Czyli nasze opowiadania XD
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Szkoła na wesoło :)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zUo Strona Główna -> Nasze Historie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Nie 12:14, 16 Wrz 2007 
Temat postu:

Następnego dnia:
- Juri!!- wrzasnął wskakując na jej łóżko Kosho.
- Ja śpię, Łosiuuu...
- Mam kłopoty sercoweee...
- To idź do kardiologa...albo do weterynarza...
- Nie takie, kretynko!!
W tym momencie dziewczyna szybko podciągnęła się na łokciach i wybałuszyła oczy na swojego brata.
- A co to niby ma znaczyć??
- No...no wiesz...
- No wiem, ale z kim?? Nigdy nie miałeś no...ten tego...no chyba, że mi nie mówiłeś...
- Oczywiście, że ci nie mówiłem!!
-...
-yyy...to teraz mi mogłabyś pomóc??
- A po co ci moja pomoc, jeżeli nigdy nie zwracałeś się do mnie w takich sprawach??
- Bo to jest dziewczyna, którą znasz...
- No nie pierdziel, że zakochałeś się w Kanicie!!
Dziewczyna położyła się z powrotem ze śmiechu.
- Nie...ale to jest chyba jej rodzina...
-...czemu o tym nie wiedziałam!!! Hej, ale nie wiem czy Kurogane...
Chłopak kopnął ją w kolano, na co ona zawyła z bólu.
- Czyli nie chodzi tu o Kurosia...to całe szczęście...ale...
- No właśnie...
- NO CHYBA ŻEŚ ZWARIOWAŁ!!!!!!!!!!!- dziewczyna wydarła się na cały dom.
- Co wy się tak drzecie??!!- na progu stał zaspany Shun w samych bokserkach.
- A TY MÓGŁBYŚ SIĘ UBIERAĆ!!!
- TA, PRZEZ SEN!!!
- A MI TO JUŻ NIKT NIE POMOŻE???
Darli się tak przez kilkanaście minut. W końcu skończyło się na tym, że Juri zamknęła się w kuchni, Shun w łazience, a Kosho w szafie. Ona miała najlepiej, ponieważ miałą świeży zapas żywności i wyjście ze strony ogrodu, przy którym zawsze czekał na nią Kurogane.
- WYCHODZĘ, ĆWOKI!!!
Juri trzasnęła drzwiami. Była tak wkurzona, że nie zauważyła wampira opartego o ścianę. Poszła przed siebie, a on zakłopotany szedł za nią.
- Juri...
- yy...ta, Cześć Czarnulku...
- Coś się stało??
- ee...nic...
- Dzisiaj dekorujemy salę...
- a po kiego??
-...na bal...
- a...tak...bal...
- Dekoruje samorząd i przewodniczący każdej klasy...czyli...
- Ja z twoją siostrą...to będzie masakra...
********************
Gdy pożegnali się na korytarzu, wilkołak pomaszerował do dużej sali, w której już czekała Beatrix i reszta przewodniczących klasy. Wampirzyca patrzyła na każdy jej ruch i zawsze musiała znaleźć jakiś błąd. Torturowała ją tak przez kilka godzin. W końcu zrobili połowę pracy i Bea zrobiła przerwę kilkuminutową. Juri byłą wykończona. Leżała na ławce i oddychała ciężko. Latała kilka godzin w te i we wte na drabinie. Nikt się nie mógł śmiać, wygłupiać lub robić "innych dziecinnych rzeczy" jak to określiła Beatrix. Szkoła była już zamknięta. Została chyba tylko jedna nauczycielka. Przewodniczący klas powoli zbierali się do domu. Tylko Juri musiała zostać bo źle przypięła balony do ściany. Wampirzyca pilnowała ją ciągle. Nagle ktoś z hukiem wkroczył do sali...był to egzorcysta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mitsu
Drużyna Asafy



Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: a żebym to ja wiedziała

PostWysłany: Nie 18:41, 16 Wrz 2007 
Temat postu:

" Ugh, a przystojny chociaz był???"

Tymczasem Kanita olewając wszystko i ciesząc się faktem że nie jest ani przewodniczącą, ani nikim kto wchodził w skład tego całego majdanu wracała wesoła ze szkoły śpiewając sobie piosenkę własnego autorstwa pt. "Jestem najlepszą matematyczką na świecie". Droga do domu mijała jej dość szybko, słońce świeciło mocno na niebie, ptaszki śpiewały i takie tam inne cudeńka, dziewczyna zdjęła kapelusz z głowy mimo iż nie powinna. Poprostu było jej za gorąco w całym tym zestawie przeciwsłonecznym, płaszcz został więc przewieszony przez ramię, podobnie jak plecak, a ona sama w czarnych rękawiczkach, swetrze i długich bojówkach wachlując się kapelindrem szła przez środek leśnej ścieżki z wielką nadzieją że jej życie nareszcie się choć troszkę zmieniło. I choć Bea w szkole zachowywała się tak jak zwykle, a w stosunku do Juri z wiadomych powodów nawet gorzej to Kanita wiedziała że jej siostra nareszcie się zmieniła. Gdy weszła w domu nie było nikogo, w sumie to nawet było jej to na rękę, dochodziła piąta popołudniu dziewczyna rzuciła plecak na ziemię i z braku innych pomysłów na spędzenie piątkowego dnia uwaliła się w fotelu przed telewizorem z gorącą herbatą i bombonierą od Beatrix. Właśnie zaczynała się nigdy nie kończąca "Moda na sukces" a z uwagi na to że nic innego w TV pudle nie było zaczęłą ze znudzeniem przypatrywać się bohaterom tego wspaniałego serialu. W pewnym momencie rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, wyrwana z chwilowej drzemki rzuciła się pędem do drzwi po czym otworzyła je gwałtownie. Na progu stał Shun.
- Cześć nie przeszkadzam?- zapytał się widząc że jest w stanie lekkiego otumanienia.
- Nie no co tyyy- ziewnęła czarnowłosa- Bey nie ma w domu- dodała z uśmiechem odpowiadając tym samym na jego następne pytanie- Właź- chłopak wszedł do środka, Kanita zamknęła drzwi i wrócił na fotel.
- Czekolatkę- zaproponowała podając mu pudełko, Shun wziął jedną.
- Mmmm niezła, skąd masz?
- Od Beatrix- odpowiedziała obojętnie dziewczyna patrząc się w telewizor, jednak musiała się od niego oderwać gdyż chłopak zaczął się krztusić.
- Od kogo?- zachrypiał
- Od Beatrix, mojej siostry- Kanita popatrzyła się na niego zdziwiona, po czym nagle wybuchła niekontrolowanym śmiechem.
- Nie martw się wszystko z nimi w porzątku- wykrztusiła przez śmiech, jednak Shun nadal patrzył się na nią niepewnie. Czarnowłosa widząc że inaczej go nie przekona chichocząc sama wzieła dwie czekolatki po czym bezceremonialne wpakowała je sobie do ust.
- Wiszisz wszyszko z nimi wposzatku- powiedziała niewyraźnie, nadal się uśmiechając, po dłuższej chwili choć z lekką niepewnością Shun również wziął drugą po czym razem zajęli się krytykowaniem "boskiego serialu".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Nie 21:44, 16 Wrz 2007 
Temat postu:

- To twoja wina, ty zawszony kundlu!!- Bea siedziała na klozecie,a koło niej stała Juri
- cicho siedź bo nas znajdzie!!!
- Ta jasne...to jest człowiek przecież!!!
- No, nie zauważyłam!! Trzymał srebrny krzyż i miał pełno czosnku przy sobie, ale niieee, to nie był człowiek!!
- Zamknij się, smarkulo jedna i nasłuchuj...podobno wy, wszarze macie dobry słuch...
Dziewczyna posłusznie wysłuchiwała każdego dźwięku. Nie chciała się narazić starszej od siebie wampirzycy, która na pewno była od niej silniejsza i mogła w każdej chwili ją wypchnąć z pomieszczenia. Nagle usłyszała stukanie butów. Jednak to nie był egzorcysta. Pani Riza widocznie, znów zagubiła się w szkole i spędzi kolejną noc w toalecie damskiej.
- Ona jest człekiem, nie??
- No...ale i tak się boi tego pingwina w spodniach...
Juri parsknęła śmiechem, na co Bea szybko przyłożyła jej rękę do ust.
- Zamknij się, ty kundlu...
- Możesz przestać tak do mnie mówić???!!!
- Zamknij się!!!!!
- NIE ZAMKNĘ SIĘ!!!!!!!!!
Po chwili wilkołak usłyszał kolejne kroki. Tym razem były ciężkie i bardzo szybkie. Kiedy to coś stanęło przed drzwiami do toalety, usłyszały głos:
- Tu jesteście, pomioty szatana!! Zaraz was zniszczę!!!!! BUHAHAHAHAHA!!!!!!!!!!!!!
- No to jesteśmy w dupie...- skomentowała Juri i opadłą na podłogę niezbyt czystego klozetu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoko.
Warlock
Warlock



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z mHroku.

PostWysłany: Pon 16:31, 17 Wrz 2007 
Temat postu:

Nagle rozległ się dźwięk przypominający dokręcanie czegoś śrubokrętem.
-Może ty jesteś w dupie, parszywy mięsożerco, ale ja nie. - oznajmiła Beatrix sięgając za pas i wyciągając z niego sprawnie katanę. Juri spojrzała na wampirzycę i spytała:
-I co niby chcesz zrobić, co.?
-Siedź cicho kurduplu. - Bea otworzyła delikatnie drzwi i wyszła z impetem z kabiny. Rozległ się wrzask i wilkołak również wybiegł z kabiny. Ku zdziwieniu Juri to nie Beatrix wrzeszczała, ale mężczyzna. I to nie był egzorcysta lecz... szkolny woźny. Wampirzyca opuściła momentalnie katanę i zapytała przerażonego starca:
-Co pan do jasnej anielki tu robi.?! Czy pana coś trafiło.?! Co pan sobie..
-Psychopatko.! Uspokój się.! - Juri wrzasnęła i podeszła do woźnego.
-Ja.. ja tylko chciałem odkręcić zawory od klamek na oknie, bo jacyś gówniarze to tam przykręcili... - wysapał jednym tchem.
-I to na to pan tak wrzeszczał, pomioty szatana i tak dalej.? Nie jest pan egzorcystą.? - wilkołak już nie mógł kryć rozbawienia.
-Taa.. Znaczy.. był tu jakiś uczeń co przebierał się za egzorcystę na ten wasz durny bal.. - starzec powoli odzyskiwał mowę.
-Przepraszamy za kłopot. - dziewczyna wstała i pobiegła za zmierzającą już w kierunku szatni wampirzycą. - A ty, to nigdy nie możesz być miła, co.?!
Beatrix odwróciła się gwałtownie i powiedziała ze skwaszoną miną:
-Zamknij się zapchlony kundlu.!
-Nie mów tak do mnie.!
-Bo co.?!
-Bo jestem siostrą twojego kolesia.!
Wampirzyca uderzyła pięścią w głowę wilkołaka. Odgarnęła do tyłu swoje czarne loki i syknęła:
-Kretynka. - po czym odwróciła się na pięcie i wyszła ze szkoły.


Drzwi jak zwykle otworzył Walter mając w ręce szmatę do mycia podłogi. Wziął od dziewczyny płaszcz i już chciał coś powiedzieć, ale Beatrix go uprzedziła:
-Zamknij się, Walter. Miałam okropny dzień. Jakby ktoś do mnie dzwonił, to powiedz, że mnie nie ma. Zwłaszcza jakby to był Joshua.
Lokaj pokiwał porozumiewawczo głową i udał się do kuchni. Wampirzyca zdjęła buty, ziewnęła i przeciągnęła się. Udała się przez hol do swojego pokoju, mijając salon. Tam siedziała Kanita i Shun. Oboje jedli bombonierkę. Czarnowłosa tylko ich minęła, powiedziała "Cześć wam" i pomachała oniemiałej dwójce. Na schodach jakby się opamiętała, cofnęła się i stanęła w wejściu do pokoju. Kanita miała bardzo niepewną minę, a Shun od razu zrobił się biały jak ściana. Beatrix zmarszczyła brwi i spojrzała na czekoladkę w ręce srebrnowłosego.
-Od kiedy takie śmierdzące kundle jak ty, lubią czekoladki nadziewane krwią, co.? - zapytała i udała się do swojego pokoju.
Na schodach jeszcze usłyszała jak Shun z niedowierzaniem mówi "co ona taka miła.?". Wampirzyca uśmiechnęła się do siebie i rozwaliła się na wyrku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pon 20:16, 17 Wrz 2007 
Temat postu:

- Zabiję ją kiedyś...- mówiła Juri sama do siebie wracając do domu w ciemności. Głowa ją bolała, było zimno- i ogólnie do dupy jest...- jak to skomentowała mówiąc do jakiejś niedziałającej latarni.- Kiedyś to naprawdę, wykoszę wszystkich, którzy mnie wkurzają...jeszcze troszkę lekcji u Czarnulka i będzie gicior...
- Coś o mnie mówiłaś??- Dziewczyna szybko się odwróciła i zobaczyła Kurogane. Przytuliła się z uśmiechem do niego, na co on trochę zszokowany objął ją lekko. Nagle jej łzy skapały mu na rękę.
- Co się stało??
Teraz dziewczyna miała się komu zwierzyć. Opowiedziała mu dokładnie wszystko,a ostatnie zdarzenia dodała już z krzykiem i z przekleństwami na siostrę wampira.
- I mnie jeszcze ta kretynka uderzyła!!! I boli jak cholera!!!!!!!
- Nie martw się, pogadam z nią...
- A tak w ogóle...to co ty tam robiłeś??
- Wiedziałem że będziesz w szkole, to chciałem po ciebie przyjść...i się o coś spytać...
- Hmm??
- No bo w sobotę jest ten cały kretyński bal...
- Zgadzam się z tobą w stu procentach...
- Tak...i właśnie chodzi o to, że...- Kurogane podrapał się po głowie.
- Nooo....???- Juri próbowała patrzyć mu prosto w oczy, ale on uciekał wzrokiem.
- Yyyy...wiesz co?? To może spytam się jutro, dobrze??
- Spoko- Dziewczyna uśmiechnęła się od ucha do ucha i pomaszerowała w stronę swoich drzwi wejściowych- To do zobaczenia!!!- pomachała wampirowi i weszła cicho do domu.
Wilkołak po chwili dostał smsa.
"Zaraz to załatwię"
Po tej wiadomości poczuła ulgę, że ma takiego przyjaciela jak Kurogane. Latała po całym domu wesołą jak nigdy w życiu. Właściwie nie chodziło o to, że Bea dostanie za swoje, ale o sam fakt, że chłopaka obchodzi to, co się z nią dzieje. Zaczęła oglądać jakiś durny serial pt:"Pierwsza Miłość",a później przełączyła na swój ulubiony serial. Pół godziny siedziała bez ruchu i oglądała uważnie każdy ruch postaci. Czasami na nie wrzeszczała, czasami im próbowała pomagać. Na końcu się poryczała,a później zasnęła jak dziecko na kanapie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoko.
Warlock
Warlock



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z mHroku.

PostWysłany: Pon 20:56, 17 Wrz 2007 
Temat postu:

Beatrix leżała w swoim łóżku i zastanawiała się jak by się wykręcić od durnych pytań, dlaczego przyszła sama na bal, kiedy do pokoju wszedł Kurogane. W tym samym momencie rozległ się dźwięk komórki dziewczyny. Telefon leżał na szafce obok drzwi. Czarnowłosa podniosła się i powiedziała:
-Bracie.. daj telefon..
-Nie. - na jego twarzy przeplatało się zażenowanie ze zdenerwowaniem. - Co ty sobie wyobrażasz, co.?! Musisz się nad nią znęcać psychicznie.?!
-Wiesz, że nie lubię tych kundli...
-Tak.?! A z Koshem to jakoś możesz się szlajać.?!
-Ale on to.. - zaczęła wampirzyca, lecz przerwał jej sygnał nadejścia wiadomości. Zdenerwowany chłopak wziął do ręki telefon siostry, ta szybko zerwała się z łóżka, ale że jest o wiele niższa, nie mogła dosięgnąć. Kurogane dwa razy przeczytał sms-a i spojrzał na dziewczynę.
-Co ma przepraszam znaczyć, "Tam gdzie zawsze, o tej co zawsze, Kosho".?!!!
-Zamknij się.
-Eh.. okej. Powiedzmy, że tej rozmowy teraz nie było... ALE NIE ZNECAJ SIE NAD JURI.!!!!!
-Masz zamiar mi tu wrzeszczeć.? - wampirzyca podeszła do biurka i sięgnęła po soczek. - Co chcesz.?
-Bea... Mam problem.. - chłopak westchnął i opadł na fotel, łapiąc soczek, który rzuciła mu siostra.
-Jaki.?
-Nie mogę się o coś spytać... dlatego zrób to za mnie.
-A o co.?
-Poproś Juri, żeby poszła ze mną na bal.
Beatrix opluła Kurogane soczkiem. Ten tylko się oblizał i powiedział:
-Proszę cię... Chyba, że chcesz żeby cała szkoła dowiedziała się, że ta słynna Beatrix, przeciwniczka wilkołaków.. zakochała się w jednym z nich. - dokończył z ironią.
-A kto ci to nagadał.?
-Wiesz... mam jeszcze jedną siostrę...
Na chwilę zapanowała cisza, przerywana przez siorbanie chłopaka. W końcu Beatrix oznajmiła:
-To jest podły szantaż, ale zgadzam się.
-Serio.?! - wampir nie mógł uwierzyć w to co słyszy.
-Tak. A teraz zejdź mi z oczu. - dziewczyna odwróciła się, ale po chwili ogromne cielsko jej brata ją przytuliło.
-No... Teraz zachowujesz się jak siostra. - mówiąc to zamknął za sobą drzwi.



*Następnego dnia w szkole*.

Czwartek jak to czwartek. Za dwa dni miał odbyć się bal. Cała szkoła była już udekorowana. Jednak dla szukającej właśnie klasy 3 a, Beatrix, to nie był zwykły czwartek. Po chwili dogonił ją Kurogane. Dziewczyna spojrzała na niego i powiedziała:
-Weź się rozluźnij... Chociaż jak ja bym szła gdzieś z takim pchlarzem.. - jednak widząc spojrzenie chłopaka urwała.
Po chwili podeszli do śmiejących się Kanity i Juri. Na widok Bey uśmiech spełzł z twarzy wilkołaka. Kanita uśmiechnęła się i powiedziała:
-Nie mam kasy, Bea.
-Ale ja nie do ciebie. - wampirzyca z przekąsem spojrzała na Juri.
-C-co się stało.? - wilkołak nie wiedział o co chodzi.
-Pchla.. znaczy... Ju-Juri... mój skończony kre.. znaczy.. brat.. no.. tego... to totalne bezgu.. więc.. Kurogane chciał cię zaprosić na bal. - wydusiła z siebie Beatrix.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pon 21:31, 17 Wrz 2007 
Temat postu:

Dziewczyna stała osłupiała. Kolana pod nią się uginały. Patrzyła ciągle na chłopaka. On przytrzymał ją w momencie, gdy musiała już się oprzeć o ścianę. Bea poszła sobie, mówiąc, że nie może na to patrzeć.
- Yyyy...
- Przepraszam...
- Eeeee...
- Chciałem to sam zrobić...
- He...heheh...
- Jak nie chcesz to nie...
- Ale-e-e...
- Naprawdę, nie chcę cię zmuszać...
- Ale-e-e...
- Jak już cię ktoś zaprosił to...
- Z przyjemnością z tobą pójdę...- powiedziała to cicho i popatrzyła się na zdziwionego chłopaka. On po chwili uśmiechnął się i poszedł do swojej klasy. Dziewczyna w tym momencie opadła na ziemię.
- To było...- powiedziała powoli Kanita.
- Coooś...- dokończył wilkołak i próbował uspokoić swój oddech.
- Nie wiedziałam, że mój brat...
- Ja też...A i tak niedługo ciebie zaprosi Shu...
- Co, co co??
- Niiieee, nic !!!- Juri wstała powoli i podniosła swój plecak. Wywaliła się na drugi bok. Jej kolana dalej odmawiały posłuszeństwa. rozmasowała je szybko, ponieważ już zbliżała się do sali nauczycielka ze sztuki.
- O nie...znowu będziemy kleić...
***********
I tak też się stało. Juri miała całe ręce poklejone, a klej jeszcze nie wysechł do końca. Kanita jeszcze jakoś się trzymała, a po lekcji poleciała szybko umyć ręce.
Dziewczyna właśnie schodziła po schodach, kiedy trafiła na Kurogane. Przywitała go z rumieńcem na twarzy i zaczęła rozmawiać na temat jakiejś nowej gry na platformówkę. Chłopak słuchał jej uważnie i dodawał też czasami swoje zdanie o tym produkcie. W końcu poprosił ją aby wyjęła mu z kieszeni klucze.
- Trochę bardziej po lewej...- Wampir sam nie mógł tego zrobić, ponieważ miał zajęte ręce przez makietę na fizykę.
- Eee...Czarnulku...mamy mały problem...
- Jaki??
- Miałam właśnie plastykę i...
- Nie...
- Tak...
- Niieee...
- Taaaak!!!
- Nie możesz oderwać??
- To jest kropelka...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoko.
Warlock
Warlock



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z mHroku.

PostWysłany: Pon 21:58, 17 Wrz 2007 
Temat postu:

-Ałaa... Trzymaj mnie... - wyjęczała Beatrix.
-No trzymam.! - wysapał Kosho.
-Ale nie tu, kretynie.!
Beatrix i Kosho właśnie dekorowali ostatni korytarz na parterze. Wieszali gazetkę znajdującą się tuż obok ubikacji. Nikt nie widział w tym sensu, bo tutaj nikt nie chodził. Ale dyrektor szkoły był nadzwyczaj upierdliwy.
Wilkołak pomagał Bei. Zamiast trzymać drabinę, trzymał ją za biodra. Dziewczyna chciała mu przyłożyć ze szpilki ale się powstrzymała, zamiast tego pokryła się cudnym rumieńcem.
-O patrz kto idzie... - powiedział chłopak, na co obydwoje się odwrócili.
Ku nim zmierzali Kurogane i Juri. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że dziewczyna miała rękę w przedniej kieszeni spodni chłopaka, i wyglądało to nie tuzinkowo. Na widok swojego brata, wampirzyca spadła z drabiny, ale na szczęście złapał ją Kosho. Ona jeszcze bardziej się zarumieniła i szybko podeszła do brata.
-Rozumiem, że idziesz z nią na bal. Z takim kundlem.! Ale żeby pozwalać na coś takiego.?! - wydarła się wampirzyca, zamiatając swoimi czarnymi lokami.
-Zaprosiłeś już ją na bal.? - zapytał Kosho, a Kurogane tylko kiwnął głową.
-Bea.. to nie tak..
-Jak nie jak tak.! Ślepa nie jestem.!
-A powiedz co robiłaś tutaj z moim bratem, co.?! - oburzyła się Juri. Dziewczyny przez jakąś chwilę piorunowały się spojrzeniami, po czym Beatrix jak gdyby nigdy nic odwróciła się na pięcie i poszła na dół. Szybko dogonił ją Kosho, trzymając w ręku jej torebkę i sweter.
-Proszę. - powiedział uśmiechając się.
-Nie musiałeś mi tego przynosić. - oboje wyszli na pole, gdzie była duża przerwa.
-W jakich kolorach robimy scenę.? - zapytał wilkołak.
-Jasnych.. - mruknęła wampirzyca, przymrużając oczy, kiedy zaświeciło słońce.
-A ja myślałem, że ciemnych...
-Nie bo jasnych.
-Ale przecież ustaliliśmy..
-Ale mi się bardziej podobają jasne.
-Czy ty o wszystko musisz się kłócić.? - Kosho uśmiechnął się i poszedł w kierunku ludzi z jego klasy. Beatrix poszła przed siebie i natknęła się na Joshuę.
-Znowu ty... - mruknęła na jego widok.
-Będę pod twoim domem szóstej, przed balem. - powiedział oschle.
-Wątpię.
-Co masz na myśli.?
-Że nie idę z tobą.
-To z kim k***a.? - blondyn się zdenerwował. Wampirzyca rozejrzała się dookoła i jej wzrok spoczął na wilkołaku.
-Z Kosho.. - powiedziała i szybko poszła w drugą stronę zanim słowa, które przed chwilą wypowiedziała zdołały dotrzeć do Joshuy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yoko. dnia Wto 18:28, 18 Wrz 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mitsu
Drużyna Asafy



Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: a żebym to ja wiedziała

PostWysłany: Pon 22:34, 17 Wrz 2007 
Temat postu:

Jak zwykle w piątek po lekcjach Kanita kończyła lekcje o 14:30, jednak tym razem z niewiadomych nawet samej sobie powodów nie schodziła do szatni razem z cała resztą swojej klasy, nawet Juri zostawiła w tyle, zresztą to jej w ogóle nie robiło różnicy tym bardziej że wilkołaczka ostatnio dosłownie kleiła się do jej brata. Poza tym była tego dnia wściekła jak osa, a znając samą siebie postanowiła jak najszybciej zmyć się ze szkoły gdzie było zbyt wiele powodów do spotkania przyjaciół, rodziny czy nawet innych uczniów gdyż mogło się to skończyć trwałym kalectwem dla któregoś z nich. Wpadła więc do szatni wcześniecj wypychając paru gości w przejściu, pech chciał że trafiła akurat na pierwszoroczniaków, tak teraz mogła wyładować negatywne emocje.
- Z drogi małe ^$^%*(^%, co wy sobie ^$@#!@#(*& myślicie. Pchają się &^%$& jak jakieś ^%*()&*% nie wiadomo co. - wrzasnęła przywalając jednemu z nich łokciem w głowę, po chwili jednak obaejrzała sie za siebie czy nie idzie jaks nauczycielka, jednak z uwagi na to że wpadła do szatni jako jedna z pierwszych nikogo niepożadanego nie dostrzegła, uśmiechnęła się złośliwie i ruszyła ku swojego boksu popychając kogo to się nadarzy na ławkę, bądż kogoś innego i wyklinając przy tym niemiłosiernie. Gdy wyszła z budynku szkoły, mimo iż paru "kotków" się ładnie załzawiło z powodu jej skromnej osoby nie poczuła ulgi, co wprawiło ja w jeszcze gorszy nastrój. Seszła szybko po schodach i ruszyła w stronę głównej bramy.
- Kanita!- usłyszała za sobą głos Shuna, odwróciła się gwałtownie.
- O Shun, witam serdecznie- powiedziała jednak chłopak się skrzywił, w jej głosie mozna było usłyszeć dosłownie wszystko ale napewno nie serdeczność.
- Coś nie tak?- zapytał się ostrożnie, dziewczyna zbiła go zimnym wzrokiem.
- Taaaaa, coś jest nie tak- warknęła po czym ruszyła dalej, jednak chłokak zastawił jej drogę, w zamian oberwał kolejną porcją spojrzenia mówiącego jedno, czyli "zjeżdżaj".
- Domyślam się że choćbym nie wiem co ci mówił to i tak nie powiesz mi co ci jest, więc jeśli chcesz się wyładować to nie drzyj się na dzieci tylko już lepiej mi przywal dobra?- Kanita stanęła.
- Słucham?- zapytrała się zdziwniona.
- To co słyszałaś, poprostu mi przywal- Shun wyszczerzył do niej zęby.
- Ale...- zaczęła czarnowłosa
- No nie mów że nie potrafisz- tym razem trafił w sedno, dziewczyna zamachnęła się i centralnie pięścią przywaliłą mu w brzuch, chłopak zgiął się w pół. Kanita stała przez chwilę patrząc sie na niego po czym najwyraźniej jej musiał przejść.
- Eee znaczy się, nie ja cie przepraszam- zaczęłą sie tłumaczyć, chłopak zaczął sie śmiać.
- Niby za co, przeszło ci.- odparł prostujac sie w końcu.
- Nh, no w sumie to... masz rację- powiedziała Kanita również się uśmiechając.
- To co odprowadzić cię do domu?- zaproponował kładąc jej rękę na ramieniu.
- N.. nooo dooobra- powiedziała z uawanym ociąganiem Kanita po czym razem ruszyli w drogę powrotną.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Wto 16:12, 18 Wrz 2007 
Temat postu:

- Shun...
- Tiaaa...??- chłopak oderwał wzrok od swojej wspaniałej gry zatytułowanej "Liquid Wars" i popatrzył się na swoją siostrę ze zdziwieniem.
- No to teraz mi tłumacz z tymi...no...jak im tam???- podłożyła mu pod nos książkę z biologii.
- Chromosomy...
- No i właśnie...
- To popatrz... komórka jajowa i plemnik mają...
- No, po 23 chromosomy...
- No właśnie...to jakby nie łączyły się w pary, to każde pokolenie miałoby dwa razy więcej chromosomów.
- A to gatunkowe...coś tam??
- No przykład masz w łosiu i koniu. to są inne gatunki...i dlatego ich dziecko...
- Muł...
- Jest bezpłodne...Bo się chromosomy nie łączą...
- A no chyba, że tak... To teraz wyjaśnij mnie tooo...



***********
Tłumaczył jej przez jedną godzinę. Później razem grali we wspaniałą(ona jest boska) grę, o dźwięcznej nazwie podanej wyżej. Kosho wygrywał częściej, ale Juri wygrywała z nim zawsze na pustej platformie. Jej taktyka polegała na okrążeniu płynu brata i powolnym zżeraniu jego bakteryjek.
- Hahahahaha!! I znowu wygrałam!!
- A wy znowu się drzecie??- Shun wszedł do pokoju i popatrzył na wyniki.- Łooo...wymiatasz, siostraaa...
- Gramy w trójkę??- zaproponowała dziewczyna patrząc z uśmiechem na obu.


***************
Rozniosła obu w trzech turach. W końcu zaczęli działać razem.
- Kosho na Juri, na Juri!!!
- A która ona jest!!!
- To ja jestem- Juri pokazała na zielonego gluta Shuna
- Nie, Nie!!!- wrzeszczał chłopak, ale było już za późno. Kosho zjadł mu cały płyn.
Po pięciu minutach:
- Hahahahahaha!! Znowu wygrałam!!!
- Ja się tak nie bawię!!!!!!- powiedzieli jednocześnie bracia.
- A przesadzacie...muszę się za naukę wziąć...
- Za co??!!!- zdziwił się Shun i popatrzył na siostrę, martwiąc się, że jest chora.
- Biologia...- powiedział tylko wilkołak, który właśnie wyłączał komputer.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoko.
Warlock
Warlock



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z mHroku.

PostWysłany: Wto 19:08, 18 Wrz 2007 
Temat postu:

Beatrix właśnie wyszła z łazienki. Miała na sobie na piżamę, którą była stara koszula Kurogane. Zgłodniała więc udała się do kuchni. Tam zastała Waltera szorującego blaty. Dziewczyna otworzyła lodówkę i stała tak przed nią z pięć minut, zanim wyciągnęła lody o smaku krwisto-czekoladowym. Spojrzała na starca i wzięła od niego ścierkę.
-Walter... czy nie powinniśmy zacząć ci więcej płacić.?
Lokaj tylko się uśmiechnął i wziął szmatę z powrotem do ręki. W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Walter poszedł otworzyć a wampirzyca spojrzała na zegarek. Była jedenasta. Chciała zobaczyć kto przyszedł, ale po chwili usłyszała dobrze znany jej głos:
-Siema staruchu.!
Beatrix wyszła na korytarz. Po chwili stanęła obok niej zapłakana Kanita.
-Co się stało.? - zapytała przestraszona.
-Oglądałam Króla Lwa.. - odpowiedziała młodsza wampirzyca z zakatarzonym nosem.
Po chwili pojawił się też zaspany Kurogane. Do domu wszedł wyskoki i smukły, młody mężczyzna. Jego czarne włosy opadały mu na lekko czerwone oczy. Po jego obu stronach stały wyjątkowo skąpo ubrane kobiety. Wyglądały identycznie - długie czarne włosy, te same oczy, ubrania.
-Siema kuzyneczki... Yo kuzynie - powiedział przybysz rzucając się dziewczynom w ramiona. Uściskał dłoń Kurogane. Po chwili milczenia Beatrix wykrztusiła z siebie.
-Eee.. Lucek.. trochę się.. no tegoo.. zmieniłeś... - i przywołała w pamięci obraz mającego problem z nadwagą, urzędnika w okularach.
-No wiesz Bea.. ty też. - odrzekł po czym spojrzał na kuzynkę jakby miał w oczach rentgen. Kurogane zauważył to i zapytał:
-A kim są twoje... eee.. koleżanki...?
-A to moje dziewczyny, Ruri i Hari.
-Twoje co.?! - zapytały jednocześnie Bea i Kanita.
-No dziewczyny.. nie mogłem się zdecydować... a co tak stoimy w przedpokoju. Walter, zanieś nasze rzeczy na górę. Nie zaprosicie starego Lucusia dalej.?


Siedzieli już tak godzinę i o dziwo to trójka rodzeństwa mówiła najwięcej, nie Lucek. On był zajęty bardziej swoimi towarzyszkami.
-A co cię tutaj sprowadza.? - zapytała Bea, patrząc na Ruri i Hari.
-Zostałem zaproszony do udziału w Tańcu z Gwiazdami.
-Że co.? - Kurogane nie mógł ukryć zdziwienia.
-Normalnie. Jestem w czołówce najprzystojniejszych ludzi biznesu...
-A to o tobie mówili ostatnio w jakimś programie.! Ale ja wogóle nie wiedziałam, że to ty.. - palnęła Kanita, na co bliźniaczki roześmiały się.
-No to teraz już wiesz... A my - spojrzał na swoje towarzyszki - idziemy spać. - po czym poszedł po schodach na górę.
Przez chwilę panowała cisza.
-Chyba mi się to śniło. Idę spać. - powiedział Kurogane idąc w stronę swojego pokoju.
-Ja też. - odrzekła Kanita.
-I ja.. - Bea poszła do siebie. Ale przez długi czas nie mogła zasnąć. Po części było to spowodowane dźwiękami dochodzącymi z pokoju Lucka, który znajdował się obok jej pokoju. Ale głównie myślała o tym, jakby oświadczyć Kosho, że musi z nią iść na ten durny bal...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Wto 19:57, 18 Wrz 2007 
Temat postu:

- To jest nakaz skrętu w prawo!- powiedział Kosho machając jakąś kartką ze znakiem drogowym. Na kanapie siedzieli Shun i Juri.
- To jest...
- Zakaz skręcania w prawo??- powiedziała dziewczyna.
- Hej, ty masz nie mówić!!
- A dlaczego to jest zakaz, jeżeli jest przekreślony??- tym razem do rozmowy włączył się Shun.
- Bo nie mieli na co wykorzystać tego czerwonego papierka!- wytłumaczyła mu Juri. Kosho walnął głową w ścianę i odwrócił kartkę.
- A to jest...- powiedział cichym głosem.
- Taki znak jest na toaletach męskich!!- wrzasnął srebrnowłosy.
- To samo bym powiedziała...
W tym momencie chłopak miał już dość i wyszedł z pokoju. Wrócił po kilku minutach .
- Spróbujmy jeszcze raz...




Tak to trwało dwie godziny. W końcu Juri się nauczyła wszystkiego, a Shun dalej nie znał znaków drogowych...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoko.
Warlock
Warlock



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z mHroku.

PostWysłany: Czw 20:59, 20 Wrz 2007 
Temat postu:

Beatrix wydawało się, że ledwo co zasnęła, kiedy obudziło ją mocne szturchnięcie i poczuła, że ktoś kładzie się koło niej biorąc całą kołdrę. Odwróciła się i ujrzała roześmianego Lucka.
-Siema kuzynka.! - powiedział przykrywając się kołdrą. - Co tak długo śpisz.? Twój braciszek już miota się od rana, bo nie wie co m ubrać na bal. A ty sobie śpisz w najlepsze...
-Gdybyś był ciszej w nocy.. - mruknęła wampirzyca wstając i zakładając szlafrok.
-No cóż..
-A właśnie. Gdzie twoje koleżaneczki.. Jak im było.. Ruri i Hari.?
-Poszły na zakupy...
-Aha... - Bea pociągnęła łyk z wczorajszego soczku.
-Kupić tobie i Kanicie sukienkę na bal.. - dziewczyna opluła wszystko dookoła soczkiem.
-ŻE CO PROSZE.?!
-To co słyszałaś... A ja idę.. Mam spotkanie za godzinę z producentem Tańca z Gwiazdami.. - mówiąc to wstał, pomachał Beatrix i wyszedł z pokoju.
Wampirzyca oszołomiona tym co usłyszała ubrała się i zeszła na dół, gdzie nie zastałą nikogo. Na lodówce wisiały trzy karteczki. Na pierwszej było napisane:
"Nie ma mnie, nie wiem kiedy wrócę, Kanita".
Na drugiej:
"Będę na obiad. Kurogane."
"Jestem na zakupach. Walter".
Wampirzyca sięgnęła do szafki i szybko zrobiła sobie śniadanie. Jedząc kanapkę z dżemem krwisto-malinowym, przypomniała sobie wczorajszą rozmowę z Joshuą. Po śniadaniu westchnęła i z ciężkim sumieniem wyszła z domu. Uśmiechnęła się do siebie, kiedy krople deszczu zaczęły spływać po jej twarzy.

Zanim doszła do domu Kosho, była już cała mokruteńka. Z wielką niechęcią nacisnęła na dzwonek. Właściwie potępiała siebie za to, że musi zniżać się do tego poziomu. Po prostu nie chciała wyjść na kłamcę przed Joshuą.
Drzwi otworzyła Juri. Na widok Beatrix zrobiła wielkie oczy i niepewnym głosem powiedziała:
-C-cześc. Weejdźź..
-Ja nie do ciebie. - odpowiedziała oschle wampirzyca, bez ogródek weszła do środka. - Jest Kosho.?
-Taaa.. Kosho.! - zawołała Juri unikając spojrzenia Beatrix.
Chłopak zbiegł na dół w samych spodniach. Spojrzał zaskoczony na zmoczoną wampirzycę.
-Bea.. co ty tu robisz.? - spytał uśmiechając się.
-No cóż.. jakby to powiedzieć. Mam pewien problem. A właściwie to MY mamy problem. - odpowiedziała czarnowłosa, wieszając płaszcz na wieszaku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pią 15:58, 21 Wrz 2007 
Temat postu:

- Rany Boskie!!!- Wrzasnęła Juri patrząc się na brzuch wampirzycy. W tym momencie dostała w łeb od swojego brata.
- Zawsze musisz mieć TAKIE skojarzenia???
- No, innych się wywnioskować nie da...- dostała drugi raz w głowę.- Ej, okej, może wystarczy... głowa mnie już boli...
Bea popatrzyła na nią, jak na jakiś śmieć powiedziała z pogardą:
- Idź sobie, Juri...
- Nie!!!- Kosho w tym momencie poszedł na górę, ubrać się.
- Wio!!!
- To jest mój dom!!
- No wyjdź!!!
- Czemu??
- A czemu nie??
- Bo zostaniecie sami!!
- I o to chodzi!!
- Ale ja nie wiem co będziecie robić!!!
- Zapewniam cię, że tylko rozmawiać!!
- Tia... zaufaj wampirowi a za kilka minut nie będzie cię na tym świecie...
- To powiedz to mojemu bratu!!
- Twój brat to co innego!!
- Jak to, co innego??
- Tak, po prostu!!
- Dobra...- wampirzyca sięgnęła po swoją torebkę i wyjęła około 300 złotych i wcisnęła do ręki wilkołaka.- Idź sobie kup sukienkę...
- Ale sukienki są droższe- powiedziała ze smutkiem w oczach, na co Bea wyciągnęła kolejne 300.- No...tak już lepiej... To papa braciszku!!!!!
Kosho akurat w tym momencie schodził po schodach. Zamknął drzwi za Juri i zaczął rozmawiać z Beatrix.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoko.
Warlock
Warlock



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: z mHroku.

PostWysłany: Pon 21:22, 01 Paź 2007 
Temat postu:

Siedzieli z w kuchni przy oknie. Bea trzymała w ręce kubek z sokiem wiśniowym, a Kosho grzebał w lodówce, skąd dochodziła mocna woń mięsa.
-Czyli mam iść z tobą na bal.? - zapytał chłopak uśmiechając się i biorąc do ust coś przypominającego kiełbasę.
-Tak. - odparła Bea krzywiąc się na widok mięsa.
-Dnie ma trawy.. - Kosho przeżuwał jedzenie.
-Eeee.. co.?
-Nie ma sprawy.
-Serio.? - wampirzyca była zaskoczona, że tak łatwo poszło. - Myślałam, że z kimś już idziesz.
-No widzisz. - Beatrix wstała i chciała wyjść już, ale na śliskiej i mokrej podłodze straciła równowagę i potknęła się. Kosho chciał ją złapać, ale sam również się poślizgnął i upad na dziewczynę. Z hukiem wylądowali na podłodze. Kosho leżał na Beatrix, której sukienka podwinęła się.. no dość wysoko. Oboje spojrzeli w górę, gdzie nad nimi stał Shun z miną pełną zaskoczenia.
-Eee.. no tego... - zaczął srebrnowłosy. - Ja idę na górę. Nic nie widziałem. - po czym wyszedł szybko z kuchni. Przez chwilę panowała cisza, którą przerwała wampirzyca.
-Wiesz co.. mimo wszystko wolałabym być na górze..
Kosho odwrócił się na plecy tak, że wyglądało to jakby Bea na nim siedziała. Ta ze skwaszoną miną podniosła się i wyprostowała z dumą:
-Mówiąc góra, miałam na myśli pokój na górze. - udała się w kierunku drzwi. Zanim je za sobą zamknęła powiedziała - W pół do siódmej przed szkołą.
Nadal padało. Znów przeklinając, że nie wzięła ze sobą płaszcza, zamieniła się w pumę i pobiegła do domu.
Otworzyła i nie zastała nikogo. Chodziła po domu, przeczytała coś, kiedy przypomniało jej się, że nie ma w czym iść na bal. Udała się na strych, gdzie znajdowały się różne ciekawe rzeczy. Pogrzebała trochę i znalazła coś co przypomniało jej dawne lata - perkusję Kurogane, kontrabas Kanity i swoje skrzypce elektryczne. Wzięła je do ręki. Miały kolor wiśniowy, przejechała palcem po zakurzonych strunach i wzięła się za strojenie. Kiedy skończyła zaczęła grać, ale do pomieszczenia ktoś wszedł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zUo Strona Główna -> Nasze Historie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 3 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin