Czyli nasze opowiadania XD
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Dzieje Allena Walkera i jego ptaszka
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zUo Strona Główna -> Nasze Historie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:02, 17 Sie 2008 
Temat postu:

Opowieść Risy

Urodziłam się 17 lat temu w małej wiosce na południu Francji. Mój ojciec był egzorcystą, a w dodatku był... - urwała.
- Kim? - spytał zaniepokojony Lavi.
Dziewczyna podniosła na niego wzrok.
- Jego brat... to generał Cross.
Lavi zamarł. Wiedział, że Cross to najsilniejszy z generałów. Domyślił się, że dziewczyna żyje pod sporą presją.
- Mój wujek - ciągnęła Risa - kiedy odkrył, że mam w sobie Innocence, kazał mi zostać egzorcystką. Miałam wtedy 15 lat i zdecydowanie tego nie chciałam, jednak nie chciałam zawieść mojej rodziny. Dostałam Rękawice Ciemności od wujka i zaczęłam trenować jak szalona. Niestety, nie było widać efektów. Byłam słaba. Chciałam zrezygnować, lecz mi zabroniono. Tak więc wciąż się męczyłam i wciąż bezskutecznie. Po roku treningów zaczęłam miewać okropne dolegliwości. Kilka godzin po użyciu Innocence łapały mnie rozdzierające bóle brzucha. Wiedziałam, że Innocence źle na mnie oddziaływuje. Kiedy powtórzyło się to kilka razy, powiedziałam o tym wujkowi. Miałam nadzieję, że z troski o moje zdrowie każe mi zrezygnować. Niestety, kolejny raz się na nim zawiodłam. Powiedział, że powinnam się poświęcić dla świata i bronić ludzi przed Akumami. Byłam bezradna. Wiedziałam, że protesty nic nie dadzą. Nikt nie chciał mi pomóc. Kiedy skończyłam 17 lat, wujek wysłał mnie do zakonu i dlatego tu teraz jestem. I nie wiem, naprawdę nie wiem, co mam robić - ukryła twarz w dłoniach. Lavi objął ją i zaczął pocieszać:
- Pamiętaj, że masz mnie. I Allena, i Lenalee, i Kandę, i Fil. Nie jesteś tutaj sama. Poradzimy sobie z tym - uśmiechnął się do niej.
- Dziękuję, Lavi - odparła wzruszona. Odwzajemniła uśmiech. Chwilę siedzieli przytuleni, po czym Risa przerwała ciszę:
- No i co ja mam teraz zrobić, Lavi? - zapytała. Uśmiech zszedł jej z twarzy.
- Przede wszystkim, nie możesz tego ukrywać. Nikt nie może cię zmusić do ryzykowania własnym życiem, nawet Cross - powiedział Lavi i zacisnął ze złości pięści.
- Wiem... ale... Chciałam już wiele razy zrezygnować z tego całego Zakonu i zostania egzorcystką, ale nie mogłam... Jeśli wuj się dowie, że teraz odeszłam, z pewnością mnie znajdzie i odeśle tu z powrotem.
- Nie pozwolę mu - syknął przez zęby. - Niech spróbuje cię skrzywdzić, a pożałuje. Gwarantuję!
- Wiesz, że to nie takie proste - roześmiała się. - On ma dużą władzę i ja nie mam nic do gadania... Tym bardziej dlatego, że mam silne Innocence.
- Jeśli pielęgniarki i Komui mu wszystko wytłumaczą, to on nie będzie miał nic do gadania.
- Oby - uśmiechnęła się niepewnie Risa i wstała. - Wiesz co, ja już się będę zbierać. Jutro wyruszamy na misję i muszę się wyspać...
- Taa, jasne. Do jutra - uśmiechnął się Lavi i zamknął za nią drzwi. Wlazł pod kołdrę i zaczął rozmyślać. Był zadowolony, że Risa w końcu wyjawiła tą straszną tajemnicę, i to akurat przed nim. Zasnął w lepszym humorze niż w którym był wcześniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pon 16:38, 18 Sie 2008 
Temat postu:

W dzień szli w nocy jeden z nich spał. Kanda zazwyczaj ją do tego zmuszał, ponieważ uważał że jest twardszy i wytrzyma dłużej. Nie wytrzymał dwóch dni. Od tamtego czasu wymieniali się "wartą nad ogniskiem" co noc. Jednak pewnego razu postanowili razem nie spać. Wtedy nawiązała się dość ciekawa rozmowa, po której Fil nie odzywała się do Kandy przez dni trzy, aż do momentu ataku nieprzyjaciela.
- Popatrz jak mężczyźni się różnią od kobiet...- Fil zaczęła.
- Niby czym? Mam na myśli psychikę.
- My jesteśmy takie bardzo uczuciowe... Wy odbieracie wszystkie rzeczy zupełnie inaczej.
- Czyli według ciebie my nie jesteśmy uczuciowi? A co ty kilka dni temu foce zrobiłaś?
- To jest zupełnie coś innego.- opierali się plecami. Nie widzieli reakcji drugiego. To mogło wyjść na plus, gdyby nie wyskok czarnowłosego.
- Według mnie jesteście po prostu histeryczkami, które nie umieją zapanować nad uczuciami. Przepraszam bardzo, ale kto wymyślał najlepsze romanse, kto malował najdoskonalsze obrazy? Faceci! Zobacz sobie na takiego Kochanowskiego. Wszystkie utwory poświęcił swojej zmarłej córeczce, której nawet nie znał.
- Ja nie mówię, że wszyscy faceci nie mają uczuć! A większość tych facetów to geje!
- Kochanowski był gejem?
- Powiedziałam : Większość.
- Od kobiet różni nas tylko budowa ciała i to, że wy macie mózg mniejszy o 10 procent.
- Teraz żeś przesadził!- odwróciła się i walnęła go śnieżną kulką.- Jak jeszcze raz powiesz coś tak durnego, to wykorzystam swoje innocence i wreszcie wypróbuje na ludziach!
- Ale przecież ja mówię prawdę! To jest udowodnione...- popatrzył na nią dziwnie. Fil nie chciała użyć swoich mocy. To był naprawdę przypadek. Może miała rację, że ten kto za długo patrzy się w jej oczy, będzie robić jakieś dziwne rzeczy? Dotknął jej policzka i ściągnął jej okulary. - ...naukowo...
Pocałował ją. Ona wyrwała się od niego i zaczęła wrzeszczeć po nim, że jest szowinistyczną świnią, która wykorzystuje każdą okazję do dziwnych celów patrzenia lub macania. Po chwili uspokoiła się, siadła i obróciła na drugi bok.
- Dzisiaj ty pilnujesz! I się ode mnie odwal!
Ze swoją wspaniałą grobową miną, przytulił się do niej. Zawsze tak zasypiali. Było strasznie zimno, a ognisko nie dawało dużo ciepła. Chciała się znów oderwać, ale on jej tym razem nie pozwolił.
- Przepraszam... jakoś tak mi się... wymsknęło?
Dobrze wiedziała, że to nie jest jego wina.
- Nic nie szkodzi...ale już więcej tak nie rób, okej?
- Spoko... jutro będziemy musieli iść szybciej... inaczej możemy trafić na burze śnieżną... A tego chyba nie chcemy.
- Ty masz większy mózg, to ty myśl nad tym.
- Ej, nie obrażaj się na mnie tylko na lekarzy! Oni to odkryli. Jest zimno... mogę bliżej?- przesunęła się mocniej do tyłu, a jego ręce pociągnęła do przodu.
- Tak dobrze?
- O wiele lepiej... Jutro będzie trzeba upolować jakieś zwierze... kończy się nam tłuszcz. Tym razem ja to zrobię. Nie chcę żebyś... no wiesz.- Dwa dni temu Filippa powiedziała całą prawdę. Jeżeli za długo lub za często będzie korzystać z innocence, straci wzrok.
- Spoko. Mój limit jeszcze jest dalekooo...
- Dziś pójdziemy oboje spać...jestem wykończony...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aqua dnia Pon 16:46, 18 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:07, 19 Sie 2008 
Temat postu:

O 8 rano następnego dnia Lavi był już gotowy. Za kilka minut wyruszał wraz z Risą na misję. Jechali na Hawaje. Tylko we dwoje! Lavi miał nadzieję, że w takim romantycznym miejscu Risa zmięknie i w końcu mu się odda. Zrozumiał niedawno, że naprawdę ją kocha. Miał nadzieję, że dziewczyna odwzajemnia jego uczucia.
Wyszedł z pokoju i poszedł w kierunku drzwi Risy. Był pewien, że dziewczyna także jest gotowa tak jak on. Nawet nie zapukał i nacisnął klamkę.
- Risa, zaraz wyrusza... - urwał, zobaczywszy Risę bez stanika. Dopiero się przebierała. Obydwoje zamarli. Risa natychmiast zakryła się koszulką.
- P...Przepraszam, myślałem, że już jesteś gotowa... - wyjąkał cały czerwony Lavi.
- N...Nie szkodzi, wszystko w porządku - odparła Risa i spróbowała się uśmiechnąć, ale jakoś bez przekonania.
- T...To ja poczekam na dole - Lavi odwrócił się i czym prędzej wybiegł z jej pokoju.
"Ale niezręczna sytuacja... Mam nadzieję, że ona uwierzyła, że to było przez przypadek" - pomyślał zakłopotany. Zobaczył Allena i Lenalee. Krzyknął do nich i podszedł
- Hej, jak się macie? - spytał.
- Zaraz wyruszamy do Brazylii, a ty? - zapytała Lena.
- Ja i Risa... - urwał, gdyż od razu przypomniała mu się wcześniejsza sytuacja. - Jedziemy na Hawaje.
- Super macie - uśmiechnął się Allen. - To my już idziemy. Na razie, Lavi. Powodzenia na misji.
- Nawzajem!
- Lavi... - zobaczył Risę w jej stroju Egzorcystki. Składał się on z płaszcza, sięgającego kolan w barwach Zakonu i butów do połowy łydki. Nie wiedział, co Risa miała pod płaszczem, ale miał nadzieję wkrótce się dowiedzieć.
- Chodźmy, bo jeszcze się spóźnimy - odparł szybko. Starał się udawać, że nic się nie stało, ale kiepsko mu to szło. Prawdę mówiąc, widok jej piersi był naprawdę miły, pomimo iż miał nadzieję, że zobaczy je w innych okolicznościach.

- Alloha! - powitała ich ciemnoskóra, długowłosa brunetka, odziana w spódniczkę z trawy, stanik i długi sznur kwiatów. Zaprowadziła ich do apartamentu. Przerósł ich oczekiwania. Był przestronny, pomalowany na jasny beż. W środku były dwa duże łóżka. Miał także przepiękny widok na ocean. Risa natychmiast pobiegła na balkon i zaczęła go podziwiać (widok, nie balkon xD).
- Ahhh! Tu jest cudownie! - krzyknęła. Weszła z powrotem do pokoju i ściągnęła płaszcz. Lavi zobaczył, co pod nim miała. Był to króciutki, czarny top i spódniczka tego samego koloru. Lavi przełknął ślinę.
- Idziemy? Szkoda Hawajów na kiszenie się w pokoju - uśmiechnęła się do chłopaka i wyszła. Lavi także zdjął płaszcz i podążył za dziewczyną.

Poszli się ochłodzić do oceanu. Okazało się, że Risa była przezorniejsza od Laviego i miała pod strojem kostium kąpielowy. Laviemu pozostała kąpiel w bokserkach.
Dziewczyna wskoczyła do wody. Była świetną pływaczką, co udowodniła bardzo szybko. Lavi patrzył na nią z zazdrością. Sam ledwo utrzymywał się na powierzchni wody.
- Lavi! - usłyszał jej krzyk. Odwrócił się w jej stronę. - Nie musisz pływać, skoro nie umiesz. Pomocz się tylko.
- Nie, nie, wszystko jest w porządku - zapewnił ją, chociaż wiedział, że to nieprawda. Prawie się topił, jednak chciał się trochę popisać przed dziewczyną.
Nagle zobaczył dużą falę, zmierzającą w jego kierunku. Nie zdążył nawet krzyknąć. Po chwili już był pod wodą.

- Lavi! Lavi! - otworzył oczy i zobaczył nad sobą Risę, robiącą mu masaż serca. "Szkoda, że nie usta-usta" - pomyślał.
- Lavi, obudziłeś się! - Risa przytuliła go. - Tylko nie popisuj się już więcej, dobra?
- Nie martw się. Prawdopodobnie więcej już nie wejdę do wody - mruknął. - Dzięki, że mnie uratowałaś. Ta fala mnie tak zaskoczyła...
- Nie ma o czym mówić - uśmiechnęła się. - Wracajmy już do hotelu. Musisz odpocząć. Za kilka godzin wyruszamy na poszukiwania Innocence.
- Racja. - Wstał i oparł się na ramieniu Risy. Poszli do pokoju.
"Niezły początek, nie ma co" - pomyślał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Śro 12:34, 20 Sie 2008 
Temat postu:

- Odezwiesz się wreszcie do mnie czy nie?!- Kanda miał już tego dość. Dwa dni temu powiedziała mu, że wszystko jest okej, wybaczyła mu. A tu proszę. Nie odzywała się do niego, była ciągle naburmuszona i ani razu nie pomogła mu przy zdobywaniu żywności, co przy warunkach takich a nie innych przydałoby się. Ryby już mu się znudziły. To pewnie przez ta reklamę "ryba wpływa na wszystko".
- Nie odezwę się do ciebie... powiem tylko tyle, że przed nami jest jakiś dom.- Yuu jeszcze nie mógł go zauważyć. Miał za słaby wzrok. Po kilku minutach zobaczył jedynie rysy drewnianej chatki, która stała przy jeziorze. W tamtym miejscu musiało być trochę stałego lądu. Przesiadywały tam ptaki wodne. Miały też swoje gniazda. Gdy doszli do chaty, Filippa rozejrzała się dokładnie. Teraz nie miała wyjścia. Musiała mu wszystko powiedzieć.- Tam są ślady ludzkich butów. Dwa lub trzy dni temu opuścili ta chatkę. Było ich trzech. Mięli dwa psy. Z tego co widzę to malamuty. Nie husky, bo husky mają troszkę mniejsze łapy. Co ty na to, Panie "mam mózg większy o 10%"?
- Wolałem cię, kiedy nic nie mówiłaś.- wszedł do środka. Stan domku był całkiem dobry. Można było w nim zostać na noc, a później, po akcji, wrócić do niego i stąd wzywać helikopter. Najpierw piłeczkę, a za jej pomocą helikopter. Czarnowłosy usiadł na podłodze. Zaczął rozmyślać nad tym wszystkim. Za często się ostatnio uśmiecha. Dwa razy w ciągu ostatniego tygodnia. Przesada. W tym czasie Fil chodziła w tę i z powrotem. Nie zauważył nawet, że po kilkunastu minutach rozpaliła w piecu, ugotowała wodę, a przy okazji znalazła harpuny i broń palną. Domek miał dwa pomieszczenia. Mały salonik z piecem stołem i prowizoryczną kuchnią, oraz sypialnię z wielką balią do kąpieli. Dziewczyna, korzystając z wiadra, nagrzewała wodę i wlewała do "wanny". Po kilku rundach od jeziora do pieca, z pieca do bali, mogła spokojnie się wykąpać.
- Teraz mi nie właź do tamtego pokoju, inaczej urżnę wszystko co ci odstaje.
Kanda nie przejął się groźbą. Siedział dalej w tym samym miejscu. Kiedy zamknęła drzwi, wstał i poszperał w szafkach. znalazł kawę, trochę herbaty, ciasteczka i coś dziwnego, czego nie chciał dotykać.Związał włosy w kucyk i wziął się za parzenie herbaty. Jemu noszenie wody nie szło tak szybko jak dziewczynie. Poślizgnął się przy samych drzwiach i musiał iść po raz drugi do jeziora. W kuchni był dobry tylko w robieniu herbaty i gotowaniu makaronu. W domku było już tak ciepło, że musiał ściągnąć kurtkę i gruby sweter. Postawił dwa kubki na stół i czekał, aż dziewczyna skończy. Wyszła w zwykłej, męskiej koszulce, sięgającej jej do ud i spodniach z jej uniformu. Wycierała włosy zdobycznym ręcznikiem, wyciągniętym z szafy w sypialni. Musiały być suche, zanim pójdą spać. Inaczej dziewczyna mogłaby się przeziębić. Usiadła naprzeciw niemu, wzięła jeden z kubków i zaczęła pić przygotowany przez niego napój.
- No to co teraz?- spytał patrząc na jej gardło poruszające się rytmicznie. Jedna kropla polała się jej po policzku. Zlizała ją szybko.
- Ja śpię na łóżku, ty na kanapie, tutaj...co się tak na mnie patrzysz?
- Nie, nic...wkurzasz mnie i tyle.
- Odwaliłbyś się w końcu! Niedługo dojdziemy do tej całej bazy, czy do czego mamy to dojść! Więc zacznijmy wreszcie ze sobą rozmawiać!
- To przecież ty nie chcesz ze mną rozmawiać, ani mi pomagać!
- A w czym to ja ci niby mogę pomóc? Nie podnoś na mnie głosu!
Była bez okularów, ale nie patrzyła na niego. nie chciała powtórki z dość niemiłej sytuacji. Byli tylko przyjaciółmi.
- Eh... kobiety zawsze są takie uparte?
Uśmiechnęła się, poszła do drugiego pokoju i zamknęła za sobą drzwi.

Następnego dnia wyruszyli bardzo wcześnie. Większość niepotrzebnych gratów zostawili w domku. Miejsce, do którego mięli dojść, było już blisko. Fil myślała, że będzie to jakiś wielki hangar, lub coś w tym rodzaju. Była to jaskinia, której z daleka nie widzieli. Wejście było dokładnie na poziomie gruntu. Musieli wejść powoli, jeden za drugim. Nie spodziewali się, że otwór jest oblodzony. Fil znów wylądowała na chłopaku. Tym razem było o wiele gorzej.
- Gdzie masz drugą rękę, Kanda?- Dziewczyna popatrzyła na niego, później na jego lewą rękę, potem na tą która była tam, gdzie być nie powinna.
- Wstań ze mnie, nie ruszę nią(ręką), przysięgam.- żeby trzymał ta rękę na jej piersi, byłoby pół biedy. Niestety, chciał ochronić swoje podbrzusze przed upadkiem, gdy Fil na niego wpadła, dłoń wylądowała...
Wstała powolutku. Była cała czerwona. chciała go kopnąć albo walnąć. Skończyłoby się nieprzyjemnym dotykiem chłopaka.
- Zboczeniec!
- Grrr...- wkurzała go coraz bardziej. Nawet Fasolka (Allen). Nie wnerwiał go tak jak ona. To mu się właśnie w niej najbardziej podobało.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aqua dnia Śro 13:45, 20 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:39, 20 Sie 2008 
Temat postu:

- Lavi! Wstawaj!
Otworzył oczy i zobaczył Risę, potrząsającą nim.
- Musimy szukać Innocence, zapomniałeś?
- Chyba musiałem zasnąć na chwilkę...
- Chwilkę?! Śpisz jak zabity od trzech godzin! Próbuję cię obudzić od godziny, a ty nic! Jest już 19:00! Chodź, bo zaraz się ściemni...

Po kilku godzinach poszukiwań nie znaleźli nic poza kilkoma Akumami. Zero śladu Innocence.
- Skoczymy na drinka? - zapytał Lavi i mrugnął do Risy.
- Jestem niepełnoletnia - przypomniała mu.
- Fakt, zapomniałem - odparł. Usiedli przy stoliku i przejrzeli ofertę. On wybrał tequilę z sokiem z limonki, a ona mleko kokosowe.
Bar znajdował się nad samym oceanem. Widok spokojnej wody był naprawdę uspokajający. Po wypiciu drinka Lavi zamówił kolejnego, potem jeszcze następnego, potem jeszcze...
- Lavi, nie powinieneś tyle pić! Jesteśmy w pracy, nie pamiętasz?!
Lavi popatrzył na nią nieprzytomnym wzrokiem i się roześmiał.
- Kochanie, ja się dopiero rozkręcam - wybełkotał. Wstał i stanął na stole.
- Lavi, co ty wyprawiasz?!
- Drodzy państwo! - krzyknął na cały bar. Wszyscy spojrzeli na niego. - Chciałbym zaśpiewać wam piosenkę na cześć mojej wspaniałej dziewczyny, pięknej dupy Risy. - Zanim zorientowała się, co się dzieje, on zeskoczył ze stołu i chwycił ją za rękę. Próbowała się wyszarpać, lecz on trzymał ją za mocno.
- Lavi, puść! To boli! - wyjęczała, lecz jej prośba została zignorowana.
- No chodźźź, nie wstydźźźź sieee - wybełkotał i ją pocałował. Ona kopnęła go w krocze. Puścił ją i chwycił się za bolące miejsce.
- Co tyyyy wyprawiażżżż?!!! - próbował ją złapać za nogę, ale kopnęła go w rękę.
- Myślałam że jesteś inny - łzy napłynęły jej do oczu. - Znowu się pomyliłam co do ciebie. - Odwróciła się na pięcie i pobiegła w stronę hotelu.
- Risaaaa! Nie zozdawiaj mnie tuuuu... - wybełkotał i po chwili zasnął.

Obudził się rano z koszmarnym bólem głowy. Domyślił się, że przesadził wczoraj z ilością drinków. Zobaczył, że łóżko Risy jest puste. Przypomniał sobie, co wczoraj jej zrobił, i skręcił się ze wstydu.
- Ale jestem głupi... - powoli wstał. Poszedł do kuchni po wodę. Ubrał się i zszedł na dół. Zobaczył ja na plaży. Leżała na kocu i czytała książkę.
- Do odważnych świat należy - powiedział sobie w duchu i powoli podszedł do dziewczyny. Kiedy go dostrzegła, od razu wstała i próbowała odejść, lecz on złapał ją za rękę.
- Pozwól mi się wytłumaczyć!
- To niemożliwe, Lavi. - Wyrwała się z jego uścisku i pobiegła przed siebie. On pobiegł za nią.
- Porozmawiaj ze mną, proszę! - wrzeszczał. Dziewczyna wciąż nie zwalniała kroku.
- Wiesz, że mnie zawiodłeś po raz drugi. Nie zasługujesz na kolejną szansę. - Zatrzymała się i odwróciła się w jego kierunku
- Każdy na nią zasługuje!
- Oprócz ciebie, Romeo. Zejdź mi z oczu, zanim coś ci zrobię. - Wyjęła z torby rękawice i znacząco nimi pomachała. Lavi wiedział, że nie żartuje. Pokiwał smutno głową i wrócił do hotelu.
- Teraz nie mam u niej szans - mruknął do siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pią 23:34, 22 Sie 2008 
Temat postu:

- No to chyba znaleźliśmy właścicieli domku...- Fil rozejrzała się po całej jaskini. Zauważyła kilka dość świeżych trupów. Psy i ludzie rozszarpani na kawałki.- Fuj...
Kanda wyciągnął miecz. W oddali zauważył jedną z Akum. Dziewczyna na skinienie jego głowy, użyła swoich mocy. Podczas tego, nikt nie może ją atakować. Nie zauważyła drugiego potwora wychodzącego z korytarza za nią. Chłopak nie zdążył zareagować. Zabił jedną z nich, odwrócił się w stronę dziewczyny. Padła powoli na kolana. Z jej ramienia wystawał wielki bolec, po którym ściekała krew. Próbowała się obronić. Podniosła głowę w górę, jej oczy przekrwiły się do granic możliwości. Łzy pociekły strumieniem. Usta zaczęły się jej trząść. Zrobiła się cała blada. Nagle padła na ziemię. Kanda szybko złapał ją po tym jak zabił drugiego napastnika. Wyrwał jej to coś z rany i przytrzymał ręką. Dziewczyna była nieprzytomna. Miała zamknięte oczy. Płakała krwią. Nie chciał ich zobaczyć...

***

Obudziła się w domku. wiedziała to po zapachu jedzenia i cieple. Kanda musiał ją przenieść tutaj na plecach. Próbowała otworzyć oczy. Nagle wrzasnęła. Od razu poczuła uścisk dłoni. Nic nie mówił. Położył jej głowę na poduszce i poprawił mokry szalik, który leżał jej na oczach. Zrzuciła go. otworzyła oczy, lecz nic nie widziała. Ciemność. Siadła na łóżku i znalazła jego rękę. powoli doszła do jego policzka. Poczuła ciepło. Po chwili odszedł. Nie na długo.
- Kanda... ja nic nie widzę... nic...- choć była twarda i nigdy nie popłakałaby się na ramieniu przyjaciela, teraz nie miała innego wyboru. Nic nie mówił. Nawet się z tego cieszyła. Przytulił ją, po czym położył się obok niej. Nie chciała zostać sama. trzymała go kurczowo za rękę. Mógł się wydostać dopiero wtedy, kiedy zasnęła. Nie chciał. Na drugi dzień postanowili wreszcie ze sobą porozmawiać...

- Jak ty masz w ogóle na imię?- opierali się o siebie plecami. Oboje leżeli.
- Yuu...ale nie mów tak do mnie...
- Ale przecież to słodkie...Yuu-chaaan...
- Lubisz mnie wkurzać...- uśmiechnął się. Szkoda, że nie mogła tego zobaczyć. Chwycił ją za rękę. Trzymał ją przez resztę rozmowy.- Teraz powiedz mi coś o sobie...
- Nazywam się Fillipa, mam 18 lat, nigdy nie miałam chłopaka, pierwszy raz całowałam się gdzieś na biegunie północnym. Pochodzę z Anglii, mieszkałam we Francji. Miałam dwóch braci, oboje zginęli. Mama umarła w czasie mojego porodu. Ojciec ma się dobrze i mieszka w Antenque. Możemy go odwiedzić, wiesz? A teraz twoja kolej.
- Nazywam się Yuu Kanda, mam 18 lat, swoich dziewczyn nie pamiętam...ale pewnie ich nie miałem. Od dziecka siedzę w Anglii. Znam się z Leną od bardzo dawna...
- Ej, bo będę zazdrosna.
- Nie masz o co. To tylko koleżanka z dzieciństwa... i tak nie wytrzymałaby ze mną tak długo jak...
- Jak kto?
- Nieważne... chciałem się ciebie o coś spytać... jakie lubisz kamienie? O te szlachetne pytam, oczywiście.
- Rubiny... popatrz mi na rękę. Ten pierścionek dostałam od braciszka...Przez niego wzywam Piłeczkę... nie myślałeś chyba, że wykorzystuję innocence?
Nic nie powiedział, choć właśnie tak myślał.
- Lubię jeszcze brylanty... no, ale to jest oczywiste...- ziewnęła.
- Zrobię ci coś do jedzenia, zaraz wrócę.
Zanim wyszedł, dziewczynę już zmorzył sen. Przykrył ją ciepłą puchową kołdrą i poprawił jej włosy. Nie wiedział, co ze sobą zrobić...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aqua dnia Sob 23:55, 23 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:29, 24 Sie 2008 
Temat postu:

Lavi nie ruszał się z pokoju aż do pory obiadowej. Poszedł na stołówkę i rzucił okiem na dzisiejsze menu.
- Znowu owoce morza w kokosowej panierce? - mruknął zniecierpliwiony pod nosem. Nie chciało mu się jednak iść do restauracji, oddalonej od hotelu o kilka kilometrów, dlatego postanowił zadowolić się stołówkowym żarciem. Przełykał z ociąganiem kęs za kęsem. Nagle na stołówkę weszła Risa. Kiedy tylko ją dostrzegł, skulił się w sobie z nadzieją, że go nie zauważy. Za późno. Zauważyła go kiedy odwrócił głowę w jej stronę. Nie była zadowolona, ale nie miała wyboru. Podeszła do jego stolika.
- Lavi, za godzinę idziemy na dalsze poszukiwania Innocence.
- O-Ok, spoko - udawał wyluzowanego, ale kiepsko mu to szło. Na jego szczęście, gdy tylko przekazała mu wiadomość, odeszła od stołu i opuściła stołówkę. Odetchnął z ulgą. Nie miał teraz ochoty z nią gadać.

Risa nie czuła się najlepiej po spotkaniu z Lavim. Po wczorajszym nie mogła na niego patrzeć. Poza tym, znowu zaczęły ją łapać bóle po użyciu Innocence. Nagle przyszło jej do głowy, żeby poprosić Laviego, żeby to on dzisiaj załatwił wszystkie Akumy, lecz zaraz przypomniała sobie, że przecież się do niego nie odzywa. Poszła do pokoju i położyła się, by nieco złagodzić ból. Wzięła do ręki rękawice i przypomniała sobie słowa Laviego. Wiedziała, że ma rację. Wiedziała, że nikt nie może jej zmusić do bycia Egzorcystką, nawet jej wujek generał. Wiedziała, że jej przyjaciele mogliby jej pomóc. Wiedziała to wszystko, lecz mimo to...
Rozmyślania przerwał jej Lavi, wchodząc do pokoju. Tym razem zapukał, nie chcąc, by wczorajsza sytuacja się powtórzyła. Uśmiechnął się niepewnie do dziewczyny i padł na łóżko.
- Ale się najadłem - mruknął bardziej do siebie niż do niej. - Coś czuję, że zaraz zwrócę - znacząco złapał się za usta.
- Tylko nie tutaj! - Risa podskoczyła.
- Spokojnie, tylko żartowałem - roześmiał się, chociaż rzeczywiście nienajlepiej się czuł. Kokos w jego żołądku nie komponował się za dobrze z mięsem małży. Wziął do ręki książkę i zaczął ją czytać. Niestety, jego zbuntowany żołądek nie dawał o sobie zapomnieć. Męczył się prawie godzinę, lecz nagle Risa wstała i oznajmiła, że wyruszają. Lavi pokiwał niechętnie głową. Miał nadzieję, że jego męki związane z tutejszym jedzeniem nie pójdą na marne i znajdą Innocence.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Wto 22:01, 26 Sie 2008 
Temat postu:

Obudziła się dwie godziny później. Próbowała wstać. Zrobiła to powoli i delikatnie położyła stopy na podłoże. Nie chciała się wywalić już za pierwszym razem. Trzymała ręce przed sobą, ale to i tak jej nie pomogło. Krzesła są zazwyczaj na wysokości kolan. Zahaczyła jedną nogą o mebel. Na szczęście odległość od ściany nie była zbyt duża i mogła spokojnie oprzeć się o nią. Przeskoczyła taborecik i zaczęła iść wzdłuż ściany. Znalazłszy klamkę, mocno nań nacisnęła. Pierdyknęła coś lub kogoś w łeb (ja bym wybrała ta drugą opcje).
- mogłabyś troszkę uważać- nie zauważył nawet, kiedy podeszła do niego i przytuliła się mocno.- A co ci się wzięło na czułości?
- Bądź moimi oczami...proszę...- nie musiał się nawet godzić. Już dawno wiedziała, że i tak jej pomoże i tak.- A tak w ogóle... to by ci się przydała kąpiel...
- Jak na razie muszę cię przypilnować przy jedzeniu... wiesz co? Najlepiej będzie jak cię nakarmię... jeszcze nie trafisz sobie, poparzysz się...
- I komu tu się wzięło na czułości?
- Ty jak coś chcesz od innej osoby. A ja mam tak po prostu...
- Jak mój ojciec...
- Mówiłaś coś?- posadził ją na krześle, naprzeciw ciepłej zupy. Sam siadł obok i zaczął wciskać jej zupę łyżką. Tego i tak nie dało nazwać się zupą. Jednak dziewczyna nie chciała zrobić mu przykrości. Bardzo dużo dla niej zrobił... Pokiwała przecząco głową.- Przyleciał tu twój golem... odleciał parę minut temu. Jutro już po nas będą.
- To bardzo dobrze... no nie pchaj mi tak tej zupy!
- Poradzisz sobie sama? To ja się idę umyć...

***

Weszła do sypialni. Usłyszała, jak poruszył się niespokojnie.
- Wyluzuj. Przecież i tak cię nie widzę...
Poszła w stronę łóżka. Choć przeszła tą drogę raz, wiedziała jak go ominąć. Położyła się i nasłuchiwała chlupnięć wody. Widocznie Kanda speszył się, ponieważ nie chciał ani razu chlupnąć(cokolwiek to znaczy :>).
- A po co tu przyszłaś?- wreszcie się odezwał. I chlupnął.
- Samotnie się czułam...A teraz jest mi głupio... szkoda, że cię nie mogę zobaczyć...- nie odezwał się. Ale chlupnął. I to jak!- Ale bezsensu...Siedzę w pokoju z chłopakiem w którym się zakochałam, on jest nago i to w dodatku w sypialni, a nic nie mogę zrobić...
Chwila ciszy. Szum wiatru, za oknem śnieg. Jego kroki. wolne, słychać było jeszcze plaskanie wody. Wstała. Poczuła jego oddech. Wolny i równomierny.
- Nie widzisz mnie... ale możesz mnie dotknąć...
Zaczęła od twarzy. Nie wyczuła żadnych zmian. Najbardziej drażniły ją kosmyki włosów. Przesuwała je delikatnie w bok. Zeszła do ramion. Później poczuła klatkę piersiową... brzuch...
- No nie!!
Kanda zaczął się śmiać. Normalnym ludzkim śmiechem, jakiego Fil jeszcze u niego nie słyszała.
- Po coś spodnie założył??!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:54, 26 Sie 2008 
Temat postu:

Rio de Janeiro. Późny wieczór. Wesoły, kolorowy pochód kobiet w tęczowych, kusych strojach, trzymających w dłoniach pochodnie, maszeruje przez ulice. Zapewne wspaniale wyglądałoby to z lotu ptaka, ale z ziemi widok też nie jest zły.
- To jest niesamowite, Allen-kun! - zachwycała się Lenalee. Sama była ubrana w kolorowy topik i spódniczkę. W Rio mimo późnej pory było ciepło.
- Tak, chociaż szczerze mówiąc jestem już śpiący - odparł Allen i ziewnął. - Chyba już pójdę do pokoju.
- Allen, taka parada więcej się nie powtórzy! Chodź, potańczymy, może się rozbudzisz - uśmiechnęła się i zaczęła kręcić biodrami. Allen się roześmiał i też zaczął tańczyć. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Był zakochany w niej od kiedy tylko ją zobaczył. Teraz w świetle tych pochodni, w tym stroju i w rozpuszczonych włosach wyglądała tak pięknie, że miał ochotę ją pocałować. Na szczęście się powstrzymał. Tańczył i napawał się pięknem Lenalee jednocześnie. Nie mogło być lepiej.

***

Wieczór trwał także na Hawajach. Kolejny dzień i zero rezultatów poszukiwań. Wyczerpani walką z Akumami i własną bezradnością Lavi i Risa wrócili do pokoju.
- Wiesz co - Lavi nagle się odezwał - mnie się w sumie nie chce jeszcze spać. Może pójdziemy na festyn?
- Jaki festyn?
- Nie słyszałaś? Dzisiaj na placu jest Festyn Trzech Kokosów. Podobno występują dobrzy piosenkarze.
- W sumie możemy się przejść, tylko się przebiorę - powiedziała. Kiedy wyszła z łazienki, była ubrana w czystą koszulkę i króciutkie szorty.
- No to chodźmy - powiedziała.

Na placu zaroiło się od ludzi. "Widać miałem rację co do tych gwiazd" - pomyślał Lavi. Z rozmów stojących obok dziewczyn czekały one na jedną piosenkarkę - Amy Space. Jej nazwisko co prawda nic mu nie mówiło, ale mimo wszystko był ciekawy jej występu. Jak się potem okaże, słusznie...

***

Kiedy wrócili do pokoju, Allen padł od razu na łóżko i zamknął oczy. Nigdy w życiu nie był tak zmęczony. Chyba nawet walka z Akumami nie była tak wyczerpująca jak taniec z Lenalee. Mimo wszystko nie żałował.
- Pójdę pod prysznic - powiedziała. Weszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi. Allen wciąż leżał, ale już nie próbował zasnąć. Myślał o Lenalee. Pomyślał, że romantyczne i ogniste Rio jest dobrym miejscem do wyznania jej swoich uczuć, lecz mimo wszystko nie potrafił się na to odważyć. Zawsze był nieśmiały w stosunku do dziewczyn. Zresztą i tak nigdy nie miał powodzenia wśród nich. Usłyszał szum wody i przymknął oczy. Miał taką ochotę wejść tam i ucałować jej mokrą twarz. Umyć jej plecy. Powycierać ręcznikiem. A po wyjściu z łazienki... Nagle zdał sobie sprawę z tego, o czym myśli. Przecież są na to za młodzi, w porównaniu z Risą i Lavim są jeszcze dzieciakami. Zresztą i tak nie zauważył, by ona podzielała jego uczucia. Nie miał u niej szans... Nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich Lena owinięta ręcznikiem. Jej widok sprawił, że serce zabiło mu mocniej.
- Ty nie idziesz się myć? - zapytała.
- Idę, idę - wstał i ruszył w kierunku łazienki. Obmywany strumieniami letniej wody, podjął decyzję. Jeszcze dziś wyzna Lenie swoje uczucia. Oby tylko nie żałował swojej decyzji...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Śro 21:10, 27 Sie 2008 
Temat postu:

- Lubisz się ze mnie nabijać…- mruknęła do siebie po przebudzeniu, następnego dnia. Z kuchni czuć było dość ciekawy zapach. Nigdy nie spodziewała się, że Yuu może zrobić coś dobrego. Nie odezwali się do siebie po wczorajszym incydencie. Eskorta powinna być już za kilka godzin. Ale co robić przez ten czas? Przede wszystkim, Filippa musiała zmienić opatrunek. Przypomniał jej o tym. Wtedy dopiero zrozumiała, że jak była nieprzytomna to właśnie on robił to wszystko. Zaczerwieniła się niemiłosiernie.
- To teraz ja sama to zrobię… bo jakoś…dziwnie się czuję.
- Skoro mnie kochasz, powinnaś mi pozwolić robić takie rzeczy.- wypił herbatę i wypuścił głośno powietrze. Super. Teraz robi sobie z tego żarty, pomyślała, trzymając się mocno za oparcie krzesła.
- Odwal się ode mnie…
- Czy ja coś…
- Odwal się!!!
Nie wiedziała jak to zrobiła. Szybkim krokiem wbiegła do sąsiedniego pokoju i zatrzasnęła drzwi. Cudem było to, że trafiła sobie, nie wywaliła się przez krzesło, które stało na jej drodze… może dzięki temu trafiła w klamkę?

Po wymianie wszystkiego, co trzeba było wymienić, położyła się i zaczęła rozmyślać o tych wszystkich dziwnych sprawach. Czemu wysłali ich akurat tutaj? Żeby zbadać teren? A może tylko po to, aby rozprawić się z tymi kumami? Podobno było ich tam więcej niż dwie. Kanda rozprawił się ze wszystkimi. Jaką tajną bazę miał na myśli Komui? Ten drewniany domek? Ale ci egzorcyści są głupi…
Rozmyślania przerwał jej czarnowłosy. Usiadł obok niej. Odwróciła się do niego plecami, udając obrażoną. Nachylił się nad jej uchem i szepnął bardzo cicho. Tak, jakby uważał, że ktoś może go podsłuchać na takim pustkowiu w jakimś drewnianym domku.
- Tak naprawdę…ja ciebie też…ale nikomu nie mów, dobrze…?
- A co ty robisz z tego taką tajemnicę, co? Wkurzasz mnie Yuu-chaaaan…- była dalej w takiej samej pozycji. Miała nadzieję, że chociaż ją pocałuje, albo coś…Nawet nie powiedział wprost.
- A ty co chcesz z tym zrobić?
- Ja pierniczę… ale ty głupi jesteś. Facet nie powinien się tak pytać, o, zostań moją dziewczyną. To samo ma wyjść… w sensie… hmm… ma samo wyjść z tego…no…- mówiąc, wykonywała dość jednoznaczne ruchy rękami.- i oczywiście, powinieneś mnie zaprosić gdzieś. Musze cię ojcu przedstawić… O Rany Boskie!- Nagle wstała i chwyciła się najbliższej szafki.- Wiesz co? Lepiej powiedzmy, że tego w ogóle nie było… Nie spotykajmy się… ani nic…
- Aż tak boisz się swojego ojca?
- On jest dosłownie taki sam jak ty! To jest masakra!! Jakbyście się spotkali, powstałaby trzecia wojna światowa! Wybuchłaby wojna nuklearna!!!- nie słyszała nawet, kiedy do niej podszedł.
- Najpierw musimy jakoś zacząć…- obrócił i przytulił ją mocno. Potem pocałował ją. Delikatnie. Na początku, czuła tylko jego oddech. Po chwili znalazła jego usta.
- A co powiemy... innym...no... nie...przerywaj...mi...- więcej już powiedzieć nie mogła. Po chwili dopiero, kiedy już byli w pozycji poziomej, Kanda raczył odpowiedzieć.
- Nic im nie powiemy.
No to odkrycie...
Położył się obok niej. On też żałował, że go nie widzi.
- A teraz popatrzymy na siebie...- mruknęła Fil z głupim uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:22, 28 Sie 2008 
Temat postu:

Niska, różowowłosa dziewczynka weszła na scenę. Była ubrana w biały, krótki top, dżinsową spódniczkę i różowo-niebieskie, pasiaste rajstopy, a w dłoni trzymała różowy mikrofon. Kiedy wykrzyczała do mikrofonu, jak się nazywa, Lavi zamarł. Gwiazda wieczoru Amy Space była... kilkuletnią dziewczynką?! Zaczął żałować, że tu przyszedł.
Mała dała znak swojemu zespołowi (których instrumenty także były różowe) i zaczęli grać. Po chwili zaczęła śpiewać. Lavi musiał przyznać, że była całkiem niezła. Nagle poczuł szturchnięcie. Risa wskazała brodą na nadchodzące Akumy. Lavi kiwnął głową i nie wzbudzając podejrzeń oddalili się od sceny.
- Oodzuchi Kodzuchi! Man man man!
- Innocence, aktywacja! Rękawice Ciemności!
Niszczyli Akumę po Akumie, niestety było ich zbyt wiele. Część wywinęła im się i zmierzała w kierunku sceny.
- Uważajcie! - wrzasnęła Risa najgłośniej jak mogła. Niestety przez muzykę i zbyt dużą odległość od sceny nikt jej nie usłyszał.
- Cholera, zabiją wszystkich - krzyknął Lavi i zaczął biec. Ludzie zauważyli już nadciągające niebezpieczeństwo i zaczęli uciekać. Była tylko jedna osoba, która nie panikowała. Amy. Lavi kazał jej uciekać, lecz nie posłuchała. Kiedy pomyślał, że już po nich, kilka Akum, które leciały bezpośrednio na Amy, zatrzymało się. Wyglądały jak zahipnotyzowane śpiewem dziewczyny. Nagle wybuchły. Lavi i Risa nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Czy to możliwe, że...
- Twój mikrofon posiada Innocence! - Risa podbiegła do dziewczynki. - Nic ci nie jest?
- Jasne że nie. Już kilka razy mi się to zdarzyło - odparła Amy, kompletnie niewzruszona tym, co się przed chwilą wydarzyło.
Risa i Lavi popatrzyli po sobie zdziwieni.
- Chyba dołączy do nas nowa Egzorcystka - mruknął Lavi.

***

- Dobranoc, Allen-kun - powiedziała Lenalee do Allena. Obydwoje leżeli już w łóżkach.
- Tobie też, Lenalee - odparł siwowłosy i przewrócił się na bok. Nie próbował zasnąć. Chciał zrealizować swój plan, który przyszedł mu do głowy pod prysznicem, jednak wciąż się wahał. Przecież mają dopiero 15 lat... Nie, Lenalee ma 16, ale co za różnica. Pomyślał "Teraz albo nigdy" i bezszelestnie wstał. Lena już zasnęła. Musiała być naprawdę zmęczona. Wyglądała przepięknie w świetle księżyca z włosami rozrzuconymi na poduszce. Allen nagle nabrał jeszcze większej ochoty na seks. Wszedł na jej łóżko, oplótł nogami jej biodra i zaczął całować. Najpierw po twarzy, a potem zszedł do szyi. Dziewczyna nagle otworzyła oczy.
- Allen-kun, co ty robisz?! - krzyknęła przerażona.
- Nie martw się, będę delikatny - odparł i nie przestawał jej całować. Ona zaczęła go odpychać, lecz bezskutecznie. Allen zaczął rozpinać jej piżamę.
- Zostaw mnie! - wrzasnęła. Puścił. Zrozumiał, że to nie ma sensu.
- Przepraszam, Lenalee. Chyba słońce za mocno przygrzało mnie w głowę... Zapomnijmy o tym, dobra? - wstał z jej łóżka.
Lenalee tylko się na niego popatrzyła z niesmakiem i odwróciła się do niego plecami. Zrozumiał w jednej chwili, że wszystko spieprzył...

***

- Że co?! - krzyk Amy rozniósł się echem po mieście. - Nie będę żadną Endorcystką!
- Egzorcystką - poprawił ją Lavi. - Obawiam się, że w tej kwestii nie masz za wiele do powiedzenia. Masz Innocence - musisz walczyć z Akumami. Proste.
- Ale ja jestem piosenkarką! Nie rzucę śpiewania przez głupie Akumy!
- Będziesz śpiewać podczas walki. Tak działa twoja broń.
- Ale to nie to samo co występowanie przed publicznością! Zresztą jestem gwiazdą i nikt nie może mi rozkazywać!'
- Posłuchaj, Amy - Risa uklękła i chwyciła ją za ramiona. - Naprawdę nie masz wyboru. Twoje Innocence jest celem tych Akum i nigdy się od nich nie uwolnisz, więc Egzorcystką jesteś tak czy siak. Ale jeśli do nas dołączysz, nie będziesz musiała radzić sobie z nimi sama. Rozumiesz?
Amy nagle się rozpłakała.
- Ale... śpiewanie to całe moje życie! Nie będę mogła występować przed innymi, kiedy będę na misjach, prawda? - łkała. Risa ją przytuliła.
- Będziesz śpiewać dla nas. Jesteś bardzo utalentowana i wszystkim w Zakonie się spodobasz.
Dziewczynka się rozpromieniła i pokiwała głową.
- Dobrze. Zostanę tą całą Endorcystką. Ale w tym Zakonie mam być traktowana jak gwiazda, jasne?
- Jasne, jasne, Endorcystko - prychnął Lavi. Ich misja zakończyła się powodzeniem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yo-chan dnia Czw 15:23, 28 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Czw 18:36, 28 Sie 2008 
Temat postu:

Spieprzył...bo mógł ją zgwałcić... xD

Przylecieli po nich po południu. Udawali obrażonych na siebie. Taki był plan. Ale Fil strasznie chciało się spać. Położyła głowę na ramieniu Kandy i zasnęła od razu. On położył jej głowę na swoich kolanach. Tłumaczył się porucznikowi tym, że dziewczynie będzie wygodniej. Głaskał ją cały czas po policzku, poprawiał włosy, bawił się kosmykami. Na to już nie było wytłumaczenia. Obudziła się w połowie drogi. Wstała z chłopaka i nic nie mówiąc, odwróciła się do niego plecami. Kanda się uśmiechnął, a porucznik zbladł.
- Kanda...nic ci nie jest?- mruknął po chwili.
- Jestem chyba przeziębiony...- założył ręce za głowę i znów się uśmiechnął.
- Przerażasz mnie...jak wam poszła misja?
- Jaskinia wyczyszczona, innocence nie było. Tylko 10 akum.
Zostawiła go z taką liczbą przeciwników. Zrobiło się jej głupio. Od początku powinna wiedzieć, że będzie ich więcej.
- Przepraszam...- wymamrotała.
- Pogadamy o tym, jak będziemy na miejscu, dobrze? Pójdziemy tez do Komui'ego...może coś poradzi na te twoje oczy...
- Nie tylko nie to!! Z tego co wiem od Allena... to cholernie boli... wolę...poczekać.
Yuu nie zrozumiał co miała na myśli, mówiąc o czekaniu. przecież wzrok jej nie wróci już nigdy. Pogłaskał ją po głowie i wrócił z powrotem to rozmowy z porucznikiem.

***

- No to co teraz robimy?- zaprowadził ją do pokoju po spotkaniu z Komuim. Okazało się, że on nie może nic zrobić. nie ma zielonego pojęcia jak działa jej innocence, czy w ogóle nie działa i czy wróci jej wzrok. Usiadł obok niej i zaczął ją głaskać po głowie.
- Szkoda, że nie mamy kart dla niewidomych...
- Tutaj może być wszystko. Ale o czymś takim jeszcze nie słyszałem...
- Bo jesteś głupi...- uśmiechnęła się. -Mam pomysł! Jutro pojedziemy do mojego ojca!
- Podobno strasznie się go boisz...- nagle urwał. Dziewczyna zaczęła sprawdzać swoje palce.
- Pierścionek... zgubiłam pierścionek!!- usłyszała trzepot małych skrzydełek. Piłeczka była ciągle przy niej. Siedziała jej na ramieniu i tuliła się do szyi. Jeszcze nigdy nie były rozdzielone na tak długo. Zafurkotała jeszcze raz i napluła na Kandę. Powycierał się rękawem, mrucząc różne miłe zwroty, skierowane do golema.
- Możesz inaczej ją kontrolować?
- Przecież to mój golem. Jest do mnie przyzwyczajony... jakoś dam radę...- Piłeczka znowu na niego napluła, po czym zaczęła się śmiać.- Chyba cię lubi.
- Tiaa... i to bardzo...- mruknął, wycierając się ponownie.- Nie pokazuj języka ty mała kulko!
- Pi pi piii piiipipiii!!!- ugryzła go w nos i schowała się za Fil. Yuu chciał ją złapać, ale upadł na dziewczynę.
- Zostaw ją...- mruknęła.- i zajmij się wreszcie kimś innym...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:27, 29 Sie 2008 
Temat postu:

Cytat:
Spieprzył...bo mógł ją zgwałcić... xD

A idź Ty xD


Kiedy dotarli we trójkę do pokoju, od razu zaczęły się nieporozumienia.
- Gdzie ja będę spać?! Taka gwiazda jak ja nie może spać na takim niewygodnym tapczanie - wskazała na kanapę, która faktycznie zbyt wygodna nie była.
- To prawda. Dlatego Lavi odstąpi ci swoje łóżko - powiedziała Risa. Lavi popatrzył się na nią z wyrzutem i już chciał zaprotestować, ale Risa znacząco położyła palec na ustach. Mała była wyraźnie zadowolona.
- To super! Chociaż pewnie wasze łóżka nie dorastają do pięt temu, które mam w swoim domu... - odparła. Odwróciła się do nich plecami i rozejrzała po pokoju. Lavi po jej ostatnim zdaniu chciał ją rozszarpać, lecz czarnowłosa go powstrzymała.
- To nasza nowa koleżanka, spróbuj być miły - upomniała go.
- Spróbuję, chociaż nie wróżę powodzenia - mruknął. Mała skrzywiła się z niesmakiem.
- Ten pokój jest dla mnie za mały! W dodatku jeszcze dla nas trzech! To przegięcie! - krzyknęła. Lavi nie wytrzymał.
- Słuchaj, mała - podszedł do niej. - Myślisz, że my się cieszymy z twojego towarzystwa? Rozpieszczona smarkula!
Na czole Amy pojawiła się żyłka. Zamachnęła się i kopnęła go w krocze. Chłopak jęknął i mimowolnie złapał się za bolące miejsce.
- Ty mała... - nie zdążył dokończyć, gdyż wtrąciła się Risa:
- Widzę, że ostatnio ci nie idzie z dziewczynami, Lavi - zaśmiała się pod nosem. - Zadzwonię do Komui'ego i przekażę mu dobre wieści. - Wyszła na korytarz i zamknęła drzwi.
- Jak dla kogo! - krzyknął za nią Lavi, ale Amy znacząco pogroziła mu nogą. Chcąc nie chcąc zamilknął. Po chwili Risa przyszła.
- Jutro rano możemy wylatywać. Podobno Kanda i Fil już wrócili z misji. Niestety nie znaleźli Innocence. I jest coś jeszcze... - urwała.
- O co chodzi? - zapytał zaniepokojony Lavi.
- Fil... oślepła!

***

Następnego dnia rano Allen obudził się ledwo żywy. Spojrzał na zegarek.
- A niech to, już jedenasta! - wykrzyknął i zerwał się z łóżka. Zauważył, że łóżko Lenalee jest puste. Nagle przypomniał sobie wydarzenia z dzisiejszej nocy. Jęknął.
- Nic dziwnego, że mnie nie obudziła i gdzieś poszła sama - mruknął do siebie. Umył się, ubrał i zszedł na dół. Zobaczył Lenalee rozmawiającą z jakimś gościem. Widać było że się dobrze bawią. Siwowłosy poczuł ukłucie zazdrości. Ignorując ich, poszedł do restauracji i zamówił coś na śniadanie. Po chwili przyszła Lenalee z nowym kumplem. Usiedli na drugim końcu sali. Allenowi zrobiło się przykro. Próbował zjeść jak najszybciej, by nie spotkać się z Leną, ale nie zdążył. Podeszła do jego stolika. O dziwo, z uśmiechem na ustach.
- Cześć Allen! To jest mój kolega Anahi. Poznajcie się. - Anahi podał rękę Allenowi. Siwowłosy poczuł, że nie wszystko stracone.
- Pomoże nam w poszukiwaniach Innocence. Oprowadzi nas po okolicy. Poszukiwania zlecą szybciej - uśmiechnęła się zielonowłosa. Allen odwzajemnił. Obydwoje nie spodziewali się niebezpieczeństwa...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yo-chan dnia Pią 17:28, 29 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aqua
Administrator



Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Amestris

PostWysłany: Pią 19:27, 29 Sie 2008 
Temat postu:

Spał u niej. Na krześle, obok jej łóżka. Dalej go martwiła. Chciał się nią opiekować 24 godziny na dobę. Obudził się koło dziesiątej. Nie było jej w pokoju. Nagle ktoś wszedł cicho. Włosy zawinięte w ręcznik, męska koszula (Lavi jej ją odpuścił), długi dżinsy o wiele na nią za duże. Usłyszała jego ruch.
- Znam drogę na pamięć. A tak w ogóle spotkałam Mirandę jakąś tam...pomogła mi dojść bezpiecznie do łazienki. Nie martw się tak o mnie! Umiem sobie poradzić! Dzisiaj jedziemy do mojego tatusia, więc się przygotuj lepiej. - Podszedł do niej i zaczął suszyć jej włosy ręcznikiem. Po chwili pocałował ją i wyszedł.
Usiadła spokojnie na łóżku i zaczęła pakować plecak. znalazła go pod meblami. Zapakowała do niego wszystko, co mogłoby się przydać w czasie podróży. Ale jak ona to wszystko znalazła?

***

- Cześć tatusiuuuuuuuu!!!!- rzuciła się na szyje wielkiemu barczystemu mężczyźnie. Widać, że facet był po dość ciężkiej robocie. Miał na sobie pokrwawiony fartuch, przez który dziewczyna cała się pomazała. Był od niej wyższy co najmniej o jedną czwartą. Włosy sięgały mu do ramion, a jego broda, do klatki piersiowej. Na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech, gdy zobaczył swoją córkę. Nie, żeby się nie cieszył. Nie umiał wyrażać swoich uczuć(Skądś to znamy?).
- Witaj kluseczko!- wrzasnął swym donośnym głosem na jej widok. Kiedy witali się, Yuu myślał nad przezwiskiem Fil. On raczej powiedziałby, że jest dość jędrną kluseczką...i to z obu stron.- Co to za jeden?- Tatuś jest sławny z bardzo miłych przywitań i gościnności.
- Tato, to jest mój najlepszy przyjaciel, Yuu Kanda.- Chłopak przywitał się z mężczyzną. Oboje mięli takie samem miny: jakby mogli, zatłukliby się.
- Jesteś gejem, chłopcze?- mruknął, po minucie wpatrywania się w niego. Kanda bardzo się zdziwił.
- E...Nie, proszę pana...
- Moja córcia ci się nie podoba?
- Nie, nie. Wręcz przeciwnie.- Widok Kandy tłumaczącego się przed kimś: bezcenny.
- Wejdźmy może do środka, bo coś mi tutaj nie pasuje, a do takiej gadki potrzebuję czegoś mocniejszego...
- Tato! Obiecałeś nie pić!- wrzasnęła Fil, idąc za obojgiem do domu. Dom, dość stary, ale bardzo przytulny. Na pewno nie można było o nim powiedzieć "dom ze wsi". Wszystkie przedmioty były zadbane i wyczyszczone. Czarnowłosy zatrzymał się przy zdjęciach rodzinnych. Piłeczka latała za tatą Fil, patrząc, co wyjmuje z barku.
- Fil, nie gadaj głupot! Taka okazja zdarza się raz w życiu! Nigdy nie przyprowadziłaś chłopaka do domu! Siadajcie przy stole...A więc...Yuu...Jestes przyjacielem mojej córci?
- Można tak powiedzieć...- Fil słuchała uważnie męskiej rozmowy, którą prowadzili. I tak wiadomym było, że obaj będą niedługo pijani, a ona sama będzie miała narzeczonego. Po moim trupie! Pomyślała.
- Na jakiej podstawie mogę uwierzyć w to, że jesteś jej wiernym...jak wy to mówicie... "kumplem"?
- Pomagam jej teraz, kiedy jest niewidoma...
Popatrzył na niego, po chwili wybuchnął gromkim śmiechem. Jeszcze dziwniejsze było to, że dziewczyna także się śmiała. Przybił jej piątkę i zaczął ją chwalić tekstami w stylu: "moja córcia! I dał się na to nabrać? Jesteś genialna!"
- Trochę nie rozumiem waszej reakcji...
- Moja kluseczka, jak się jej te śliczne oczka zmęczą...- popatrzył na nią. W końcu po czterech dniach otworzyła oczy i spojrzała na niego.- To nie widzi co najwyżej dwa dni.
- To znaczy, że...
- To znaczy, że zrobiła ciebie w capa i dwa dni nad nią siedziałeś i się nią zajmowałeś. Nie martw się, mi też tak kilka razy zrobiła. Jak się jej do szkoły nie chciało iść. Ale to jest dowód na to, że naprawdę ją lubisz...masz doleje ci tego.
Fil nachyliła się nad nim i szepnęła mu do ucha.
- Nie, nie widziałam cię nago. Wtedy jeszcze mój wzrok był osłabiony...przy ognisku, kiedy pierwszy raz mnie pocałowałeś...chyba skorzystałam z innocence... ale później już nie...czyli...
- Nie przejmuję się tym...a wtedy... nie korzystałaś z mocy. Nie musiałaś.
- Co wy tak szepczecie między sobą?
- Tatusiu.. to nie jest mój przyjaciel...
- Ha, wiedziałem!! Wiedziałem!! - Wstał z zachwytu. Teraz uśmiechał się szczerze i tak promiennie, że nie spodziewałby się tego nikt.- Wiedziałem, że jak cię tam wyślę to sobie znajdziesz wreszcie chłopa!!
- Tatoo!!
- Synu! Teraz czas na toast!!

Do zakonu wrócili z błogosławieństwem ojca. Yuu był lekko podchmielony. Nawet Piłeczka nie latała równiutko. Tylko Filippa czuwała nad wszystkimi.
- Wiesz, że podobno dzisiaj Lavi i Risa wrócili?
- Czy twój ojciec mówił serio?
- Tia... ale on wie, że to ja decyduje o swoim życiu. Wie, że sama mogę sobie kogoś znaleźć... i wypróbować- uśmiechnęła się. Odprowadziła go do pokoju. nie był w stanie chodzić samodzielnie.- To.. do jutra, mój mężu.
- Do zobaczenia żono...- wturlał się do pokoju i zdołał zamknąć za sobą drzwi. Dobrze, że Komui dał im dwa dni wolnego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yo-chan
Widmo
Widmo



Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:49, 30 Sie 2008 
Temat postu:

- Jak to oślepła? - zapytał zdziwiony Lavi.
- Przemęczyła swoje Innocence. Kanda jest jej przewodnikiem. Nic więcej nie wiem. Mam nadzieję, że wróci do siebie...
- Ja też - mruknął Lavi i poszedł spać. Dziewczyny poszły w jego ślady.

Obudził się rano z bólem pleców. Ta kanapa naprawdę była niewygodna. Lepiej wyspałby się na podłodze. Zwlókł się z posłania i poszedł do łazienki. Dziewczyny wciąż spały. "Jak zwykle to facet musi wstawać najwcześniej", pomyślał. Umył się i ubrał. W tym czasie Risa zdążyła wstać. Rzuciła okiem na Amy, która wciąż spała kamiennym snem. Nie dało się jej dobudzić. "Zaraz wylatujemy", pomyślała Risa. Nagle Lavi wyszedł z łazienki z mokrymi włosami i ręcznikiem zarzuconym na ramionach. Popatrzył pytająco na Risę.
- Nie mogę dobudzić małej. Może ty spróbuj.
- Po co? Lepiej ją tu zostawmy - podszedł do łóżka dziewczynki i zaśmiał się. - Nie musielibyśmy znosić jej towarzystwa. Zamknął na chwilę oczy. To był błąd. Po chwili zaczął zwijać się z bólu na podłodze.
- Nie lekceważ młodszych od siebie! - usłyszał triumfujący głos Amy, która chwilę wcześniej walnęła go z całej siły w brzuch. Lavi nie wytrzymał. Wstał i rzucił się na małą. Zaczęła piszczeć.
- Lavi! Zostaw ją! - Risa odciągnęła go od dziewczynki. Mała pokazała mu język.
- Nie wytrzymam z tym bachorem! - wrzasnął i wyrwał się Risie. Poszedł się ubrać. Gdy wyszedł z łazienki, mruknął: - Idę coś zjeść. - I wyszedł.
- Coś czuję, że nasza współpraca się nie ułoży - westchnęła czarnowłosa. Spojrzała na małą. Zaczęła przebierać w torbie.
- Gdzie mój złoty top?! Wczoraj jeszcze tu był! - krzyknęła.
Risa do niej podeszła.
- Jesteś pewna? Może go nie zabrałaś z domu?
- Na pewno go wzięłam! To mój ulubiony! Gdzie on jest? - zaczęła płakać. Risa znowu westchnęła. Miała powoli dość tej smarkuli, na przemian wrzeszczącej i płaczącej. Rzuciła: - Idę na śniadanie. - I po chwili znikła. Mała usiadła smutna na łóżku. Czuła, że nie pałają do niej sympatią. Ale cóż mogła poradzić na swój wredny charakter? Po chwili wstała i ruszyła za Risą w kierunku stołówki.

***

Allen musiał z niechęcią przyznać, że Anahi był przystojny. Nawet bardzo. Południowy typ urody cieszył się powodzeniem u dziewczyn. Wysoki, ciemnowłosy i ciemnooki, na oko 16-letni chłopak przyciągał spojrzenia. I ku rozpaczy Allena, także Lenalee. Wlókł się za nimi, zrozpaczony i pękający z zazdrości. Lena co chwilę wybuchała śmiechem. "Świetnie się bawią beze mnie, aż zapomnieli o mojej obecności" - pomyślał wściekły. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, żeby się odwrócić na pięcie i zostawić ich samych, ale przecież nie mógł oddać Lenalee bez walki! Co, jeśli ten gość to Akuma albo Noah? Albo po prostu... pedofil?
Rozmyślania przerwała mu Lena:
- Allen-kun, dołącz do nas! Anahi zna pełno niezłych dowcipów - powiedziała z uśmiechem. Anahi chwycił ją za biodra i też się uśmiechnął. Siwek prawie stracił nad sobą kontrolę.
- Dzięki, ale nie mam nastroju na żarty - powiedział i poszedł dalej. Lena i Anahi popatrzyli na siebie zdziwieni.
- Chyba coś go ugryzło... Nie przejmuj się, przejdzie mu - powiedziała dziewczyna.
- Chyba nawet wiem, o co chodzi... pewnie jest o ciebie zazdrosny. Nie dziwię mu się - powiedział i uśmiechnął się zalotnie do Leny. Dziewczyna się zarumieniła. Nagle Anahi zaciągnął ją do bocznej uliczki i zaczął całować. Lena była w siódmym niebie. Nagle wyjął nóż. Czarnowłosa krzyknęła i próbowała się mu wyrwać. Allen usłyszał jej krzyk i natychmiast przybiegł. Zobaczył Anahiego trzymającego w ręce nóż i Lenalee, wrzeszczącą i szarpiącą się. Nie namyślając się długo, rzucił się na napastnika. Ten był jednak znacznie silniejszy. Przewrócił Allena i rzucił się na niego z nożem. Dziewczyna wrzasnęła. Na szczęście, Allen zdążył aktywować Innocence i zasłonić się przed nożem.
- Uciekaj, Lenalee! - wrzasnął. Wybiegła z uliczki i zawołała po pomoc. Allen odepchnął Anahiego i go przewrócił. Zmienił rękę w działo i zaczął nim w niego celować. Anahi zaczął wrzeszczeć i błagać o pomoc.
- Jeśli obiecasz, że już nigdy nie spróbujesz skrzywdzić żadnej dziewczyny, puszczę cię wolno - rzekł stanowczo Allen. Anahi przerażony pokiwał głową.
- O...Obiecuję! Słowo honoru! - wyjąkał.
- W takim razie idź już. I nie pokazuj mi się nigdy na oczy!
Zanim zdążył dokończyć, napastnik zniknął mu już z oczu. Lenalee ze łzami w oczach podbiegła do Allena.
- Wszystko w porządku?
- Tak, chociaż głupio mi, że musiałem użyć Innocence, by cię obronić - mruknął chłopak. Lenalee się popłakała i przytuliła go.
- Nie przejmuj się, i tak jesteś najodważniejszym chłopcem, jakiego znam.

***

- Wreszcie w domu! - powiedział Lavi po wejściu do swojego pokoju. - I wygodne łóżko!
Nie zdążył się jednak nim nacieszyć, gdyż usłyszał pukanie do drzwi. Do pokoju weszła Risa.
- Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, co? - powiedziała na widok Laviego rozwalonego na łóżku.
- O tak. I w dodatku bez tego wstrętnego bachora.
Risa uśmiechnęła się i podeszła do łóżka. Zanim Lavi zdążył zapytać, o co chodzi, ona pochyliła się nad nim i go pocałowała. W usta! Oszołomiony nie zdołał się ruszyć. Kiedy skończyła, powiedziała:
- Tak między nami, to też się cieszę, że jej tu nie ma. Nie mogliśmy zostać sami... - puściła do niego oko. Lavi nie mógł zdać sobie sprawy z własnego szczęścia.
- Tak więc teraz... - powiedział i usiadł na łóżku. Zaprosił Risę obok. Objął ją i zaczął całować. Chciał to zrobić już dawno, lecz zaprzepaszczał wszystkie okazje. Teraz będzie inaczej. Zaczęli się rozbierać. Po chwili byli już całkiem nadzy. To był ich pierwszy raz. Lavi, pomimo dużego doświadczenia w sprawach sercowych, jeszcze nigdy nie uprawiał seksu. Cieszył się, że z tym poczekał. Do Risy czuł coś, czego jeszcze nigdy nie czuł do żadnej ze swoich dziewczyn. Kiedy skończyli, byli naprawdę szczęśliwi. Risa cieszyła się, że w końcu się odważyła wyznać Laviemu swoje uczucia. Po chwili wstali i się ubrali. Pierwszy odezwał się Lavi:
- Nie wiem jak ty, ale ja zgłodniałem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zUo Strona Główna -> Nasze Historie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin