Czyli nasze opowiadania XD
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Szkoła na wesoło :)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zUo Strona Główna -> Nasze Historie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Czw 21:00, 06 Wrz 2007 
Temat postu: Szkoła na wesoło :)

Jak na razie będziemy pisać we trójkę. Jeżeli ktoś chce dołączyć, proszę uprzedzić.



Kanita była już przy ćwiczeniu szóstym, gdy do pokoju Juri wszedł Shun.
- Jo, bracie- powiedziała podnosząc rękę w geście podobnym do machania.
Dziewczyna odpisująca zadanie z matematyki, widząc chłopaka, wbiła długopis w swój zeszyt i pociągnęła mocno w dół, myśląc, że właśnie pisze czwórkę.
- oj...rozłupał się...
- Mogłabyś mnie przedstawić swojej koleżance...- srebrne włosy zasłoniły na chwilę jego twarz, gdy próbował kucnąć przy jednej z nich.
- O rany... Kanita, to jest mój starszy brat, Shun. Shun, poznaj Kanitę, moją...koleżankę z klasy- Juri ostatnie słowa powiedziała z niepewnością. Shun podszedł do zeszytu i próbował pozbierać potargane kartki.Para zaczęła rozmawiać na temat zadania domowego. Właśnie gdy jego siostra chciała wyjść z pomieszczenia, uważając, że nie ma o czym mówić, zadał krótkie pytanie.
- Kim jesteś, Kanita??- uśmiechnął się i podał jej wszystko co uzbierał.
-...W jakim sensie?..- ona udawała, że się nie domyśliła.
Czarnowłosa zatrzymała się przy samych drzwiach. Trzymała rękę na klamce. Nagle zrobiła się śliska od potu. Wiedziała, że teraz może się zdarzyć wszystko, lecz nie posądzałaby swojego brata o zły czyn...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aqua dnia Pią 21:47, 23 Lis 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mitsu
Drużyna Asafy



Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: a żebym to ja wiedziała

PostWysłany: Czw 21:58, 06 Wrz 2007 
Temat postu:

Kanita, nawet nie myślała odpowiedzieć w normalny sposób, tak naprawdę to w ogóle zastanawiała sie czy ma coś powiedzieć. W końcu reakcje mogły być różne, a skutki wręcz tragiczne. Choć nigdy nie wątpiła w swoje umiejętności, to była świadoma tego że sama nie da sobie rady z całą rodziną wilkołaków choćby bardzo się starała. Dziewczyna spojarzała mu się w oczy, podjęła decyzję. Choć nic nie powiedziała, odpowiedziała w inny sposób który nie pozostawiał żadnych wątpliwości, uśmiechnęla się lekko pokazując swoje długie białe kły. To w zupełności wystarczyło, odebrała kartki.
- Cóż moja siostra zawsze miała talent do wynajdowania sobie dziwnych znajomych- powiedział wstając, Juri odetchnęła cicho czujac lekką ulgę.
- Dziwnych jest wiele rzeczy- odparła Kanita również wstając - Cóż to ja może już sobie pójdę- dodała po chwili
- Juri dzięki za matmę, przepisy.. znaczy się sprawdzanie wyników naprawdę dużo daje. To do zobaczenia jutro w szkole- powiedziała ruszając do drzwi, po czym wyszła
- A i cześć Shun, miło było cię poznać- pojawiła sie jeszcze na momęt, po czym znowu zniknęła. Zeszła po schodach, po czym zaczęła sie ubierać do wyjścia. Tradycyjnie założyła na siebie długi, sięgający jej aż za kostki płaszcz i wysoki czerwony kapelusz z dość dużym rondem, efektu dopełniły okulary przeciwsłoneczne lekko przypominające gogle. Wzięła torbę do ręki z zamiarem wyjścia, po czym naciśnęła na klmkę "O kurde" zaklęła w duchu przypominając sobie o tym że zostawiła w pokoju koleżanki zeszyt do matmy, odwróciła sie gwałtownie i szybko, pewnym krokiem ruszyła z powrotem na górę, była już w połowie schodów kiedy wpadła na Shuna.
- Czy cie po...- zaczęła, ale urwała na jego widok - Eee znaczy sie przepraszam bardzo, nie zauważyłam cię- dodała szybko starając się usprawiedliwić, " No pięknie, teraz to naprawdę wpadłam" przeszło jej przez myśl. Shun tymczasem chyba raczej nie miał złych zamiarów, bo uśmiechnął się lekko patrząc się na jej "zestaw wyjściowy", po czym podał jej zeszyt.
- Chyba o czymś zapomniałaś- powiedział patrząc sie jak zakłopotana dziewczyna poprawia kapelusz.
- No tak, właśnie się po to wracałam, dzięki- mimo wszytko czuła że powoli robi sie czerwona, jednak nie wiedziała czy z powodu swojego roztrzepania, czy jeszcze jakiegoś innego.
- Nie ma za co.
- No to.. cześć- zakończyła odwracajac sie szybko i zbiegając po schodach, po czym równie szybko wyszła na zewnątrz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pią 18:53, 07 Wrz 2007 
Temat postu:

- Ha!! Mam nowy zeszyt!!- Pochwaliła się Kanita padając na kolana przed swoją koleżanką, która właśnie słuchała nowej piosenki na mp3.
- Super...- powiedziała smętnym głosem wyjmując jedną słuchawkę i wyciągając ze swojej torby zeszyt z matmy.- Chyba nie rozczytałaś wszystkich działań w tym starym...
Włączyła z powrotem urządzenie i zaczęła gibać stopami w rytm muzyki. Zamknęła oczy i zaczęła sobie wyobrażać, że jest na scenie. Już po chwili śpiewała piosenkę i ruszała dziwnie rękami. Po dwóch minutach udawała, że ma gitarę i skakała na jednej nodze po całym korytarzu. Pociągnęła ze sobą Kanitę, która znów za mocno szarpnęła długopisem po kartce. Gdy piosenka się skończyła, obie opadły na ziemię ze zmęczenia. Juri zauważyła jakiegoś chłopaka, który patrzył się na nią jakoś dziwnie.
- Ej, krwiopijco, co to za gościu?- walnęła ją lekko z łokcia, aby pokazać wysoką postać.
- O kur...znaczy..o kurczę, cześć braciszku!!
- To o o o jest twój brat?- dziewczyna od razu zwróciła uwagę na katanę i gdy tylko czarnowłosy zbliżył się do nich, szybko podniosła się i wyjęła miecz z pochwy.
- Hej, ostrożnie!- powiedział, gdy ona sprawdzała ostrze.
- Nie bój żaby, mój brat też taką ma...znaczy podobną...- gadała coś sama do siebie, patrząc na błyszczącą się stal.
- A co wyście tu przed chwilą wyprawiały??- tym razem zwrócił się do siedzącej przy ścianie. Jednak Kanita, udawała, że nic nie słyszy i dalej "odrabiała" zadanie domowe.
- Jak masz na imię??- wilkołak wsadził katanę z powrotem na swoje miejsce, zawiązał ręce z tyłu i uśmiechnął się do chłopaka.
- Kurogane...- powiedział niepewnie bez jakiegokolwiek wyrazu twarzy.
- Ładnie...- dziewczyna powstrzymywała się od śmiechu-...Czarnulku.
-...Wiedziałem, że tak będzie...
- Jasiu nie wziął śpiworka...
-...
- Nieważne...za dużo piosenek słucham...
- A ty??
- Co ja??
- Imię...- Kurogane uśmiechnął się. Jego kły zabłysły w sztucznym świetle korytarza.
- Juri...i nie jestem tym kim ty jesteś...- powiedziała to szybko i oddaliła się o krok od nowego znajomego. On jednak nie zwrócił uwagi na drugą część zdania i zaczął z nią rozmawiać na inny temat. Lecz kiedy usiedli przy odpisującej zadanie, na korytarzu pojawiła się...ona...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoko.
Warlock
Warlock



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z mHroku.

PostWysłany: Pią 20:33, 07 Wrz 2007 
Temat postu:

Beatrix leżała w wielkim łóżku (a raczej łożu) i starała się dobudzić. Opatulona swoją bordową kołdrą leżała z poduszką na głowie, by nie słyszeć stojącego nad nią lokaja.
-Ale panienko Beatrix...
-Walter.! Nigdy ale to NIGDY nie mów do mnie panienko.! - krzyknęła dziewczyna siadając i ziewając. - Czy moje kochane rodzeństwo jest jeszcze w domu.?
-Panienka Kanita wyszła już do szkoły, a panicz Kurogane siedzi w swoim pokoju.
-Dobra, dobra. Idź sobie.
Dziewczyna podeszła do starego, zakurzonego lustra i zabrała się za rozczesywanie swoich czarnych loków sięgających łopatek. Włożyła na siebie czarną sukienkę do kostek i bordowe szpilki. Otworzyła bordową torebkę i sprawdziła ile ma pieniędzy w portfelu. Jak zwykle świecił pustkami.
Beatrix wyszła ze swojego pokoju (który bardziej przypominał komnatę) i udała się do pokoju swojego brata. Bez pukania i zbędnych ceregieli otworzyła wielkie drzwi. Kurogane siedział na fotelu, a w sumie spał, trzymając w ręku swoją katanę. Bea nachyliła się nad nim i wrzasnęła mu do ucha:
-Wilkołaki atakują.!
-Co.?! Gdzie.?! - chłopak zerwał się na równe nogi i gdyby dziewczyna nie uskoczyła w odpowiednim momencie, została by rozcięta przez katanę.
-Haha.. stary numer z tymi prostakami zawsze działa. - powiedziała uśmiechając się promiennie.
-Bea... Nie nazywaj ich prostakami...
-Wiesz, że nienawidzę wszystkich wilkołaków. Dla mnie są to istoty godne pożałowania... Ale nie po to tu przyszłam. Masz pożyczyć kasę na soczek w sklepiku.?
-Co, wydałaś całą swoją w tym durnym barze.? - zapytał ironicznie, rzucając zwitkiem banknotów.
Rozległo się pukanie do drzwi i wszedł Walter.
-Panie..
-Mówiłam... - zaczęła wkurzona Beatrix.
-..przecież, żeby nie mówić panienko. - dokończył Kurogane, świetnie naśladując siostrę. - Myślałem, że już się przyzwyczaiłaś... Wiesz.. Przez tyle lat...
-Pan Joshua czeka na panienkę na dole. - powiedział lokaj, wychodząc.
-Ten idiota... - wyrwało się dziewczynie.
-Po co z nim chodzisz, skoro go nienawidzisz.? - zapytał, sięgając po woreczek z krwią medyczną.
-A miałam wybór.? - odpowiedziała pytaniem na pytanie i wyszła z pokoju.
Udała się holem do drzwi wyjściowych. Włożyła na siebie swój płaszcz i wyszła z domu, rzucając Walterowi przez ramię:
-Będę wieczorem. Nie czekajcie z obiadem.
Podeszła do czarnego samochodu zaparkowanego przed drzwiami. O maskę stał oparty jasnowłosy chłopak, szczerząc do Beatrix swoje kły.
-Idzie moja wampirzyca. - powiedział na powitanie i chciał ją pocałować, ale ta się uchyliła i musnął ją tylko w policzek.
-Gdzie jedziemy.? - zapytała, siadając na miejscu pasażera.
-Zobaczysz. Ale to będzie miejsce czyste. Żadnego kłaka tych... wilków. - odpowiedział chłopak odpalając samochód.


*Godzina 23.00*

Beatrix udała się na łów. To chyba normalne, że jak każdy wampir potrzebowała krwi. Krocząc przez ciemną polanę, zamiatając swoją długą sukienką i brzęcząc kataną zbliżała się do człowieka, który nie zdawał sobie sprawy z jej obecności..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pią 21:34, 07 Wrz 2007 
Temat postu:

Kolejny dzień w szkole. Nudny, jak zwykle. Jednak Juri cieszyła się z tego dnia coraz bardziej. Nie tylko z powodu dwóch lekcji matematyki, ale także z tego, że wreszcie ktoś chciał z nią rozmawiać. Kurogane tłumaczył się odprowadzaniem siostry, a ona sama o wiele lepiej porozumiewała się z nią.
- Matematykaaaaa!!!
- Łałałała....- dokończył chłopak, który po chwili dostał w głowę książką
- Czarnulku, tu trzeba mieć odpowiedni akcent na ła!
- Naucz mnie, o mistrzyni wycia!- uklęknął przed nią i znów dostał po głowie od siostry.- Jeszcze raz mnie walniesz....- odwrócił się do niej
- No to tak powinno być...- ustawiła się na środku korytarza i zaczęła machać powoli rękami, jakby śpiewała- ŁuaaaaŁuaŁuaŁuuuuaaaaaa!!- W tym momencie z pokoju nauczycielskiego wyszła pani z wfu i nawrzeszczała na nich. Kurogane tylko na nią popatrzył. Kobieta szybko odwróciła się i weszła z powrotem do pomieszczenia.
- No to już się nauczyłem...dziękuję- bez żadnego wyrazu twarzy pomaszerował na pierwsze piętro.
***************
Gdy kończyły się już lekcje, Juri szybko pożegnała się z wampirzycą i pobiegła w stronę swojego domu. Kiedy przechodziła obok najbliższego drzewa, ktoś chwycił ją za rękę.
- Kiedy jest pełnia księżyca?- czarnowłosy patrzył przed siebie. Dalej ją trzymał za rękę.
- Chyba...jutro...
- Mogę...zobaczyć się z tobą??
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Czuła się zakłopotana. Nikt jeszcze z nią nie był w tym momencie, oprócz dwóch braci.
-...no dobra...- puścił ją i popatrzył na jej rękę.
- Przepraszam...
- Nie martw się, trzymałeś lekko...- odwrócił się do niej i na jego twarzy pojawił się uśmiech. Pierwszy szczery uśmiech.
- Ja już muszę iść....
-... To do jutra...
Juri doszła do domu godzinę później. Po zobaczeniu nie umytych naczyń:
- Mogłeś ruszyć chociaż raz tą dupę spod tego komputera!!!
Nie było żadnej odpowiedzi. Nagle ktoś wrzasnął z pierwszego piętra.
- Siora, rób obiad, bo głodni jesteśmy!!!!!!!
- Sami sobie zróbcie i odwalcie się ode mnie!!!- wbiegła po schodach i weszła z hukiem do pokoju. Kosho siedział na podłodze i trzymał katanę, a Shun tańczył w urodzinowej czapeczce.
- Hapi Birzdej!!!!!!!- wrzasnęli razem
- No, angielski to na pewno zdacie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoko.
Warlock
Warlock



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z mHroku.

PostWysłany: Pią 22:23, 07 Wrz 2007 
Temat postu:

Beatrix siedziała w fotelu w salonie i czekała na swoje rodzeństwo. W ramach rozrywki popijała kulturalnie krew z kieliszka i czytała jakąś durną lekturę. Chciała sobie z nimi porozmawiać o pewnej sprawie. Za oknem zaczynało się ściemniać - tej nocy była pełnia. Dziewczyna usłyszała ich głosy na korytarzu. Usiadła prosto na fotelu i czekała na to, aż przyjdą.
-Hahaha.. Ona ma dobre hasła.... Łooho.. Kanita patrz. Nasza najukochańsza siostrzyczka coś nie w sosie. - powiedział Kurogane, siadając obok i biorąc do ręki jabłko.
-Taaa... Mało powiedziane. - żachnęła się Beatrix. - Wiecie czego się dziś dowiedziałam.?
-Że brak ci piątej klepki.? - palnęła Kanita, na co Kurogane dostał ataku śmiechu.
-Bardzo śmieszne. Podobno zadajecie się z wilkołakiem.
-No dużo ich w mieście. Jedna rodzina mieszka przy rzece, trzy w centrum.. - zaczęła wyliczać na palcach Kanita.
-Nie o to mi chodzi.! - wrzesnęła Bea, na co jej siostra zamilkła i zrobiła wielkie oczy. - Podobno.. zadajecie się z TYM wilkołakiem. Z córką tych, co zabili naszych rodziców. - Kurgane i Kanita spojrzeli na siebie i nie mogli ukryć uśmieszków.
-Beatrix... Idź do lodówki.. napij się krwi to ci na pewno ulży. - powiedział z politowaniem chłopak, poklepał ją po ramieniu i udał się do swojego pokoju.
-Swoją drogą, nigdy nie zrozumiem jak można jeść mięso... - dziewczyna poszła do kuchni i mówiła jakby do siebie. Beatrix stała na chwilę po środku pokoju, po czym udała się do siebie. Tam przywiązała sobie do pasa katanę, ubrała płaszcz, nasłuchiwała przez moment czy nikt nie idzie i wyszła przez okno.


Klęczała nad ciałem młodej kobiety. Krew kapała z jej ust. Miała nieprzytomne spojrzenie, znów pochyliła się nad szyją kobiety i głośno zasiorbała. Spojrzała na niebo, na mieniący się żółcią księżyc. Usłyszała w pobliżu wycie wilkołaka. Popatrzyła przed siebie. Gdyby nie to, że jest wampirem, pewnie nie dostrzegłaby kruczo czarnego wilkołaka wpatrującego się w nią. Dziewczyna szybko sięgnęła po katanę, aby obronić siebie i swoją zdobycz. Jeszcze nie skończyła z delektowaniem krwi. Wilkołak niepewnie podchodził do Beatrix, patrząc jej w oczy. Ona schowała katanę z powrotem do pochwy i już chciała zamienić się w pumę, kiedy wilkołak zatrzymał się, usiadł i dalej wpatrywał się. Beatrix pomyślała, że to pewnie ktoś nowy, nigdy wcześniej nie pamiętała takiego wilkołaka w tej okolicy. I na dodatek wilkołaka, który nie pragnie natychmiast zamordować wampira. Podeszła do wilka i drżącą ręką pogłaskała go za uszami. Ten zaczął mrużyć oczy, kiedy rozległo się kolejne wycie i na horyzoncie pojawiło się kilka innych wilkołaków. Beatrix szybko zamieniła się w pumę i pognała w kierunku domu. Weszła przez okno do pokoju i kiedy przemieniła się, ujrzała Kurogane stojącego nad jej głową ze skwaszoną miną.
-Beatrix. Obiecałaś mi, że nie będziesz więcej zabijać ludzi tylko po to, żeby się napić.!
-Eeee.. no tak.. - dziewczyna uśmiechnęła się głupkowato, ukazując swoje zakrwawione zęby.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mitsu
Drużyna Asafy



Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: a żebym to ja wiedziała

PostWysłany: Pią 22:57, 07 Wrz 2007 
Temat postu:

" Taaa że niby najmłodsza, ""Idź spać, za mała jesteś"" Ja wam dam za mała jak ja wam dam mała to sie w życiu nie pozbieracie. Jakoś jak trzeba cała hałupę posprzątać, albo gary pozmywać to jakoś nie jestem mała. O nie, wówczas cała dwójka znika tak cicho i tak szybko jakby ich w ogóle nie było. Ugryźcie się. Jestem wampirem siedzieć w domu nie bede, a spać już tym bardziej", Kanita wychodziła właśnie frontowymi drzwiami, wyklinając przy tym na starsze rodzeństwo. Dotknęła klamki po czym odwróciła się gwałtownie słysząc jakiś szmer za swoimi plecami.
- A ty tu czego- warknęła na widok rudego kota który właśnie pojawił się w korytarzu- Spadaj stąd, jak chcesz to właduj mi się teraz do łóżka ale ostrzegam że jak wrócę nie będzie litości, no już znikaj, na co czekasz- jednak widzac że jej słowa nie przynoszą pożądanego efektu ruszyła pewnie w jego kierunku, futrzak zniknął. "No i tak ma być" pomyślała zawracając, po czym wyzła. Gdy znalazła się na dworze jeszcze raz sprawidziła czy jej katana w wersji mini jest tam gdzie być powinna, poprawiła płaszcz i ruszyła w dalszą drogę.
- Hahahaha Ten się śmieje...- jednak nie skończyła czując nagle jak traci grunt pod nogami, po czym runęła jak długa na ziemię.
- ... ch****a kto się śmieje ostatni. Co za Kretyn wykopał tutaj te przeklętą dziurę- wrzasnęla na całe gardło, po czym ugryzła sie szybko w język "Czy ktoś tutaj mówił o dyskrecji?" przeszło jej przez myśl słysząc jak echo powtarza jej słowa. Wstała z ziemi po czym wygramoliła się z grajdołka, otrzepała spodnie i zmierzała w kierunku lasu.
Przyszła tutaj nie poto aby kogoś zabić, no chyba że nie będzie miała innego wyjścia, mięsa nie cierpiała, krew uznając że nie jest jej AŻ tak niezbędna piła gdy było to konieczne. Lubiła poprostu ten las, las w którym choć była zupełnie sama wydawał jej się jedynym prawdziwym przyjacielem który jej jeszcze nigdy nie zawiódł. Choć nie maiła nigdy uprzedzeń, no dobra miała ale starał się nie mieć do innych ludzi czy nawet wilkołaków to zawsze wydawało jej się że nigdy nie będzie im do końca ufać, tak naprawdę to nawet rodzeństwo o niektórych rzeczach nie wiedziało,a ona sama starała się nie mówić nic ponad to co było koniecznością uznając że nie ma co im zawracać głowy, a często robiąc również z tego wymówkę przed samą sobą. Szła tak w zupełnej ciszy rozmyślając nad minionym tygodniem, jednak w pewnym momęcie jej skupienie przerwało długie, głuche wycie, uśmiechnęła sie sama do siebie: "Wilczki idą na papu", spojrzała sie w księżyc, chwilę później unosiła sie już w powietrzu jako duży, czarny kruk spoglądając na to co dzieje się parę metrów z nią. Stadko wilkołaków właśnie rozszarpywało na strzępy jakiegoś kolejnego mężczyznę "Biedne ludziki" pomyślała po czym poleciała w przeciwnym kierunku zostawiając je daleko za soba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Sob 10:48, 08 Wrz 2007 
Temat postu:

Kurogane siedział na największej polanie za miastem. Tam umówił się z dziewczyną. Była już godzina dziesiąta, gdy zauważył trzy wilki. Jeden z nich oddzielił się od grupy i podchodził powoli do chłopaka. Był czarny na grzbiecie, lecz jego pysk, łapy i brzuch były białe jak śnieg.
- Juri?- wilkołak zawył cichutko i podbiegł do niego. Siadł przed nim i popatrzył mu się w oczy.- jesteś piękna...
Ona położyła mu się na kolanach i polizała jego rękę. Nie mogła powstrzymać swoich psich odruchów. Wampir musiał ją głaskać, inaczej byłby zalizany na śmierć. Opowiadał jej o swojej nieznośnej siostrze. Siedzieli tak przez godzinę. Nagle wilk odskoczył od niego i zaczął coś tłumaczyć. Brzmiało to tak:
- Łof Łofłofłof łof!
- Proszę bardzo- powiedział Kurogane, jakby zrozumiał o co chodziło zwierzęciu. Nagle zaczęło się wycie. Po chwili było słychać kilkanaście najbliższych wilkołaków. W ten sposób wilki budują więzy rodzinne i poznają się bliżej(oglądałam Discovery Very Happy).
Po pokazaniu najfajniejszej zdolności porozumiewania się, para poszła do baru,a by coś zjeść. Dziewczyna weszła...raczej, wskoczyła na jedno krzesło przy barze, położyła przednie łapy i zawyła do barmana.
- Jeden wołowy, już się robi!- odwrzasnął człowiek. To był jedyny osobnik z tej rasy, który nigdy nie był zagryziony.
- A ja poproszę ryż!!- wrzasnął chłopak, na co wilkołak bardzo się zdziwił. Zazwyczaj wampiry nic nie jedzą, tylko piją krew.
- Hau hau łof...
- No co, głodny jestem...
- łof wrau łof
- Nie tylko krwią wampir żyje...
- Łof hau hau łof wrau...
Rozmowa na tym się skończyła, gdyż mężczyzna podał przed nos wilka wołowe mięso. Zwierze nie szarpało pożywienia na kawałki. Mieliło żywność powoli w zębach. Po kilku minutach na blacie nie zostało nawet śladu po wołowinie. Ładnie wylizana powierzchnia błyszczała od śliny. W tym samym czasie wampir skończył swoją porcję ryżu.



Rozdzielili się na skrzyżowaniu dróg. Juri poszła do domu. Tam czekała na nią niespodzianka...
- Kto to był??- zapytał się Shun poważnym głosem. Był już w postaci człowieka.
- Łof hau hau wrrr...
- Jesteś jakaś psychicznie chora, żeby się zadawać z krwiopijcą starszym od ciebie o rok??!!! On może ci zrobić krzywdę!!!
- Wrau...hau...
- I jeszcze jest bratem tej kretynki!!!
- Nie nazywaj jej kretynką- wtrącił się Kosho, który właśnie zszedł ze schodów.
- Ty to cholera nawet krzaka byś podrywał tylko po to żeby go oblać!!!
- Coś powiedział??!!!
Bracia zaczęli się kłócić, więc dziewczyna wykorzystała okazję i pomaszerowała do łazienki. U niej przemiana była bardzo bolesna, lecz gdy puszczała na siebie zimną wodę, ból zmniejszał się.


Pół godziny później była już w stanie chodzić. Zeszłą powoli do salonu w szlafroku. Teraz było jej strasznie zimno. Siadła na kanapie i odpaliła telewizor razem z dvd. Oglądała Armagedon. W momencie gdy Bruce wiercił w meteorycie, do pomieszczenia wszedł Shun.
- Gdzie drugi kretyn??
- Pewnie w pokoju...a ty co oglądasz??
- Bruce'a....
- My się na prawdę martwimy o ciebie...
- To się nie martwcie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoko.
Warlock
Warlock



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z mHroku.

PostWysłany: Sob 13:06, 08 Wrz 2007 
Temat postu:

-Beatrix, ty idiotko.! Przecież wiesz, że nie powinnaś.! Nie żyjemy już w średniowieczu.!! Są inne sposoby, żeby się najeść.! Sama tak potępiasz wilkołaki, a zachowujesz się podobnie do nich.! - Kurogane nie mógł wybaczyć siostrze tego, że złamała dane słowo.
-Co to możesz wiedzieć.?! Nie jesteś wampirem tak długo jak ja.! Nie jesteś mną.! Nawet nie jesteś moim bratem.! - dziewczyna oburzyła się. Chłopak spojrzał na nią smutny i wyszedł z pokoju trzaskając głośno drzwiami. - No super. Gratuluję taktu. - powiedziała sama do siebie, zrzucając zakrwawiony płaszcz z ramion.
Podeszła do biurka i spojrzała na wyświetlacz komórki - 12 połączeń nieodebranych. Cztery od Kurogane, reszta od Joshuy. "Znów ten kretyn. Niech się ode mnie odczepi..." pomyślała. Zdjęła buty i poszła do łazienki się umyć. Po kąpieli rozwaliła się na łóżku i włączyła swoją mp3, rozmyślając o dzisiejszym dniu.


Rozległ się dźwięk budzika. Beatrix nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła. Oczywiście baterie w odtwarzaczu się wyczerpały. Dziewczyna spojrzała na promienie słoneczne przedzierające się przez bordowe zasłony jej pokoju.
-Zapowiada się okropny dzień... - mruknęła.


Bea siedziała pod salą historii wypatrując, czy w pobliżu nie ma gdzieś Kurogane lub Kanity. Chciała od nich to co zwykle, kasę na soczek. Zobaczyła Kurogane idącego z jakimś czarnowłosym chłopakiem. Podbiegła szybko do nich, stukając swoimi szpilkami.
-Kurogane... - zaczęła.
-Kosho poczekaj chwilę. - Kurogane zwrócił się do chłopaka, który przyglądał się dziwnym wzrokiem Beatrix. - Co chcesz.? - zapytał podchodząc do siostry.
-No... przepraszam cię...
-Ale nic się nie stało.
-Naprawdę bardzo cię przepraszam.. Poniosło mnie.
-Wiem. Masz, idź sobie kupić soczek. - podał dziewczynie pieniądze. - Aha. I dzisiaj Walter mówił coś o tym, że dziadek wczoraj do ciebie dzwonił...
-O nie...
-Ale to już nie mój problem. - powiedział wesoło Kurogane wracając do kumpla.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Sob 14:09, 08 Wrz 2007 
Temat postu:

- O kur**!!!!!!!!- Juri wrzasnęła na cały korytarz waląc głową o ścianę- Zapomniałam rozprawki!!!
- To od kogo ja teraz prze... znaczy sprawdzę zgodność ??- Wrzasnęła oburzona wampirzyca.
- Za długo siedziałam z Kuro... znaczy, za długo oglądałam wyczyny Bruce'a Willisa w filmie!!- koleżanka popatrzyła się na nią jak na jakąś stukniętą i wróciła do pisania wypracowania.- Ale może być ulga dla wilkołaków...o właśnie...pani z polskiego jest człowiekiem...to nic nie zakuma...że łapą też da się pisać...
- Serio??
- Moja rodzina to same zdolniachy, kochana!- oparła się o ścianę i powoli opadła na poziom dziewczyny.- O, popatrz, twój brat!! O, mój też!!
Chłopcy podeszli do nich i przywitali się.
- Kosho, trza pieprznąć Shuna...
- Zgadzam się...
- A co takiego zrobił- Kanita dołączyła się do rozmowy.
- Przesadził z krzakiem...
-??- zdziwił się czarnowłosy wampir i popatrzył się na Juri.
- Nieważne...- otworzyła zeszyt i próbowała w pięć minut napisać cokolwiek na język polski. Kurogane siadł obok niej i próbował jej podpowiadać, ale jakoś mu to nie wychodziło. Zauważył u dziewczyny katanę, którą dostała na urodziny. Nic o tym nie wspomniał i dalej dyktował swoje pomysły.
- Czarnulku...
- Co się stało??
- Przepraszam...
- Za co??
- Za lizanie...
Chłopak zaczął się śmiać a ona zrobiła się cała czerwona i spuściła głowę.
- Nic się nie stało...- próbował się powoli uspokoić.
- Nie mogę niektórych rzeczy powstrzymać...ee...to masz jeszcze jakieś pomysły??- szybko zmieniła temat i wróciła do pisania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoko.
Warlock
Warlock



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z mHroku.

PostWysłany: Sob 17:06, 08 Wrz 2007 
Temat postu:

Minął tydzień od pełni. Była pierwsza w nocy, Beatrix siedziała właśnie na polanie i pisała pracę na angielski. Owszem, mogła pisać w domu, ale tam nie czuła się bezpieczna i zrozumiana. Polana była jedyną osobą, która chciała ją wysłuchać. Całe życie wszyscy sie od niej odwracali. Z różnych powodów - dlatego, że jest wampirem, dlatego że nienawidzi wilkołaków. Nikt nigdy do końca jej nie rozumiał. Właśnie zastanawiała się, jak spędziła ostatnie wakacje, kiedy usłyszała za sobą jakiś ruch. Położyła dłoń na rękojeści katany i powoli się odwróciła. Ujrzała przed sobą wilkołaka. Tego samego, którego spotkała podczas ostatniej pełni. Nie wiedzieć dlaczego wzięła rękę z katany i wyciągnęła ku czarnemu pysku.
-Kim jesteś, co.? - spytała, drapiąc wilkołaka za uszami. Ten podszedł jeszcze bliżej i usiadł obok dziewczyny.
-Dlaczego jesteś przemieniony.? Przecież nie ma teraz pełni, a przemiana kosztuje wilkołaki dużo wysiłku...
-Łooof.. - usłyszała w odpowiedzi.
-No tak przecież ty mi nie..
-Beatrix.! - rozległ się krzyk. Dziewczyna i wilkołak odwrócili się równocześnie i ujrzeli zbliżającego się Joshuę.
-Uciekaj stąd.! On cię może zabić... - szepnęła, jej kły zalśniły w świetle księżyca. Ale wilk nie ruszył się z miejsca. - Uciekaj.! - odwrócił się i pobiegł kawałek.
-Co to ku**a ma znaczyć.?! - wrzasnął blondyn, łapiąc dziewczynę za nadgarstek. - Pytam się.! Co.?!
-Joshua.. - zaczęła Beatrix.
-Ty.. ty... zadajesz się z wilkołakiem.! Niby taka nieskalana krew.! Niby nienawidzi tych śmieci, a w nocy się z nimi szlaja na durnej polanie.! Myślisz, że dlaczego jesteś ze mną.?!
-A czy pytałeś mnie w ogóle o zdanie.?! - krzyknęła dziewczyna, wyzwalając się z uścisku. Poczuła jak ręka chłopaka ląduje na jej policzku.Czarny wilkołak szybko podbiegł do Joshuy i rzucił się na niego. Beatrix zamieniła się w pumę i pognała w kierunku domu.
Szybko położyła się do łóżka, kompletnie zapominając o pracy z angielskiego. Już chciała zasnąć, kiedy poczuła, że coś rusza się przy jej nogach. Błyskawicznie podniosła kołdrę i ujrzała rudego kota, zwiniętego w kłębek przy jej nogach.
-O... Yoko.. - mówiąc to, przyciągnęła ją do siebie i przytuliła. Starała się zasnąć, pomimo łez spływających gęsto po jej policzkach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Sob 18:20, 08 Wrz 2007 
Temat postu:

Juri znów odsłuchiwała swoich najukochańszych piosenek. Tym razem wpadła na swojego kolegę.
- Ojejku, przepraszam!- odepchnęła się od niego i popatrzyła mu w oczy- A co ty taki blady jesteś??- dotknęła jego policzka. Nagle ktoś odciągnął jej rękę
- Co ty do cholery wyprawiasz z moim bratem??!!- była to Beatrix, bardzo mocno rozzłoszczona. Podniosła dziewczynę jedną ręką i oparła o ścianę. Próbowała ją przydusić, ale Kurogane odepchnął ją tak mocno, że upadła na podłogę. Wziął wilkołaka na ręce i pytał się ciągle, czy nic jej nie jest.
- Jesteś zdrajcą! Zachowujesz się jak te zwierzęta!
- Siedź cicho...
- Powinieneś ją nienawidzić!! A ją jeszcze chronisz!!
- Zamknij się!!- chłopak położył dziewczynę, wstał i podszedł tak blisko do siostry, że musiała patrzyć do góry, aby nie stracić kontaktu wzrokowego. Beatrix zrezygnowała z rozmowy i z wściekłością poszła do swojej klasy.


- Przepraszam za moją siostrę...- Kurogane usiadł obok i patrzył przed siebie.
- Rozumiem ją...
-...
- Moi bracia też się o mnie martwią...nie wiem dlaczego... przecież chodzą z tobą do klasy, no nie??
- Tak...ale nie powinni się o ciebie martwić... spotkajmy się po szkole, to wszystko ci wyjaśnię...- wstał i poszedł na lekcję chemii.
Dziewczyna dalej siedziała w tym samym miejscu. W końcu odpaliła mp3 i znowu zaczęła słuchać muzyki.
Kanita po chwili podeszła do niej i coś mówiła. Ona jednak nic nie słyszała.
- Mam to w dupieeeeee!!!! Jejejeeeee!!!
Koleżanka dalej coś do niej mówiła.
- Żółwia mi zabilii!!!! A reszta niech się waaaaliii!!! Jejejeeeee
Tym razem wampir potrząsnął nią.
- C-co się dzieje??
Na wprost stała nauczycielka i słuchała wycia dziewczyny.
- Eeee...taaa...po**** mi się...yy znaczy coś mam ze słuchem!- pomachała nauczycielce rękami przed nosem i pobiegła w stronę klasy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoko.
Warlock
Warlock



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z mHroku.

PostWysłany: Sob 19:36, 08 Wrz 2007 
Temat postu:

Beatrix właśnie siedziała na dużej przewie w tak zwanym "Ślepym zaułku". Tak to miejsce, nazwała banda bezwzględnych wampirów do których chcąc, nie chcę należała Bea. Siedziała obejmowana w pasie przez Joshuę, który od incydentu w lesie, w ogóle się do niej nie odezwał. Dziewczyna właśnie tempo patrzyła na koleżankę-wampirzycę udającą w niezbyt kulturalny sposób wilkołaka. Cała ich "paczka" nienawidziła ich. W sumie, oprócz Batrix nikt nie miał powodu aby ich nienawidzić. W pewnym momencie usłyszała jak Joshua mówi jej do ucha.
-Patrz.. Jakiś parszywiec tu idzie..
Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła Shuna, który zmierzał w ich kierunku z nie ciekawą miną.
-Co ty sobie wyobrażasz ty wredna idiotko.?! - wrzasnął podchodząc do Beatrix. Ona nie podniosła się z ziemi, tylko wpatrywała się w niego jak w robaka. - Co ty zrobiłaś mojej siostrze.?!
-Co.. siostrzyczka tępy-wilkołaczek przyszła zapłakana na skargę.? Boi się strasznego wampirka.? - zadrwiła, na co wszyscy dookoła wybuchnęli śmiechem.
-Ty je.. - zaczął srebrnowłosy, ale Joshua mu przerwał:
-Wiesz... SMIERDZISZ brudną krwią. Odejdź stąd.
Shun wycofał sie, widząc jak ku niemu kroczą cztery wampiry. Obdarzył dziewczynę nienawistnym spojrzeniem i odwrócił się na pięcie.
-Popier****ny wilkołak. - mruknął Joshua, przyciągając do siebie dziewczynę.
-Idę.. muszę się napić krwi. - Beatrix wstała i odepchnęła od siebie chłopaka.
Z wielkim mentlikiem w głowie udała się do sklepiku. Tym razem miała swoje pieniądze, bo dziadek wreszcie zrobił przelew. Po śmierci rodziców, to on dostał nad trójką rodzeństwa opiekę, ale mieszkał daleko i tylko przysyłał pieniądze. Beatrix widziała go zaledwie dwa razy w życiu. Ale przysyłał dużo tych pieniędzy, więc nikt nie narzekał.
-Poproszę duży soczek. - powiedziała do wampirzej sprzedawczyni w sklepiku. Rozejrzała się dookoła i widziała jak wilkołaki licznie wchodzą na stołówkę. Zapłaciła należność i pogrążona we własnych myślach udała się przed siebie. Nagle ktoś na nią wpadł i oblał jej bordową sukienkę krwią. Spojrzała do góry i ujrzała Kosha.
-Przepraszam... nie zauważyłem cię. - zaczął przepraszać dziewczynę.
-Nic się nie stało. - Beatrix błysnęła kłami. Ich spojrzenia na moment spotkały się. Jego czarne oczy wydały się dziwnie znajome.
-Czy my się.. - chciała zapytać, ale przerwał im rozwścieczony Shun:
-Ja mówiłem.! Ty nawet suchy krzak będziesz podrywał!
Beatrix natychmiast się odwróciła i wybiegła ze szkoły. Syknęła, kiedy promienie słoneczne dotknęły jej skóry, natychmiast zamieniła się w pumę i pobiegła do domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Sob 20:07, 08 Wrz 2007 
Temat postu:

Zaczął padać deszcz. Juri siedziała na boisku szkolnym i czekała na wampira. Przyszedł po kilku minutach. Ona była już wtedy całą przemoczona. Chciał jej dać swoją kurtkę, ale dziewczyna wolała być mokrą, nie wiadomo z jakiego powodu.
- A więc... miałeś mi coś powiedzieć...
-...Taa...Tak na prawdę nie jestem bratem Beatrix i Kanity. Urodziłem się człowiekiem. W wieku dziesięciu lat wykryto u mnie chorobę szpiku kostnego. Przyjaźniłem się z wampirem. Dał mi napić się swojej krwi. Tak stałem się wampirem...Rodzice nie przyjęli tego i wyrzucili mnie z domu. Przygarnęła mnie para wampirów jak swojego własnego syna.
- To jest zabronione przez prawo...
- Właśnie dlatego agenci rządowi, czyli twoi rodzice, zabili ich siedem lat temu. Beatrix po dwóch latach, ze złości zabiła twojego młodszego brata.
- Później zmarli moi rodzice...i...
- I dlatego nasze rodziny się nienawidzą... jednak ja nie mogę was nienawidzić...
Juri popatrzyła mu w oczy z ulgą, lecz jednocześnie z bojaźnią. Postanowiła zmienić temat. Po kilkuminutowej ciszy, zapytała się:
- Czarny, mam problem... Czy mógłbyś nauczyć mnie walki mieczem??- pokazała mu swoją katanę. On zawiązał ją i oddał właścicielce.-...?
- Najpierw musimy popracować nad twoją koordynacją. Nie wyjmuj tego miecza, dopóki nie nauczysz się wyczuwać przeciwnika. Inaczej możesz skrzywdzić kogoś, kogo nie chcesz. Nawet samą siebie...lub osobę którą chronisz.
Dziewczyna pokiwała głową i przywiązała katanę z powrotem do pasa.
Kurogane kazał jej wstać. Zawiązał na jej oczach opaskę.
- Teraz musisz dojść do swojego domu bez patrzenia. Możesz robić postoje, pytać o drogę, ale pod żadnym pozorem nie ściągaj opaski z oczu, jasne?
Juri kiwnęła głową i zaczęła powoli iść.
- Ja idę...powodzenia...
Tak naprawdę chłopak pilnował jej całą drogę do domu. Wilkołak wyczuł go, ale nic nie mówił. Po dojściu do bramy, ściągnęła opaskę.
- Dziękuję, że mnie pilnowałeś...
- Robiłaś to używając węchu...A kiedy go stracisz...to co zrobisz?? Zastanów się nad tym.- odwrócił się na pięcie i pomaszerował w tylko sobie znanym kierunku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mitsu
Drużyna Asafy



Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: a żebym to ja wiedziała

PostWysłany: Sob 23:37, 08 Wrz 2007 
Temat postu:

"Dziewoje wy moje zwolinijcie bo nie nadążam"

Kantia zresztą jak zwykle siedziała, na starym tarasie przed domem i myślała. No dobrz myśleniem tego nazwać nie było można. Gapiłą się poprostu bez sensu przed siebie, starając się tym samym zabić nudę. A nudziło się jej bardzo, tak bardzo że w akcie totalnej desperacji poświęciła się pisząc wypracowanie na polski i powtarzając fizykę, co normalnie graniczyło z cudem. Teraz, naprawde nie majac już co robić siedziala tak już oid godziny "Jak tak dalej pójdzie to tutaj korzenie zapuszczę" pomyślała z dezaprobatą wstając z zamiarem wyjścia do miasta, wróciła do domu aby się przebrać i wziąść na drogę coś do jedzenia.

Dwie godziny później włóczyła się po mieście przyglądając się okolicznym wystawom w sklepach, czasem wchodząc do jakiegoś z nich gdy uznała coś za godne jej uwagi. W pewnym momęcie dostrzegła pięć dziewczyn idących środkiem ulicy, śmiejących się jak ostatnie wariatki i ukuła ją zazdrość. Była zła, że takie kretynki mogą być szczęśliwe, że spokojnie idą sobie ulicą, razem żartując przy tym i śmiejąc się. Nikt nie wytykał ich palcami, nikt nie przeganiał, wyzywał, przeklinał. Tak naprawdę, choć zawsze gardziłą ludźmi to w głębi serca nie raz im poprostu zazdrościła tego wszytskiego, czego ona sama nie miała. Uśmiechnęła się krzywo i przeszła obok nich, w pewnym momęcie jej wzrok spotkał się ze wzrokiem jednej z nich, a mianowicie niebieskookiej, blondynki ubranej w krótką mini i dżinsową kurtkę. Momentalnie uśmiech znikł z twarzy dziewczyny, a oczy napełniły się lekką niepewnością, a nawet można było rzec strachem. Kanita nie zwróciła na to większej uwagi, znów się uśmiechnęła i skręciłą w boczną uliczkę, po czym weszła do swojego ulubionego sklepu w tym mieście, mając nadzieję tam zapomnieć o tym o czym przed chwilą myślała- do herbaciarni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zUo Strona Główna -> Nasze Historie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 1 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin