- Czemu akurat z nim?
Earl zaczął jej tłumaczyć jaki to z niego dobry chłopczyk. Tak, bardzo dobry, szczególnie że chce mi wyrwać narządy i to mu się podoba, pomyślała. Ale trzeba to było jakoś wytrzymać. Jednakże były plusy tej misji. Mogła zaopatrzyć się w towar. A na dodatek będzie za nią chodził portfel...

***

- Jesteśmy tutaj, gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy...- wymamrotał Tyki, zmieniony już w normalnego człowieka. Jego słoikowe okulary były bardzo śmieszne. Szczególnie teraz, kiedy wiedziała jaki z niego sztywniak. Popołudnie na peronie było ciche i spokojne. Pociągi rzadko jeździły, a ludzie krzątali się jak mrówki. Siedzieli na jednej z ławek. Tyki wyciągnął się na całej, a kobieta trzymała się z dala od niego. Nie wiedziała co mógł jej zrobić, gdy była z nim sam na sam.- Tutaj zaczniemy twój trening. Musisz mnie słuchać, okej?
Pokiwała tylko głową. Poszła za nim, kiedy tylko wstał. Nagle zobaczyła jego znajomych. Wysokiego blondyna i łysego w pomarańczowej czapce. Uśmiechnęli się oboje widząc Tykiego. Pomachał im na przywitanie.
- Cześć Tyki? Co tu robisz z tą laską? Przecież nas ogoliła niedawno z całej kasy.
Tyki nawet nie zdążył nic powiedzieć kiedy wtrąciła się Hikari.
- Oddałam mu wszystkie pieniądze- powiedziała z uśmiechem.- Przepraszam was, ale musimy się śpieszyć, prawda kochanie?- musiała powstrzymać naciąganie i podnieść się na palcach, aby pocałować go w policzek. Ten zakłopotany tylko się uśmiechnął i pozwolił jej się ciągnąć. Pożegnali się z mężczyznami i po chwili dziewczyna zaczęła wycierać usta chusteczką.
- Fuj, fuj, fuj, fuj...
- Skoro to takie "fuj", dlaczego to zrobiłaś?
- Bo nie przyszliśmy tu na pogawędki, tylko po to żebyś mnie czegoś nauczył.- słysząc to, uśmiechnął się pod nosem i odwrócił do niej.
- Kasę zdobyć umiesz?
- Ta jest.
- Wtapiać się w tłum?
- Mały problem...- pokazała na swoje włosy.
- To się jeszcze da załatwić. A i jeszcze jedno. Musimy ci kupić jakieś ciuchy, bo nie będziesz łazić w potarmoszonym swetrze i spódniczce mini.
- Hej, ale to moje ulubione ciuchy!- powiedziała z wyrzutem. Przeszli jeszcze kilka kroków, po czym postanowili iść do miasteczka. Kobieta na początek zaproponowała aptekę. Wzięła od mężczyzny pieniądze i pomaszerowała do budynku. Po kilku minutach wróciła łykając trzy pigułki na raz. Usiedli przy fontannie na placu w miasteczku.
- Co to jest?- spytał zaciekawiony Tyki, próbując wyjąć jej fiolkę z ręki.
- A po co ci to wiedzieć?- po chwili jednak powiedziała cichym głosem.- to Vicodin.
- Że co?
- Taki lek na różne bóle... Wiesz, gdyby nie innocence to bym nawet nie mogła chodzić. Innocence wrosło się w mój kręgosłup po wypadku. wszyscy się dziwili, czemu ja jeszcze żyję... Ale ból wraca, dlatego zażywam to- potrząsnęła fiolką.- Ojciec mnie znienawidził, pytał się czemu to ja przeżyłam a nie matka, bla bla bla, diabeł mnie opanował i inne pierdy... ja pierdole, czemu ja ci się zwierzam?
- Nie klnij. W twoich ustach za brzydko to brzmi... Jednak można się z tobą dogadać...- tyki uśmiechnął się.
- Ze mną może tak, ale z tobą gadać mi się nie chce.- odwróciła od niego głowę i schowała tabletki do kieszeni.
- Wiesz, że ci to już nie jest potrzebne?
- Gadaj co chcesz. Ja wiem co jest mi potrzebne a co nie... Co z tymi włosami?- chciała jakoś zmienić temat.
- Wystarczy użyć iluzji. nie musisz się farbować.
- To po coś mnie tu wziął?
Chciał pokazać jej jeden dzień ze swojego normalnego życia. Chciał pokazać, iż noah nie są potworami. Ale co ją to obchodziło? Praca górnika to nie jest coś ciekawego, co można oglądać przez cały dzień. Siedziała z jakimś małym dzieciakiem, bawiącym się guzikami od mundurów Egzorcystów. Dała mu nawet swój własny guzik, na co się bardzo ucieszył. W ciągu całego dnia zażyła około pięciu tabletek. Nie chciała jeszcze dostać żółtaczki albo zapaść w śpiączkę. Trzeba żyć, żeby dać skopa w tyłek Tykiemu. Właśnie nadarzyła się taka okazja. Kiedy wszyscy już skończyli robotę, oczywiście upewniła się o tym, Tyki został sam w kopalni. A że akurat napatoczył się dynamit, który było tak łatwo rozstawić dookoła wejścia i zapalić, iż dziewczyna nie mogła się powstrzymać.

Wróciła do domu sama. Po co miałaby uciekać? Oni dali jej coś czego już od dawna nie miała. Prawdziwa akceptacja. Założyłaby się, że szukaliby jej. nie to co te głupie cioty z zakonu. Jeden egzorcysta? A na co im ona?
Nikt nie pytał się o pana Tyczkę, prócz małej Road, która przyszła wieczorem ze swoim zadaniem domowym.
- Nie martw się, powinien niedługo wrócić- powiedziała, łykając tabletkę.- A teraz zmykaj, bo muszę to wszystko zrobić.- Dziewczynka uśmiechnęła się i pożegnała ją. Tutaj było o wiele lepiej niż w domu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 0:47, 29 Sty 2009 
Temat postu:

Kiedy doszła do siebie, zeszła po cichu na salę treningową (mieszczącą się na 1 piętrze), by wypróbować swoją moc. Było to ogromne, bardzo wysokie pomieszczenie, dziesięć razy większe od jadalni. Było jasne w przeciwieństwie do reszty budynku. Wszędzie wokoło były tarcze z celami.
Najpierw spróbowała zmienić się w Noah, co ku jej uciesze się udało, a potem wytężyła wszystkie siły i skupiła swą uwagę na rękach.
- Fauna, atakuj! - krzyknęła, jednak to nic nie dało. Spróbowała jeszcze kilka razy, ale nic to nie dało. Jednak nie poddawała się. Kiedy po kilkunastu próbach, wycieńczona, padła na podłogę, dobiegł ją głos:
- Fauna pochodzi z twojego serca, nie dłoni.
Zauważyła jak zwykle uśmiechniętego Earla, stojącego w drzwiach. Podniosła się wolno.
- Dzięki, Milenijny... - powiedziała. Skinął głową i wyszedł. Ponownie skupiła wszystkie swe siły i myśli na jednym punkcie. Złożyła ręce na piersiach i zamknęła oczy. Nagle poczuła przypływ mocy. Wiedziała, że to teraz.
- Fauna, wychodź! - krzyknęła. Poczuła, że z jej piersi coś wychodzi. Otworzyła oczy i zobaczyła tą samą dziewczynę, co wcześniej. Miała proste, brązowe włosy sięgające do ziemi, a na sobie zieloną, długą sukienkę. Wyglądała jak duch. Odwróciła się do niej twarzą. Była blada jak ściana i miała oczy czarne jak węgielki.
- T... Ty jesteś...? - wyszeptała Tatsu drżącym głosem.
- Jestem twoim duchem stróżem. Będę walczyć dla ciebie i cię bronić. Możesz na mnie liczyć - powiedział duch głosem pozbawionym wszelkich emocji.
- Niesamowite... Naprawdę niesamowite... - szeptała oszołomiona dziewczyna. Po chwili się uspokoiła i powiedziała: - Pokaż mi, co potrafisz.
Fauna skinęła głową. Z przymocowanej do paska pochwy wyciągnęła długi, srebrny miecz. Tatsu wskazała na cel naprzeciwko. - Atakuj!
Dziewczyna z nadludzką prędkością podbiegła do celu i zmiażdżyła go jednym atakiem.
- Dobrze... Świetnie! Teraz te na górze - drżącą z podniecenia dłonią wskazała zwisające z sufitu tarcze. Fauna skoczyła do góry i kolejnym ciosem unicestwiła cele. Tatsu aż jej zaklaskała. Duch zeskoczył na ziemię.
- Możesz już wracać. Świetnie się spisałaś.
Fauna skinęła posłusznie głową, schowała miecz do pochwy i "wskoczyła" z powrotem do piersi Tatsu. Zadowolona z niej i z siebie ruszyła z powrotem do pokoju.

Zaczął się wschód słońca. Zmieniła się w człowieka i zaczęła wyglądać przez okno. Stanie w takiej pozycji było niewygodne, dlatego podsunęła sobie stolik nocny.
Kochała wschody słońca. Uważała je za ósmy cud świata. Ze swoim chłopakiem, zamiast czekać na zachód słońca, tak ponoć piękny i romantyczny, zawsze wstawali o 4, by oglądać jego wschód. Po takim seansie człowiek czuł się bogatszy duchowo. Może brzmi to śmiesznie, ale tak właśnie było.
Przez chwilę poczuła, jakby była w swoim pokoju, a obok niej siedział Raven. Przytuleni, w ciszy i skupieniu podziwiali poranne niebo. Byli tacy szczęśliwi... Mieli przed sobą wspólną, piękną przyszłość.
Poczuła łzy na swoich policzkach. Zapłakała pierwszy raz, od kiedy się tu znalazła. Zapragnęła jak najprędzej go zobaczyć. Przez chwilę nawet chciała wyskoczyć przez okno i opuścić to miejsce. Przez swój szloch nie usłyszała cicho otwieranych drzwi.
- Hej, Tatsu-chan... Czy coś się stało?
Wytarła szybko łzy i odwróciła się. Road miała smutną minę. W ręku trzymała gadającą parasolkę, która aktualnie chyba nie była zbyt rozmowna.
- To ten wschód słońca... Jest piękny - odparła z przepraszającym uśmiechem.
Road nie uwierzyła. Była zbyt bystrą dziewczynką.
- Tęsknisz, prawda? Tęsknisz za dawnym życiem.
Odwróciła się szybko do okna, gdyż łzy znowu zaczęły płynąć. Road podeszła do niej. Szepnęła, pomimo iż były tutaj same:
- Mogę ci pomóc się z nimi zobaczyć. Ale ani słówka Earlowi! Nie pozwala widywać się z bliskimi. - Road przemilczała fakt, że Tyki był wyjątkiem.
W oczach Tatsu pojawiła się iskierka nadziei. Road uśmiechnęła się i chwyciła ją za rękę. Opuściły pokój i zeszły na dół. Ogromne drzwi wejściowe otworzyły się. Dziewczynę zdziwiło, że można je tak łatwo otworzyć. Wyszły z budynku. Nagle dziewczynie zakręciło się w głowie. Prawie upadła, ale Road szybko ją złapała.
- To normalne, nie martw się... Teraz mów, gdzie mieszkasz... mieszkałaś.
Dziewczyna wyszeptała szybko adres. Czuła, że mdleje. Widoki przesuwały się w jej głowie jak klatki filmu. Na widok jednej poczuła podniecenie i strach zarazem.
- Dom... - wyszeptała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pią 0:27, 30 Sty 2009 
Temat postu:

Tyki wrócił następnego dnia. Był ledwo żywy, jakkolwiek to widać po noah. Usiadł na swoim miejscu przy stole i wytrzepał cylinder z resztek kurzu i pyłu. Położył się na stole, przez co cały brud został na niego strzepany. Hikari uśmiechnęła się do niego. To było bardzo dziwne uczucie. Dlaczego cieszyła się, że żył? Że nic mu się nie stało? Za bardzo była przywiązana do jego brudnej mordy. Na całe szczęścia wysyłają ją na pół roku do Zakonu... nie będzie go widziała przez tak długi okres czasu, że jej nienawiść jeszcze bardziej się rozrośnie. Pałeczkę zrobienia z dupy Średniowiecza, przekazała Jasdevim. Wyzdrowieli niedawno, więc mięli w sobie bardzo dużo siły. I coraz więcej nowych pomysłów.
- I widzisz, Tyczuś? Będziesz miał znowu spokój.
- Chyba już się przyzwyczaiłem do twojej głupoty- wymamrotał, dławiąc się kurzem. Uśmiechnął się i znów położył na stole. Włosy miał rozczochrane i wyglądał jak jeden wielki biały krzak. Dziewczyna postanowiła go wytrzepać. A że nikogo nie było na sali, pozwoliła sobie na coś więcej. Poprawiła mu fryzurę. ze zdziwienia aż podniósł się na chwilę. Kobieta wytrzepała mu plecy, aż do samego końca. Kiedy była z przodu, zaczęła od spodni. Szła coraz wyżej, aż w końcu chwyciła go za krocze.
- Ups...- popatrzyła mu w oczy i oblizała wargi. Tyki przełknął głośno ślinę- To taki mały przypadeczek.- uśmiech nie schodził jej z twarzy, kiedy już trzepała mu ramiona. Sięgała mu dosłownie klatki piersiowej. Z tak bliska, żeby mógł popatrzeć jej w oczy, musiał schylić głowę całkowicie w dół. A to był wzrok biednego, zdziwionego i przerażonego mężczyzny.- będzie mi cie brakowało...- poklepała go i wyszła z sali wolnym krokiem. dopiero teraz widział jaka ma na sobie sukienkę. Debitto jest prawdziwym geniuszem, pomyślał Tyki, patrząc na jej nogi. Dlaczego jest taka uparta?!

***

Hikari siedziała na wykładzie Komuiego. gdzie była?! Dlaczego jej nie było?! co się stało?! Wymyśliło się jakąś historyjkę z upiciem i znalezieniem się na drugi dzień w śmietniku przy barze. Przez to, że właśnie tak wymyślała, wszyscy myśleli że jest pijaczką i dziwką. Tak naprawdę to całowała się tylko raz, w dodatku to był jej najlepszy przyjaciel, Lavi, który i tak jest gejem. Wypuścił ją po pół godziny. I kto siedział przed drzwiami? Rudzielec.
- Gdzieś ty była?!- wrzasnął chwytając ją za ramiona.- Martwiłem się o ciebie!
- Nie zaczynaj znowu. Wystarczy mi Komui. Powiedz mi lepiej, jak tam twoje sprawy sercowe z Kandą, co?
- Jest nawet coraz lepiej... Pocałował mnie!!- wrzasnął z uśmiechem, machając rękami.
- Brawo!- dziewczyna przytuliła go i zaczęli się kręcić i skakać w miejscu.
- A ty spotkałaś jakiegoś przystojniaka?- zarumieniła się, myśląc o jej wczorajszym wyczynie. Biedny Tyki. Pewnie dalej ma jakieś... Khem...
Pewnie spytacie się, dlaczego Hikari wróciła bez innocence? Earl ufa już jej (tak, po dwóch tygodniach) i uważa, że może jej oddać to na pół roku. Musi się czymś w końcu bronić. Ale i tak akumy by jej nie atakowały.
- Nie.. znowu nawaliłam się z jakimś brzydalem, a potem wygrałam z nim w karty...
- Dobrze, że Allen nauczył cię grać.- szli korytarzem do stołówki. Musiała spotkać się z innymi egzorcystami. podobno wszyscy się o nią martwili. Nie wierzyła.
- Ano, dobrze...- ale lepiej być po obu stronach sporu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aqua dnia Pią 0:30, 30 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:49, 30 Sty 2009 
Temat postu:

Siedziały na dachu jakiegoś wysokiego budynku zaraz obok jej domu. Tatsu doskonale ich widziała. Jej rodzinę. Jako Noah widziała więcej niż zwykły człowiek. Widziała jej matkę, płaczącą i krzątającą się po domu, zmartwionego ojca, siedzącego na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach, młodszą siostrę, bawiącą się smutno swoim domkiem dla lalek. Czuła ich ból, strach, rozpacz. Nie wytrzymała. Rozpłakała się. Łzy leciały same. Road poklepała ją przyjacielsko po ramieniu. Kiedy się nieco uspokoiła, zobaczyła, że do domu wchodzi jeszcze jedna osoba. To... To przecież...
- Raven! - krzyknęła głośno, za głośno. Road natychmiast przeniosła je z powrotem do kwatery. Przez ułamek sekundy Tatsu zobaczyła, że Raven patrzy w ich kierunku. Oby ich nie zauważył...
- Co ty wyprawiasz?! - wrzasnęła Road, kiedy były z powrotem. - Nikt nie może nas widzieć, rozumiesz?!
Tatsu pokiwała głową. Pierwszy raz widziała Road tak wściekłą. Po chwili jednak się rozpromieniła i powiedziała:
- Pobawimy się? - zapytała z uśmiechem.
- Wybacz Road, ale nie mam teraz nastroju. - Odwróciła się na pięcie i przeszła kilka kroków, ale po chwili odwróciła się jeszcze i powiedziała: - Dziękuję.
Road pokiwała głową. Tatsu udała się do siebie na górę.

Weszła do pokoju, zamknęła drzwi i rzuciła się na łóżko. Zaczęła rozmyślać. Jej tęsknota pogłębiła się. Przytuliła się do poduszki i zamknęła oczy. Nagle do jej pokoju ktoś wszedł.
- Hej, puka się najpie... O, Milenijny! - zakłopotana podniosła się z łóżka.
- Tatsu-chan, chciałabyś wygodniejszy pokój? - zapytał. - Minął już czas próby.
- No jasne! - krzyknęła uradowana. - Ale... jakiej próby?
Earl zignorował jej pytanie.
- Będziesz mieszkać w pokoju nr 24. Pakuj swoje manatki. Tu masz klucz. - Powiedział i wyszedł.
Tatsu przypomniała sobie, że Tyki mieszka pod 23. Ucieszyła się, że będzie mieszkać koło przyjaciela. Zabrała swoje rzeczy (których nie było zbyt wiele) i zeszła piętro niżej. Weszła do pokoju i zamknęła drzwi.
- No, całkiem nieźle...
Był większy od wcześniejszego i sympatyczniejszy. Ściany były oklejone żółtą tapetą w tandetne wzorki, a podłoga składała się z jasnobrązowych paneli. W pokoju było łóżko, na pierwszy rzut oka wygodniejsze od tamtego, duża szafa ("ciekawe na co", pomyślała), mały stolik i krzesło. Na przeciwległej do drzwi ścianie były dwa dość duże okna. Na szczęście, była także łazienka z, ku jej uciesze, pełnym wyposażeniem kosmetycznym. Na chwilę zapomniała o ogromnej tęsknocie i smutku. Otworzyła okno i wychyliła się przez nie. Stąd miała lepszy widok na resztę miasta. Po chwili postanowiła pójść na spacer. Zamknęła okno, wyszła z pokoju i zeszła na dół. Zamierzała dokończyć obchód, ostatnio przerwany przez Jasdebi.
Niestety, chyba nie było jej to dane. Naprzeciwko siebie zobaczyła Debitto. Siedział na ławce i popijał kakao. Na nodze miał jeszcze bandaże. Postanowiła go zignorować. Kiedy była obok niego, spojrzała kątem oka na swojego wroga. Ten także ją zauważył. W jego oczach zobaczyła strach. Uśmiechnęła się pod nosem. Nikt jej już tutaj nie podskoczy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Sob 14:50, 31 Sty 2009 
Temat postu:

Wreszcie trafiła do swojego pokoju. Po rozmowie z Allenem i Leną, była po prostu wykończona. Jak ona nienawidziła tego głupiego czarnego bachora. Zawsze się z niej naśmiewała. Była tu już przeszło 5 lat i nigdy nie widziała żeby Lenalee zachowywała się normalnie. Słodka idiotka. Od razu przypomniał jej się Tyki- słodki idiota. Bardzo słodki...
- Mogę wejść?- drzwi otworzyły się, a w nich stał Lavi. Naprawdę brakowało jej tego głupiego rudzielca. Zawsze potrafił ją rozśmieszyć. Właściwie tylko on wiedział o jej uzależnieniu, dlatego też wzięła przy nim spokojnie dwie tabletki. Usiedli na łóżku.
- Ja się dziwię, że ty jeszcze nie masz żółtaczki...- powiedział mężczyzna z westchnieniem i klapnął całkowicie na łóżko.
- Codziennie sprawdzam sobie oczy. Wyluzuj. nadpobudliwa zawsze byłam, a spać to wiesz... każdy lubi.
- Tak się teraz mówi. Uważaj na siebie okej?
- Jak znajdziesz kogoś z chorobą C.I.P.A., to poproś Komuiego żeby mi od niego nerwy przeszczepił. Nie będzie mnie więcej bolało...
- Ty mi tu nie wyjeżdżaj z takimi nazwami, bo dobrze wiesz, że nie wiem o co ci chodzi.- Hikari zawsze chciała studiować medycynę. Jednak nikt na to jej nie pozwolił.
- Człowiek ma takie nerwy, że po prostu nic nie czuje. Nie jest ostrzegany przed bólem, impulsy nie docierają do mózgu, kapisz?
- Ano, teraz to taak...Kanda nie ma uczuć, to też do czuciów się zalicza?
Kobieta walnęła się ręką w czoło. nie mogła wytrzymać. Zaczęła się śmiać z głupoty Laviego, a on biedny nie wiedział o co jej chodzi.
- Nie, Lavi, to się nie zalicza. Możesz wyjść? chciałabym odpocząć wreszcie.
- A spoko! Trza było tak od razu!- pocałował ją w policzek i wyszedł z pokoju.- śpij dobrze!
Po kilku chwilach zamknęła oczy i przetarła czoło.
- Co tu robisz... Road?
Mała dziewczynka wyszła z cienia razem ze swoją parasolką.
- Wiesz, że mogą cie tu złapać?
- Ale...ja chcę mieć dobrze zrobione zadanie! Tyki mi wpisał same dwunastki, i to w dodatku w zadaniu z geografii, a o Jasdevich lepiej nie mówić. Tu masz zeszyty, rano sobie je po prostu wezmę.
- Jesteś pewna, że nikt cię nie zobaczy i takie tam?
- Oczywiście- wcisnęła jej całą górę zeszytów i pomaszerowała z powrotem w cień. Machając do niej, rozpłynęła się jak mgła.- Pamiętaj, że akumy nie będą cie atakować!- usłyszała jeszcze głos w oddali.
Nareszcie była sama. Mogła uporządkować wszystkie wiadomości, których się dzisiaj nasłuchała. Chciała stąd wyrwać Laviego... ale on by się nie dał. Dla niej to życie było koszmarem. zero wolności, nie masz własnego zdania, brak zabawy. Nuda jak w przedszkolu. U noah to przynajmniej można molestować seksualnie Tykiego, gadać o głupotach z Jasdevi i bawić się z małą Road. Tutaj ciągle tylko akcje akcje i akcje. Miała tego serdecznie dość. Ale spoko. rudy będzie bezpieczny. Na reszcie się zemści. Nie dali jej drugiej szansy, uważają ją za jakieś ścierwo. Do niedawna miała to w dupie, ale teraz wszystko obróciło się o 180 stopni. Już się nie mogła doczekać miny Komui'ego, jak zobaczy ją razem z noah. Zaśmiała się w myślach. A co powie na to Lavi? Pewnie zacznie prawić jakie to niemoralne, że zdradziłam Zakon. Właśnie, zdradziłam Zakon, nie ciebie. Nie was, przyjaciele...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:07, 31 Sty 2009 
Temat postu:

Kiedy Earl wezwał ją do siebie, domyślała się, czego to wezwanie dotyczy. Nie śpieszyła się. Chciała odwlec ten moment jak najdalej.
- Przed tobą twoja pierwsza misja... - powiedział tajemniczo.
Skinęła w milczeniu głową.
- Zabiłaś kogoś kiedyś?
Zaskoczyło ją to pytanie.
- Ja? Nie... Nigdy!
Earl pokiwał znacząco głową.
- No właśnie... A bycie Noah tego wymaga. Będziesz zabijać i będziesz robić to bez mrugnięcia okiem.
- Ale... myślałam, że chodzi o oczyszczanie świata ze zła, a nie o sianie chaosu! - Jej głos trząsł się. Czuła, że zaraz wybuchnie płaczem.
- Słyszałaś kiedyś o Egzorcystach?
- Nie...
- To nasi najwięksi wrogowie. Jedynymi, którzy sieją chaos, są oni! - walnął pięścią w oparcie tronu. - My jesteśmy tymi, którzy ich powstrzymają! - W jego oczach pojawił się błysk szaleńca.
Tatsu, która do tej pory nie mogła się pogodzić z rozkazem Earla, nagle zmieniła zdanie. Noah, który w niej tkwił od urodzenia, ostatecznie się przebudził. Poczuła dziwny ból głowy, jakby ktoś wsadził jej tam nowy mózg.
- Dokąd mam się wybrać, Milenijny? - spytała po chwili obojętnym głosem. Earl wybuchnął wesołym, gromkim śmiechem. Wiedział, że jego córka już go nie zawiedzie...

Wysłał ją do niedalekiego miasteczka. "Ot, na dobry początek" - powiedział. Misja była raczej prosta: przetrzepać tą malutką mieścinę w poszukiwaniu Innocence. Innocence...
Earl wyjaśnił jej pokrótce, że do czego jest im potrzebne. Nie musiał, gdyż ona o tym wiedziała. Jako Noah wiedziała wszystko...
Wioska nie mieściła więcej niż 500 mieszkańców. Przechadzając się polami, widziała może 3, 4 osoby. Zadowolona, stanęła na środku pola, zmieniła się w Noah i wytężyła wszystkie zmysły. Innocence... Innocence, gdzie jesteś?
Nie było go tu. Wróciła do kwatery (rzecz jasna, uprzednio zmieniając się z powrotem w człowieka) i zgłosiła to Earlowi. Ten skinął głową i kazał jej odpocząć. Ta jednak nie była zmęczona. Postanowiła nieco potrenować. Poszła więc na salę i przywołała Faunę. Zaczęły ćwiczenia. Tatsu wciąż zachwycała się jej prędkością, siłą i wdziękiem, z jaką uderza mieczem w cel. Nie usłyszała kroków wchodzącej do sali osoby...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pią 21:36, 06 Lut 2009 
Temat postu:

^
|
Lavi miażdży

Nudy, nudy, nudy. Dobrze, że Komui wysłał ją na misję z Alice i Carlą, bo inaczej zarżnęłaby się z nudów. To miała być innowacyjna metoda poszukiwania akum. Wchodzisz do baru, uwalasz się jak dzika świnia i szukasz ofiar. Hikari nie była zainteresowana. Te dwie były szalone. Uzależnione od wszystkiego.. Alkohol, papierosy i seks. To ostatnie najbardziej. Jeżeli na misji nie przeleciały przynajmniej trzech facetów, to znaczy, że ten czas był czasem straconym. Kobieta nigdy nie zrozumie takich ludzi. zostawiła je wieczorem w pubie, oczywiście zapewniając je, że później po nie wróci. Same by nie doszły do domu na nogach. On poszła do pobliskiego parku. Księżyc był w pełni, jego światło odbijało się od tafli wody w sadzawce. Kaczki już dawno schowały się w tatarakach, a świerszcze i cykady, zaczęły dopiero swój "dzień". Nagle poczuła chłodny wiatr na twarzy. Była ciepło ubrana. Oczywiście zwisający sweter i długie, opadające dżinsy, które przydeptywała butami. Włosy miała lekko rozczochrane, jednakże poprawiała je co chwile. Była zupełnie inna niż dziewczyny które znała. Wszystkie pięknie ubrane, sukieneczki, spódniczki, makijaż... Ona nienawidziła tych wszystkich rzeczy. Czemu faceci patrzą się tylko na wygląd?
- Co tutaj robisz?- siedział już od dobrych paru chwil. Ściągnął swój cylinder i położył go na kolanach. Uśmiechnął się do niej, tak jak zwykle to robił. Poczuła ciepło w sercu. Dlaczego on taki jest? Przecież zrobiła mu już tyle krzywdy, tyle jeszcze planowała, a on siedzi obok niej, pociesza ją i jeszcze się do niej uśmiecha.
- Patrzę w gwiazdy...- wymamrotał podnosząc głowę, lecz nagle spuścił głowę i popatrzył się w jej oczy.- Jednakże...nie muszę się patrzyć w niebo, aby dostrzec gwiazdy...Odbijają się w twych oczach, a tu, na pewno są o wiele piękniejsze...
- Zamknij się...- wymamrotała tylko i skuliła na ławce. Nienawidziła go. Bardzo. Był za miły, za grzeczny. Hikari wstała i poszła w stronę baru. Minęły już trzy godziny. Jej koleżanki na pewno były pijane jak belki. Tyki podążał za nią.- Jeżeli koniecznie chcesz mnie śledzić, zamień się w człowieka.- Zrobił, to co mu powiedziała. Teraz był w samej koszuli. Czemu chciała się na niego popatrzeć?
Doszli do baru. Czekał na nią przy wejściu. W końcu wykopała jedną koleżankę, a drugą trzymała pod ramię.
- Ruszaj dupę, krowo! Trzeba nie było tyle chlać!-kobieta wstała i uwiesiła się na Tykim.
- Oż tyyyy!!! Jaki przystojniak!! Patrz Alice jaki ma jędrny tyłek w tych dżinsach.- mężczyzna tylko uśmiechał się i trzymał kobietę, aby się nie przewróciła. Kurczę, może ten plan naprawdę będzie działać? W pierwszą noc złapały noah...
Kiedy doszli do wynajętego domu, oczywiście Zakon za wszystko zapłacił, Dziewczyny wciągnęły Tykiego do domu. Usiadł w kuchni, a one oblegiwały go z obu stron. Hikari siadła na przeciwko i patrzyła się na głupie egzorcystki. Mógłby je zabić jednym ruchem. On jednak uśmiechał się. do niej. Zrobiła mu coś do jedzenia za namowa dziewczyn. Była już zmęczona tym wszystkim.
- Tyki, zostań na noc, prosimy ciiięęęę- spojrzał na Hikari, która już to naprawdę nic nie obchodziło.
- Okej! To mogę wziąć prysznic?
Kobieta zaksztusiła się sokiem. popatrzyła na niego ze zgrozą, ale on tylko się wesoło uśmiechnął. Dziewczynki załatwiły mu wszystko. Zrobią masę rzeczy za jedna noc z facetem. Łazienka była na parterze. One poszły na górę, a Hikari dalej przesiadywała w kuchni. Myślała nad tym wszystkim. Czy to ma w ogóle sens? Po około pół godzinie, do pomieszczenia wszedł Tyki. Był cały mokry, miał na sobie tylko rurki, które w tym momencie wyglądały, jakby były na niego za ciasne. Wycierał mokre włosy ręcznikiem. Rozczochrany był o wiele lepszy. włosy opadały mu na twarz, z której dalej nie schodził uśmiech. Nigdy jeszcze nie widziała go pół nagiego. Nie mogła powstrzymać rumieńca. Był głupi, za miły za uprzejmy, jednakże był tak seksowny i przystojny, że każda dziewczyna by się zarumieniła w takiej sytuacji. Podszedł do niej, zakładając ręcznik na kark. Wziął ze stołu jakąś kanapkę w zjadł ją dwoma kęsami.
- Rumienisz się...- Wsadziła głowę w golf, żeby nie widział jej policzków. Znów się uśmiechnął.
- Mógłbyś się ubrać, bo jak one zejdą to ci nie dadzą spokoju.- wymamrotała spod golfa. Nachylił się nad nią i pocałował ją w policzek. Dotknął jej czoła.
- Spokojnie nie zdradzę cię. A dotykam czoła, bo chciałem sprawdzić czy to naprawdę rumieniec, czy po prostu masz gorączkę.
Odepchnęła jego rękę i odwróciła wzrok. Po tym wydarzeniu, już go nie zobaczyła. Alice i Clara robiły jej wyrzuty, że wywaliła go z domu. Ale przecież to on sam odszedł. Tak jak każdy, kto ją poznaje...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zUo Strona Główna -> Nasze Historie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin